Szampan tylko dla nielicznych z nas jest rodzajem wina. Myślę, że dla zdecydowanej większości szampan jest jednym z symboli luksusu. W sumie słusznie. Jest pyszny, towarzyszy specjalnym chwilom i przede wszystkim jest bardzo kosztowny. Tyle, że nijak mi się nie rymuje z dyskontem! A właśnie w Lidlu można kupić szampana Bissinger. Zresztą Lidl próbuje odpływać w stronę delikatesową - trzy rodzaje krewetek, mrożony i niedrogi homar, łosoś w paru odsłonach, wypasione lody - robi się na bogato. Jeśli strategią firmy jest wciśnięcie się między Biedronkę, a na przykład Carrefour, to chyba idą w dobrym kierunku. I właśnie jako taki element pozycjonowania marki sklepu traktuję wystawienie na swoich półkach aż trzech rodzajów szampana. Majątku na nich Lidl nie zrobi, ale przekaz idzie w świat.
Otwierając Bissinger Rose obawiałem się, że będzie to produkt szampanopodobny, na mojej ulubionej stronie recenzję ma słabą. Mi Bissinger spodobał się bardzo. Elegancka łososiowa barwa, mnóstwo niezbyt dużych bąbelków i świeże owocowe aromaty. W ustach trochę nazbyt żywy, by nie powiedzieć kwaśny, ale wszystko w granicach przyjemnej normy. Butelka poszła naprawdę szybko. Mówi się, że lepiej jest napić się przyzwoitego wina musującego niż słabego szampana, oczywiście zgadzam się. Na szczęście kategoria słabego szampana nie dotyczy wypitej przeze mnie butelki.
Wino otrzymałem nieodpłatnie z Lidla ( dziękuję! ), co jak widać w starszych notkach, nie miało żadnego wpływu na moją ocenę.