czwartek, 2 maja 2013

Черный Доктор - Czarny doktor

MIERNE-, 16 PLN
Nie wiem jak to możliwe, ale widząc to wino na półce sklepowej, ostatnią rzeczą jaką zauważyłem była, pisana cyrylicą, nazwa. Najpierw zobaczyłem napis "Bostavan", który mylnie wziąłem za "Botswanę". Takie zdziwienie wystarczyło, żeby chwycić butelkę i się jej przyjrzeć. Z rozczarowaniem doczytałem, że nie jest to wino z Afryki, a jedynie z bliższej nam Mołdawii. Swoją drogą nazwa Czarny doktor dla win afrykańskich byłaby w punkt. Wino wyglądało solidnie: porządne szczepy - saperavi, cabernet sauvignon i merlot, wskazany region pochodzenia, świetna etykieta, nietania butelka, i jeszcze ta łatwa do zapamiętania nazwa. Dodatkowo wino było opisane jako wytrawne, co w przypadku mołdawskich, sprzedawanych w Polsce, normą nie jest. Słowem zaryzykowałem i kupiłem je. Nawet się cieszę, choć wino jest dość paskudne. Po raz kolejny się przekonałem ( może w końcu wyciągnę jakieś wnioski ), że nie ma co zwracać uwagi na zewnętrzność wina. Czarny doktor jest pełen nut aptecznych i tyle. Owocowości zero. Pewnie podczas wąchania w ciemno nie zgadłbym, że to wino czy ogólniej alkohol. Za to w ustach alkoholu mu nie brak niestety. Pali tak, że aż żołądek to czuje. Wino ma zaledwie 12% więc raczej to dziwne i niepożądane. Zjechałbym wino ostrzej, ale skoro lubię nuty apteczne w whisky, to czemu miałbym i w winie nie polubić?
Zerknąłem w Sieć i okazało się, że pod tą samą nazwą można kupić również wina ukraińskie - z reguły półsłodkie. Sam producent Bostavan też się nim nie chwali na swojej stronie, choć ulepkami, o tej samej nazwie, w fikuśnych butelkach jak najbardziej.
Omijajcie je. Za 16 złotych można mieć 4 dobre piwa albo 3 wyśmienite. Chyba lepiej.