piątek, 22 kwietnia 2011

Wesołego Alleluja!


Drodzy Czytelnicy!
Skoro spotykamy się na tym blogu, to domyślam się, że wino jest naszą pasją, naszym wielkim hobby. Czasami jednak przesadzamy z naszym zauroczeniem, naszym winomaniactwem. Życzę nam wszystkim, zwłaszcza teraz przed Świętami, abyśmy znając właściwe proporcje, pilnowali się i nie stawiali wina na zbyt wysokim piedestale. Od zwariowanego hobby do łamania pierwszego przykazania nie jest przecież tak daleko.

Życzę jak najwięcej radości i refleksji z przeżywania Świąt Zmartwychwstania Pańskiego! Niech Was Bóg błogosławi i strzeże.
Wesołego Alleluja!!!

czwartek, 21 kwietnia 2011

Aliaga Carlantonio 2010



WYŚMIENITE+, 69 PLN


Jednym z wielu plusów picia odradzających się polskich win jest ich niszowość. Próbując jednej z zaledwie kilku tysięcy butelek danego wina od Płochockich czy Jaworka można czuć się niemal wybrańcem. Nie trzeba nikogo przekonywać, że  przy takich butikowych produkcjach dotknięcie winiarza jest niemal dostrzegalne, w przeciwieństwie do masówek robionych w milionach butelek. Okazuje się jednak, że nie tylko nasi garażowi ( często dosłownie garażowi ) producenci mają do czynienia z mikroskopijną produkcją. W dalekiej Hiszpanii, w regionie Navarra, powstało wino Aliaga Carlantonio. W Aliadze postanowili zawstydzić Płochockich i zrobili jeszcze mniej butelek - znikome 1069 flaszek! Po kiego diabła nienajmniejszy producent robi tak niewiele sztuk jednego wina? 
Raczej nie dla nagród czy prestiżu, bo mają w ofercie  znacznie droższe wina, w sam raz do posyłania na konkursy. Restauracji, ani tym bardziej dużych sklepów, nim nie podbiją. Więc? Wytłumaczenie, które przychodzi mi do głowy jest takie, że albo zrobili wino dla samych siebie i dla kumpli albo jest to eksperyment czy inne macanie rynku. Jeśli sprawdzają reakcje klientów, to wypada zabrać głos. 
Aliaga Carlantonio najpierw zaskakuje ciemną, wręcz brudną barwą, jakbym jakiegoś bezkompromisowego Gewurza do kieliszka wlał. Nos to całe mnóstwo łąki, ale takiej skompresowanej, do tego przesadzone wręcz aromaty dojrzałej gruszki i żółtych jabłek. Całość jest spowita w silnym naftowym ogonie. Aromaty odurzają i wyłączają na dwie chwile pozostałe zmysły. Ostatni raz wrażenie takiego oszołomienia miałem pijąc moje wino roku 2010. Zgaduję, że Aliaga Carlantonio z wiekiem będzie tylko lepsza.
Jeśli wpadnie Wam w oko, to kupujcie śmiało, teraz pozostało już tylko 1068 butelek.

wtorek, 19 kwietnia 2011

Mullygruber Semillon/Chardonnay 2009 ; Winne Wtorki

SMACZNE, 29 PLN
Drugi winny wtorek, druga Australia, ale na szczęście nie była to druga wtopa. Wspominałem, że dzięki winnym wtorkom będę miał okazję spróbować win, po które normalnie bym nie sięgnął. Tak się właśnie stało tym razem. Widząc zbitkę Australia i Chardonnay zwykle uciekam wzrokiem w inną stronę. Nie lubię tego ciężaru, tej domniemanej beczki, tej nudy. Choć nie piliśmy czystego Chardonnay, ale mieszankę z Semillon, to jednak wcale mnie to nie przekonywało. Wino tymczasem okazało się zaskakująco świeże, takie półlekkie, bardzo, ale to bardzo pijalne. Dominował grejpfrut z cytryną. Z pieczonym łososiem dało sobie radę bardzo  pierwsza klasa. Do tego wszystkiego było w niewiarygodnie uczciwej cenie. Nie będę o tym winie pisał poezji, ale szczerze polecam i kropka..
Mullygrubera wybrał Maciek i trafił całkiem, całkiem.
U pozostałych winnowtorkowców przeczytacie bardzo zróżnicowane recenzje, w tym sporo dość negatywnych. Niewykluczone, ze mój entuzjazm bierze się z omyłki, pozostali pili rocznik 2010.
Pozostałe wrażenia:
Do Trzech Dych
Sstarwines
Uncle Matt in travel
Czerwone czy białe
Viniculture
Winna Pasja
Kontretykieta
Winne przygody
Książka i wino
O winie
Jak widać zebrała się cała wuchta wiary ( to taki ukłon dla Poznaniaka Kuby - pomysłodawcy projektu )

