środa, 26 listopada 2008

Brunello di Montalcino "Il Poggiolo" 2003

SMACZNE+, 149 PLN


"od tego, kto otrzymał więcej, zażądają więcej"

mówi Pismo

Może po prostu moje oczekiwania wobec kolejnego "prezentowego" wina były zbyt wysokie? To co mnie najbardziej w nim urzekło to absolutnie klasyczna interpretacja Sangiovese. Niestety wiele Brunello jest robionych pod gust jednego człowieka i są pod każdym względem przesadzone, a zwłaszcza jeśli chodzi o beczkę. "Il poggiolo" dojrzewało głównie w 500-litrowych i to się chwali. Zabrakło mi w nim pewnej krągłości tak typowej dla Brunello, taniny bardzo agresywne i calość sprawiła wrażenie nadmiernej szorstkości. Od razu widać, że nie było zmiękczane nielegalnie merlotem jak bohaterowie niedawnego skandalu. W nosie dominowały śliwka z jeżyną i oczywiście wiśnia. Generalnie wszystko bardzo poprawnie, ale podobnych emocji, za o połowę niższą cenę, dostarcza uczciwe Chianti Classico. Wybredny się robię.

P.S. Jedyne zdjęcie "mojego" Brunello jakie znalazłem w necie jest na tyle głupawe, że postaram się częściej publikować własne nieco "cięższe" fotki.


poniedziałek, 24 listopada 2008

Ideał kobiety?



Passito Bianco IGT Panteno 2006


SMACZNE-, 8 Euro
Jak na po prostu słodkie wino całkiem niezłe, ale jak na ukochane przeze mnie passity nieco rozczarowujące. Chociaż może w myśl zasady "darowanemu koniowi..." nie powinienem wybrzydzać, dostałem wino za uzbierane rzetelnie punkty. Ziarnko do ziarnka, Soave do Soave i na passito uzbierane. Gołym okiem jednak widać, że ze słodyczy to w Veneto wychodzi dobrze tylko Recioto di Soave. Panteno było nieco za słodkie, nie do uwierzenia, że miało tylko 13%, czuło się znacznie więcej. Piękna barwa żółtego złota, aromaty głownie wrzosowe, ale na końcu wyczuwało się coś owocowego, dla mnie zielone jabłuszko. Gdyby proporcje były odwrotne i nie zabrakło nieco kwasowości... A tak całokształt choć poprawny sprawił wrażenie mułowatości.

sobota, 22 listopada 2008

Wino w służbie sztuki




Nie wyrzucaj pustych butelek!

ST.URBANS-HOF OCKFENER BOCKSTEIN RIESLING KABINETT 2007


WYŚMIENITE, 49PLN
Pite jako czwarte podczas degustacji kilku rieslingów. Po trzech winach poprawnych, podobnych do siebie, ale nie wzbudzających większych emocji, spróbowaliśmy Urbana. I rewelacja! Dzięki, jak myślę, zatrzymanej fermentacji zostały tu nuty słodyczy i jedyne 9% alkoholu. Pełne w ustach, niezwykle delikatne i eleganckie. Mocne aromaty mokrej ziemi i przede wszystkim rukoli. Nie pamiętam kiedy w ogóle poczułem rukolę w winie więc i zaskoczenie było ogromne. Bardzo odkrywcze.

czwartek, 20 listopada 2008

Pinot Grigio d'Umbria i Montepulciano d'Abruzzo


WYBITNE, 35 PLN

Wina same w sobie są co najmniej poprawne i należy im się przyzwoita ocena. Natomiast nie tylko o smak wina nam przecież chodzi, ważniejsze jakie emocje w nas wywołuje. I w tej dziedzinie opisywana włoszczyzna nie ma konkurerncji. Otóż podaliśmy je, z Ukochaną, naszym Gościom na przyjęciu weselnym. Wybór ma się rozumieć nieprzypadkowy, bo i Włochy i w przypadku jednego Umbria, gdzie się zaręczaliśmy. Tak... wzruszenie zalewa mi klawiaturę.

P.S. Z radością przyjmujemy życzenia:-)

