piątek, 15 marca 2013

Chianti Superiore 2011 Banfi


MIERNE+
Nie ma co udawać, kupiłem to wino oczami. Lubię Damę z łasiczką ( jeszcze bardziej dzięki filmowi Machulskiego Vinci ), lubię Chianti więc szansa na sukces była. Po raz kolejny jednak okazało się, że jedynym co gwarantuje apelacja Chianti jest totalna niespodzianka. Nigdy nie wiem czy w środku będzie sikacz czy mocarz, aromat wiśni czy dżemu jagodowego. Tym razem w butelce znalazł się jakiś przegrzany owoc plus aromaty pieprzu. Gdyby ktoś powiedział, że to australijski shiraz, to pewno bym uwierzył. Wino było tak niesmaczne, że musiałem odstawić butelkę. Jednodniowy odpoczynek bardzo jej pomógł. Pieprz uleciał, wino się fajnie wygładziło, pojawił się owoc. Ale to wciąż było nudne, przemysłowe wino. Piękna kobieta z pustym wnętrzem i tyle.



Wpis dedykuję Przyjacielowi, który zna Vinciego na pamięć.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

"Ty niedobry" :-)