środa, 29 kwietnia 2009

Eiswein Schmitt Sohne 2008

WYŚMIENITE-, 79 PLN
Wino legenda. Może nie konkretnie ta butelka, ale zawsze. Eiswein to nie tylko smaczne wino, ale i , a może przede wszystkim, wspaniały, pełen sprzeczności, proces powstawania, w którym cierpliwość miesza się z pośpiechem. Ale po kolei.
Krzewy, z których powstanie wino lodowe wybiera się już przed "normalnymi" zbiorami. Następnie należy czekać na idealną, według Niemców, temperaturę czyli -7 stopni. Niestety często przed mrozami przylatują spragnione słodkich winogron szpaki i całoroczna praca idzie na marne. Zamiast zimna mogą też przyjść deszcze i owoce zgniją. Czyli generalnie nie jest lekko. Jeśli jednak nadejdzie idealny mrozek, co w południowych Niemczech oczywistością nie jest, należy spieszyć się ze zbiorem. Grona są zwykle zbierane w nocy, aby poranne słońce nie zdążyło ich nadto rozgrzać. Podobnie by chronić owoce przed przegrzaniem nie wnosi się ich do budynków winnicy tylko wyprowadza się prasy na nocne pole. Sam widok krzątających się nad ranem po winnicy winiarzy musi wyglądać niezwykle romantycznie. Potem bardzo, ale to bardzo delikatnie tłoczy się winogrona. W temperaturze -7 stopni zamarza w gronach woda i wytłacza się sam skoncentrowany sok. Nikła ilość soku wpływa decydująco na cenę wina. O ile normalnego, doskonałego wina można uzyskać z jednego krzewu jedną butelkę, to w przypadku wina lodowego mówimy o zaledwie jednym kieliszku! Po zbiorze wino fermentuje niezwykle długo, bo przez kilka miesięcy. Warto jednak czekać! Niewiele jest tak porywających win słodkich.
Eiswein, którego miałem przyjemność wypić najlepszą miał zdecydowanie cenę. Nie ośmielę się jednak powiedzieć, że było w nim coś nie w porządku. Nieco przeszkadzała niezrównoważona kwasowość. Wino jest jednocześnie zbyt słodkie i zbyt kwaśne, jakby coś się w nim nie połączyło. Aromaty wiele potrafią zrekompensować. To przede wszystkim dominująca dojrzała gruszka, do tego miód i dojrzała brzoskwinia. Piło się je wybornie i nawet nie było go mało, zwykle eiswein występuje w butelkach 0,375 zaś mój miał aż 0,5 litra. Inne wina lodowe jakie piłem do tej pory były zdecydowanie bardziej oleiste. Ale bez przesady! Grzech narzekać.

Brak komentarzy: