środa, 24 lipca 2013

Jack Rabbit White Zinfandel 2012

MIERNE, 15 PLN
Mam alergię na słowo winko. Nie tylko dlatego, że nie przepadam za zdrobnianiem czego się da, od pieniążków przez komputerek po winko właśnie. Pijąc winko czujemy się nieco rozgrzeszeni - przecież to nic poważnego ledwie winko podawane najlepiej w lampkach. Czuję, że winko zupełnie zmienia sens słowa wino. Prywatnie nauczyłem się jednak używać tego określenia na opisanie lekkich, łatwych i przyjemnych sikaczy. Uff, po tym długawym wstępie idę do rzeczy czyli do różowego winka z nowej oferty z Żabki.
Jack Rabbit White Zinfandel jest winem skomponowanym niebywale precyzyjnie. Jest lekki, niemal półsłodki, rześki, mocno owocowy, z niskim alkoholem, a do tego butelka jest zakręcana. Nie zdziwię się jeśli za chwil kilka okaże się pozycją obowiązkową wszystkich wieczorów panieńskich. U mnie jednak nie ma szans zostać winem pitym wieczorem na poważnie. Co innego na drugie śniadanie, najlepiej spożywane gdzieś w naturze i próbowane z plastikowego kubeczka. Że mało wysublimowane to jest? No pewnie tak, ale podobnie jest z innymi rzeczami, które robimy latem: sandały, krótkie gatki, bardziej taneczna muzyka i lżejsza literatura.W tych sytuacjach Jack Rabbit jest wręcz idealny. I jeszcze ta cena! Można pić. Ale tylko w krótkich spodenkach.
Królik biegł tak szybko, że nie zdążyłem mu foci strzelić. Zdjęcie podebrane z dotrzechdych.pl

Brak komentarzy: