czwartek, 8 lipca 2010

Cisowianka Perlage z winem

Dostałem ostatnio sympatycznego maila o Cisowiance Perlage. Zresztą wnioskując z dyskusji u Sstara nie tylko ja byłem adresatem tej wiadomości. Z maila dowiedziałem się jak wysoko jest oceniana Cisowianka Perlage przez smakoszy z wielkiego świata. Podobno również świetnie komponuje się z winem. Nie chciałem pisać głupstw na ten temat zanim sam nie spróbowałem. Zacznijmy od tego, że pomimo reklam telewizyjnych (naprawdę dobrych! ) nie jest to łatwo dostępny produkt. Znalazłem w końcu w hipermarkecie zgrabną buteleczkę 0,7 l. za 1,49 PLN. Butelka, choć plastikowa, próbuje udawać szklaną, wygląda to całkiem estetycznie. Cisowianka chwali się, że jej bąbelki są malutkie, uwalniają się powoli i generalnie, że jest to niemal szampan bezalkoholowy. Dałem się nabrać reklamie i ustawiłem aparat na funkcję "film" żeby uwiecznić na blogu dyskretne bąblowanie. Niestety było ono na tyle dyskretne, że niemal niezauważalne ( może tak miało być? ) a do tego wyjątkowo krótkie. Jak o mnie chodzi to nawet lepiej. Pijam niemal wyłącznie wody niegazowane, frizzante jest już dla mnie zbyt ostra. Zanim dodałem Perlage do wina, spróbowałem jej w stanie czystym. I muszę przyznać, że to po prostu rewelacja. Woda jest wyjątkowo smaczna, a bąbelki jedynie leciuteńko nadszczypywały język. Trafili w mój gust idealnie.
Druga część zabawy, czyli łączenie wody z winem, była niestety z definicji skazana na porażkę. Uważam niezmiennie, że jeśli wino/whisky/koniak miałoby być z czymś łączone, to robiono by to już na etapie produkcji. OK, sam robię czasem wyjątki, ale tyczy się to tylko naprawdę cienkich win. Spokojnie można wtedy dodać do białego wina kostek lodu, plaster cytryny i sączyć w ten sposób maskując niedoskonałości wina. Przy winach, których nie trzeba ze wstydu topić w wodzie proceder taki mija się, moim zdaniem, z celem.
I w tym przypadku okazało się podobnie. Z połączenia przyzwoitego wina i świetnej wody wyszło jakieś niewiadomoco. Zdecydowanie odradzam taką zabawę, szkoda i wina i wody. Aczkolwiek ciekawym pomysłem mogłoby być stworzenie wody o smaku wina. Zostawiam ten pomysł do namysłu producentom. Skoro robi się wody truskawkowe, cytrynowe, to czemu nie zrobić na przykład orzeźwiającej Cisowianki Sauvignon Blanc? :-)
Reasumując uważam Cisowiankę Perlage za wodę przepyszną, dodatkowo w zupełnie dostępnej cenie. Oby tylko po otrzymaniu wysokich ocen producentowi nie odbiła woda sodowa do głowy i niech nawet nie myśli o podwyżkach.

niedziela, 4 lipca 2010

Pinot Gris Vieilles Vignes 2007 Domaine Zind-Humbrecht

WYBITNE, 145 PLN
Wina od Zind-Humbrechta to była największa frajda na nudnawym Festiwalu Win Alzackich. Spotkanie było tak pozbawione emocji, że zmyłem się wyjątkowo szybko. Zdążyłem załapać się na prelekcję, którą wygłosił Thierry Fritsch - enolog z Alzacji. Rzucił kilka liczb, pożonglował procentami i opowiedział, że generalnie Alzacja nadaje się do wszystkiego i można ją popijać codziennie. Sam kocham wina alzackie jak niewiele innych; za ich rozpoznawalność, świetne łączenie się z pewnymi potrawami, niezłą relację cena/jakość. Tyle, że jak mnie już najdzie na Alzację i wypiję kilka butelek z rzędu, to potem muszę przez miesiąc odpoczywać. Nie mógłbym ich pić tak często jak chcą tego alzaccy winiarze. No chyba, że wszystkie byłyby takimi perełkami jak Pinot Gris Zind-Humbrechta. Nic dziwnego, że zostało uznane przez Magazyn Wino Białym Winem Roku 2009. Naprawdę wyjątkowa pychotka, warte każdej wydanej na nią złotówki. Pachnie pieczarką, rodzynką, ziołami. Zostało w nim całe mnóstwo cukru, ale dzięki pewnej kwasowości, absolutnie nienużącego. Pełnia, głębia, barokowość. Nie ja jeden myślałem, że pochodzi z późnych zbiorów. To wręcz niewiarygodne, że zrobione je z "normalnie" dojrzałych winogron. Aż chciałoby się spróbować większych win od tego producenta.