

Wino więcej niż przyjemne i z pewnością warto po nie sięgnąć, ale dotyka je typowa choroba Bordosów. Wiemy, że tamtejsze wina są świetne, być może wciąż najlepsze na świecie. Wiedzą o tym, niestety, również bordoscy winiarze dojąc konsumentów, że aż miło. Klienci zresztą są sami sobie winni akceptując horrendalne ceny. Skutkiem tego sięgając po wino z Bordeaux kupujemy wino, które raczej będzie dobre i na pewno będzie zdecydowanie za drogie. Zmian na lepsze raczej nie widać. Hipotetyczny bojkot win z Bordeaux na nic się zda. Zawsze znajdzie się bogaty Chińczyk, Hindus czy Rosjanin gotów zapłacić w myśl zasady "im drożej tym lepiej". Dziś złoszczę się, że solidne, choć bez jakiś fajerwerków, Cru Bourgeois warte według mnie 60 PLN kosztuje niemal stówkę. Obawiam się jednak, że za kilka lat będziemy wspominać te ceny jako relatywnie niskie. Świat wariuje, pora przerzucić się na niedocenione ( na razie ) Beaujolais...