wtorek, 20 sierpnia 2013

Miolo Pinot Noir Reserva 2010

SMACZNE+, 49 PLN
Pyszniutkie, okrągłe, niesamowicie soczyste i do tego naładowane owocami. Takich określeń rzadko się używa do opisywania win z pinot noir. Częściej przeczytamy, że wino jest wycofane, nienachalnie eleganckie albo, że dla koneserów. Takie próby usprawiedliwiania tego genialnego szczepu. Szczerze mówiąc też wolę te wycofane pinoty, ale Brazylijczyk ze zdjęcia zasmakował mi wyjątkowo. Różnica między nim, a burgundzkim ideałem nie jest aż tak przejaskrawiona jak między panią kręcącą pupą na sambodromie, a elegancką Francuzką, ale coś jest na rzeczy. Świetne wino z kategorii "pinot dla początkujących" ( czyli również dla mnie ). Trafimy bez pudła jaki to szczep. I jaśniuteńka barwa i paleta aromatów ( truskawki, maliny ) nie pozostawiają wątpliwości co pijemy. Nie ma w nim jednak nut stajennych i zwierzęcych, które niektórym przeszkadzają w odbiorze pinot noir. Krótko mówiąc naprawdę smaczne wino i warto.
Wszyscy mamy zakodowane kilka symboli kojarzących się z Brazylią. Niestety jednym z nich nie jest wino. Chciałoby się napisać, że na razie nie jest. Obawiam się, że nieprędko się to zmieni. W ubiegłym roku miałem okazję rozmawiać z kilkoma winiarzami stamtąd i poznać również cenniki win. O ile wina są jak wszędzie lepsze i słabsze, o tyle ceny zaskakują; większość win brazylijskich jest po prostu bardzo droga. Pewnie jakiś wpływ ma na to wielkość winnic, średnio raptem 2 ha, to nawet w Polsce nie byłaby wielka winnica. Nie ma porównania z takim Chile, gdzie o winnicach wielkości 300 ha mówi się, że to rodzinny biznes. Dość przyzwoita cena opisywanego przeze mnie wina może wynikać z tego, że Miolo to jeden z największych graczy. Oczywiście piłem lepszą Brazylię - ogromnie polecam Lidio Carraro, ale ceny są po prostu od czapy. Kibicuję winiarskiej Brazylii i jestem niesamowicie ciekaw gdzie będą za na przykład 10 lat. Mocno wierzę, że powtórzą sukces Chile i Argentyny i wkrótce ich wina nie będą traktowane jako ciekawa egzotyka. Życzę im tego.

A notkę dedykuję Cleusie, która jest fanką kiełbasy krakowskiej, Carlosowi, który dawał mi jeździć swoim skuterem i Lindomarowi, który mógłby być Brazylijczykiem z folderów reklamowych. Świetny naród!

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Poderi Angelini Rosato Salento 2012

Etykieta zamiast świateł odblaskowych
SMACZNE+,35 PLN
Czy to nie jest paradoks, że miejsca kojarzące się z upałami słyną z win czerwonych, a te bardziej północne, gdzie trzeba się czasem rozgrzać, z białych?
Nie znaczy to jednak, że Południowcy muszą importować niemieckie rieslingi, żeby czymś ugasić pragnienie w lecie.
Bardzo udanym pomysłem na lato jest różowe, apulijskie negroamaro ze zdjęcia. W sumie to, że jest różowe można odgadnąć po cudnie żarówiastej etykiecie. Wino dość łatwe, ale na pewno nie głupie. Obok spodziewanych aromatów truskawkowych i malinowych wyczuwało się wyraźną pieprzność. Wyjątkowo sympatycznie drapało po gardle. Bardzo daleko mu do klasycznej różowej landrynki, która może i ma swoje plusy, ale nudzi się szybciutko. Jeśli wrócą upały i będę potrzebował alternatywy dla czerwonych, to raz jeszcze sięgnę po to negroamaro.

Winem zostałem poczęstowany w lubianej przeze mnie Winotopii.