wtorek, 5 kwietnia 2011

McGuigan Estate Shiraz 2008

MIERNE-, 50 PLN
Dwa posty temu wspominałem o inicjatywie Jakuba, aby kilka osób niezależnie od siebie opisywało w tym samym czasie jedno konkretne wino.Dziś nadszedł wtorek, a więc czas realizacji naszej zabawy. Na pierwszy ogień Mateusz i Krzysztof wybrali wino McGuigan Estate Shiraz. Powiem w ten sposób. Pamiętacie początek XIV Księgi Tytusa? Jeśli nie, to zerknijcie w górę.

Podobnie zaczynają się dla mnie Winne wtorki. McGuigan Estate Shiraz jest winem, po które niestety nie wrócę. Po otworzeniu butelka buchnęła aromatem waniliowego Danio, potem było tylko gorzej. Dominowało w nim wrazenie sztuczności. Nadęte, nienaturalne, takie jakieś smutne. Piło się bez zadnej frajdy.Nie zdziwię się jednak jeśli zwolennikom win mocarnych przypadnie do gustu. Wino jest doskonałe o ile chcemy kogoś zrazić do Shirazów, Australii, Nowego Świata czy wręcz win w ogóle.
W sumie to moze nawet fajnie wyszło, ze pierwsze "winnowtorkowe" wino kompletnie mi nie podeszło. Dzięki temu jest nieco mniej cukierkowo i chyba prawdziwiej.
Opinie kolegów przeczytacie poniżej ( listę będę aktualizował ):
Kontretykieta
Winne przygody
Uncle Matt in travel
Viniculture
Sstarwines
Czerwone czy białe
O winie
Winna pasja

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Miselle Colombard/Gros Manseng 2009, Miselle Merlot/Tannat 2009

SMACZNE, 25 PLN
Ostatnio hurtem wszystko opisuję. Dwa Cloudy Baye, trzy Sardyńczyki, teraz dwa Francuzy. Wygląda jakby jedna butelka dziennie przestała mi wystarczać...
Słyszeliście kiedyś dość popularną i bardzo krzywdzącą tezę, że tanie wina z Francji nie mogą być dobre? Domaine de Miselle skutecznie zamyka usta frankofobom. Zrobili świetne wina, choć trzeba przyznać, że nie poszli na łatwiznę. Wina mają niski, niekomercyjny poziom alkoholu. Zrobiono je ze szczepów nie dość rozpowszechnionych w świadomości; białe z Colombard i Gros Masneng ( niewykluczone, że piłem po raz pierwszy ), czerwone to mieszanka Merlota z Tannatem.  Region, w którym powstały - Gaskonia - zamiast z winami kojarzy się z armaniakiem i d'Artagnanem. Tymczasem białe zaskoczyło fajnym ciałkiem, przyjemną krągłością, aromatami grejpfruta, cytryny, bardzo, ale to bardzo pijalne. Mieszanka Merlota z Tannatem nieco słabiej do mnie przemówiła, ale nie sposób odmówić jej luźnego owocowego charakteru z tanicznym pazurkiem. Im cieplej na dworze, im chudziej w porfelu, tym chętniej po nie sięgnę. Relacja cena/jakość obłędna!

piątek, 1 kwietnia 2011

Winne wtorki


Kuba prowadzący blog Czerwone czy białe wpadł na pomysł by kilka osób opisywało w Sieci to samo wino. Z założenia mamy prezentować dwa razy w miesiącu ( we wtorki ) wino wybrane kolejno przez jednego ( jedną ) z bloggerów.  Dla nas będzie to okazja do skonfrontowania swoich smaków i gustów oraz przede wszystkim dobra zabawa. Mam nadzieję, że nasze oceny będą się różnić, tak jak różni nas wiek, upodobania, doświadczenie, miejsce zamieszkania, płeć czy co tam jeszcze. Ekscytująco zapowiada się pomysł, że ktoś inny będzie wybierał wino, które mamy pić. Dzięki temu jest szansa sięgnąć po butelki do tej pory omijane. Zobaczymy co z naszej zabawy wyniknie. Na jak długo starczy nam zapału, czy będziemy się wykruszać czy wręcz przeciwnie? 
Projekt, rzecz jasna, nie jest zamknięty. Na razie startuje 9 blogów i nie tylko blogów:
i ja

Wszystkie osoby chcące dołączyć do zabawy nasz pomysłodawca - Kuba zaprasza serdecznie. Najlepiej piszcie właśnie do Kuby.
Pierwsze wino zawita na nasze stronki w najbliższy wtorek. Do zobaczenia zatem.