sobota, 6 lutego 2010

Hochheimer Reichestal Spatburgunder Franz Kunstler 2004

WYBITNE-, OK. 35 EURO
Całkowite zaskoczenie i to ze wszystkich stron. Po części wynikające z mojej niewiedzy oraz wiary w stereotypy. Zacznijmy od tego, że nie znałem tego producenta ( trochę wstyd ) oraz nawet przybliżonej ceny wina. Próbowałem go więc niemal w ciemno, bez uprzedzeń. Pierwsza rzecz jaka się narzuca to zawartość alkoholu. W cieniutkich Pinot Noirach z Niemiec zwykle znajdziemy około 11 procent, a tutaj ogromniaste 14%! Tak wspaniale zostało zrobione, że wcale, a wcale się tego nie wyczuwało, było wręcz delikatne. Efektem ubocznym, ale w dobrym sensie, takiej mocarnej budowy było jego ciałko. Tak pełnego i ciepłego ciała nie widziałem w czerwonych Niemczech jeszcze nigdy. Mały łyczek wypełniał usta po brzegi zostawiając uczucie jedwabiu na języku. Do tego wszystkiego dodajmy niezwykle silne aromaty swieżych malin.
Dopiero po wypiciu zajrzałem na stronę producenta i z przestrachem wyczytałem, że młodsze roczniki można kupić za 36 Euro. W Winach Europy, gdzie Franz Kunstler dostał dwa serduszka, widnieje z kolei cena 19 Euro. Tak czy inaczej jest to wino drogie. W naszej rzeczywistości kosztowałoby pewnie około 150-200PLN, co sprawia, że byłoby niesprzedawalne. A czy jest warte nawet tak wysokiej ceny? Bez wątpienia tak.

6 komentarzy:

ewa pisze...

Jak widac nie warto być więźniem konwenansów i stereotypów. Tylko dzięki temu człowiek przekona się, że czerwone niemieckie bywają wybitne, Hiszpania to nie tylko cava i Rioja, a Portugalia to nie tylko porto i vinho verde.

Jak Twoje postępy w winach greckich?

Białe nad czerwonym pisze...

@ celeste
Gorzej niż mizernie. Nawet się za nie porządnie nie zacząłem zabierać.

aga pisze...

Witam, trafiłam tu szperając po stronkach winowych...jak widzę można dużo skorzystać z twoich doświadczeń smakowych...tak więc chyba będę zaglądać:)

Białe nad czerwonym pisze...

@ aga Witam i zapraszam serdecznie

froasia pisze...

Czy zdarza Ci się czasem - jeśli nie wiesz nic o winie - sugerować wyglądem etykiety? Bo etykieta tego wina wygląda, moim zdaniem, znakomicie. Z drugiej strony, wina alzackie mają zwykle jakieś przekolorowane i mało gustowne etykiety, a potrafią być bardzo pyszne ... Masz jakieś zdanie na ten temat?

Białe nad czerwonym pisze...

@ froasia Etykieta to podstawa. Omijam te ze zwierzątkami, i z nadmierną ilością złoceń. Im mniej się dzieje na etykiecie tym lepiej. Mistrzem w tym jest chyba wciąż Rothschild.