niedziela, 11 sierpnia 2013

Frappato COS i Frappato Occhipinti

Mistrzostwo Galaktyki
Picie win z winogron frappato to dla mnie duże święto. Niestety ich wybór w Polsce ( zresztą nie tylko w Polsce ) jest dość mizerny. Tym bardziej jestem szczęśliwy, że mogłem spróbować dwóch frappato obok siebie. W dodatku prawdopodobnie najlepszych, a z pewnością najsłynniejszych, frappato na świecie. Uważam, że aby cokolwiek zrozumieć z tych win trzeba się nieco o winiarzach dowiedzieć. Ponieważ nie mam zwyczaju przepisywania internetu, to odsyłam do artykułu Tomasza Kurzei o Ariannie Ochhipinti i na przykład na Vinisferę, gdzie przeczytacie o obojgu. Artykułów zresztą można znaleźć o wiele więcej, prasa wyraża się o tych sycylijskich winiarzach z reguły entuzjastycznie. W sumie nie dziwię się. I jak artykuły już przeczytane? Jeśli tak, to już wiecie, że Giusto Occhipinti ( winnica COS ) jest wujkiem Arianny ( winnica Occhipinti ), że oboje działają w apelacji Cerasuolo di Vittoria DOCG ( choć nie wszystkie ich wina spełniają kryteria apelacji ), że oboje robią wina naprawdę naturalne. Praktycznie zero interwencji, w sumie wygląda jakby się specjalnie nie przepracowywali w swoich winnicach :) 
Koniec wstępu, trzeba cokolwiek o smaku tych win napisać. I tu właściwie pojawia się dramat. Bo albo skupimy się na aspektach technicznych i pewnie niewielu zachwycimy, albo powiemy prawdę i odpłyniemy w stronę nadmiernie egzaltowanej poezji. 
Wina, które piłem niestety różniły się rocznikiem, nie usprawiedliwia to jednak aż tak dużych różnic między nimi. I właśnie dlatego cieszę się, że piłem je obok siebie. Frappato COS jest opisywane jako leciutkie i zwiewne, przy OCCHIPINTI wydaje się jednak niesamowicie muskularne. Pierwszy niuch, przy winach COS mam zawsze taki sam: ocho, pachnie niemal jak korkowe. Jest coś brudnego w tych aromatach, może jakiś wpływ ma na to fakt, że część wina dojrzewa w amforach zakopanych w ziemi. Dopiero po chwili pojawiają się aromaty kwiatowe. I to jest piękne, że czerwone wino pachnie kwiatami silniej niż większość białych. Nie przepadam za określeniem, że wino jest w ustach jedwabiste, ale to właśnie takie jest. Tak smaczne, że nie chce się połykać ( jeśli jest ktoś kto je odpluje, to ja się do niego nie odezwę ).
O ile Frappato COS jest cudne, ale jakoś tam zrozumiałe, o tyle Frappato OCCHIPINTI, to już kompletny odlot. To wino albo się kocha albo nienawidzi, nie ma chyba szans, żeby je zrozumieć. Zupełnie jak z 2001 Odyseją kosmiczną. Wygląda na dowcip z robienia win albo na jakąś winiarską wersję improwizacji jazzowej. Wino nie ma ani ciała, ani koloru - do czerwonego bardzo mu daleko, a i "czerwonych" zapachów w nim też nie znajdziemy. Co zatem jest? Lekkość, zwiewność, przezroczystość. Jakieś dziwaczne skojarzenia z winem robionym w domu. A zapachy to kwiaty na dworze, może mniej łąka, a bardziej ogród botaniczny. Zresztą opisywanie go graniczy ze świętokradztwem.
Acha, Arianna ma ledwie 30 lat, boję się myśleć co Ona jeszcze może dobrego zrobić.
To były dwa najciekawsze wina jakie piłem w tym roku. I chyba ciekawsze nieprędko wypiję.

wtorek, 6 sierpnia 2013

Clementina Guasti Clemente 2011

SMACZNE, 39 PLN
Wiadomo, że nic tak w upalny dzień nie chłodzi jak białe wino chłodzi. Wszystko dobrze pod warunkiem, że ciepełko nie trwa wiecznie. Bo niby mamy zupełnie na całe wakacje z czerwieni zrezygnować? Miałem właśnie okazję przetestować rozwiązanie czyniące wina czerwone łatwiej akceptowalnymi w lecie. Mam na myśli delikatne musowanie wina. Musowanie to zresztą dość mocne słowo na określenie tego łagodnego szczypnięcia w język jakie daje ta Barbera frizzante. Frizzante kojarzy mi się z mniej poważnymi, a raczej wyluzowanymi winami. Tymczasem tu mamy poważny szczep - Barbera i ogromnie poważny region - Piemont, producent też raczej konserwatywny ( ostatnia notka na www w kategorii NEWS pochodzi z 2010 roku :)  ) Bardzo smaczne wino z aromatami owoców leśnych i śliwek. Choć zapach ten wydaje się mało letni, to wino sprawiło się bardzo dobrze. Zwłaszcza w połączeniu z pasztetem z zająca ( kolejna klasycznie letnie potrawa;) ). Nie mam wątpliwości, że bąbelki sporo pomogły, bez nich byłoby nudnawo.
Gdyby ktoś miał wątpliwości kiedy pić to wino, to zerknijcie na etykietę. Pani z obrazka jest ewidentnie gorąco.

niedziela, 4 sierpnia 2013

Alandra Branco Esporao 2012

SMACZNE, 15 PLN
Nie jest to wino, które zapamiętam na całe życie, ale póki jest w Biedronce, to trzeba je kupować. Świetna ilustracja biedronkowego hasła reklamowego "dobre wino nie musi być drogie". Za piętnastaka dostajemy świeże, bardzo kwiatowe i po prostu smaczne wino. Alkohol utrzymany w ryzach - 12,5%, kwasowość w sam raz, jest po prostu dobrze. Nie wiem na ile wpływ na moją ocenę miało ciepełko na dworze, ale w końcu wina białe pije się gdy jest ciepło. Alandra jest winem może i prostym, ale z pewnością nie głupim. Bardzo warto.Wino pochodzi od portugalskiego giganta winnicy Esporao ( ten sam, który robi hiciora Monte Velho ). Jeśli Biedra będzie kontynuować współpracę, to czekam na kolejne, ciut wyższe, pozycje. Oraz na Alandrę sprzedawaną w kartonach, to mógłby być prawdziwy hit.