niedziela, 16 listopada 2008

Amarone Tenuta Sant'Antonio 2003

WYBITNE-, 149 PLN
W końcu oceniam tu pierwszy raz wino jako wybitne. Ech, trafiło się ślepej kurze, niecodziennie dostaje się takie prezenty. Już raz pisałem o Ripassie z tej winnicy, teraz pora na najwyższą półkę. Najpierw małe wyjaśnienie. Tenuta Sant'Antonio robi jeszcze drugie Amarone - Campo dei Gigli, ja zaś piłem to z obrazka, czyli firmowane nazwiskiem właściciela Antonio Castagnedi. Zresztą, moim zdaniem, nie jest przypadkiem, że Signore Antonio podpisał się pod TYM Amarone.
Amarone jest winem żywcem przeniesionym z zamierzchłych czasów. Technika powstawania na tyle indywidualna, że bez kłopotu ją czujemy w ustach. Winogrona są suszone w drewnianych pojemnikach pod dachem do połowy grudnia ( niektórzy przetrzymują je nawet do marca) aż stają się bliższe rodzynkom. Później potrzeba 4 kg gron aby powstał litr wina, które leżakuje minimum dwa lata. Odmiennie niż w niektórych innych winach powstających z suszonych owoców, Amarone zachowuje swój wytrawny styl. Nie da się jednak ukryć, że jest to wytrawność nieco przełamana z zawsze obecną nutą słodyczy na finiszu.
Po ponownym odkryciu Amarone w latach 80-tych ubiegłego wieku i po jego spektakularnym międzynarodowym sukcesie, wielu próbowało je "podrobić" w innych regionach. Ale nie na darmo Corvina , z której powstaje nazywana jest czasami Corvina Veronese. Dla mnie kolejny wspaniały dowód, że nie trzeba wszędzie lać Merlot, Cabernet czy Syrah, żeby uzyskać wielkie wino.
Amarone Antonio Castagnedi otworzyłem wczoraj, bo i okazja była. Przyjechali Rodzice Ukochanej, a później jeszcze para Przyjaciół. Choć niektórzy się zaklinali, że znawcami nie są, to bez problemu klasę wina docenili. Swoją drogą niesamowite, że jedną butelką cieszyło się sześć osób, przy takim opijusie jak ja, to wręcz sztuka. Amarone raczej było z gatunku win mówiących, a nie krzyczących. Wszystko świetnie zbalansowane i zniuansowane. Oczywiście była suszona śliwka, również borówki i coś co przypominało czekoladowe beczułki z likierem wiśniowym. Dwoje z nas miało nieodparte skojarzenia z Porto, w końcu 15,5% robi swoje. Ciekawe, że kolor przy brzegach kieliszka już zaczął przypominać cegiełkę, trochę wcześnie.
Jeśli ktoś z czytających będzie mi chciał jeszcze raz sprezentować Amarone, to polecam się :-)

piątek, 14 listopada 2008

Poggerissi Rosso di Toscana 2007

SMACZNE, 20 PLN
Etykieta z cyklu " wieś śpiewa i tańczy", a tymczasem wino całkiem całkiem. Nie bez powodu producent Fattoria di Basciano, która część win etykietkuje pod nazwą Renzo Masi, został świetnie oceniony przez Decantera w kategorii cena/jakość. Piłem kilka ich win i podpisuję się obiema rękami. Może nie są z tych głęboko zapadających w pamięć, ale chociaż cena uczciwa. Nie poszli tropem wielu innych Toskańczyków i nie żyją z nabijania w butelkę turystów amerykańskich. Myślę, że jak zatrudnią kogoś od marketingu i zaczną dodawać wymyślone legendy, to cena się podwoi. Swoją drogą już teraz mogliby popracować nad etykietkami... Ale na razie płacimy tylko za wino więc trzeba to wykorzystywać.
Poggerissi jest idealnym naprawdę codziennym winem. Sangiovese zmiękczono małą domieszką Canaiolo. Kolor więcej niż poprawny, przyjemnie ciemne z fioletowym refleksem. Nadspodziewanie długie z nutką masełka na finiszu. Miało w sobie jakieś niepokojące szczypanie w język typowo dla młodziutkich win. Miało też naturalność leciutkich win sprzedawanych we Włoszech na litry, a miało swoje "ustawowe" 13%.
Reasumując, świetne, a za te pieniądze wręcz rewlacyjne, ale z taką etykietką do gości iść trochę strach.

środa, 5 listopada 2008

Renaissance Merlot 1997

WYŚMIENITE+, 39PLN
Zupełnie przypadkowy opis wina ze stanu, w którym wczoraj wygrał Obama.
Wino zdecydowanie dla odważnych. Może zachwycić, tak jak stało się ze mną, a można go nie dopić, jak zrobiła Ukochana ( było więcej dla mnie więc...). Ten Merlot z pewnością już wystarczająco dojrzał i teraz schodzi ze szczytu, myślę, że to ostatnie chwile na wypicie go. Przygodą było juz otworzenie butelki, korek wyglądał jak porządnie zadżemiony. Osadu też całe mnóstwo, ale od czego jest dekantacja. Wyraźnie utlenione, co przecież jeszcze wadą nie jest, wystarczy je przyzwoicie napowietrzyc. Kolor przeszedł juz w cegiełkę. Oprócz książkowej śliwki i wiśni najbardziej narzucał się zapach kompotu z truskawek ( Ukochana powiedziała, że smakuje jak domowe ). Generalnie ogarnęła mnie nostalgia. W 1997 już piłem wina. Dziś wydaje się niemozliwością zrobić Merlota w Kalifornii z jedynymi 12,5% alkoholu. Subtelne, zniuansowane jakby je robili w Europie. Duże brawo, a za cenę owacja na stojąco. Na stronach producenta młodsze wina sprzedają po 30 $. Już nawet nie próbuję zrozumieć cen win w Polsce.