sobota, 30 marca 2013

Tanie Cotes du Rhone z Lidla

Takich win bym oczekiwał więcej na półkach supermarketów i dyskontów. Porządne, naprawdę codzienne i zwyczajnie smaczne. Nie oferują niewiarygodnych emocji, ale jako towarzysz obiadu są w sam raz.
Kosztujące 17 PLN Cotes du Rhone Fruite 2011 jest bardzo owocowe, lekkie, świeże. Taki codzienny kompocik bez wielkiej budowy, ale sprawiający radość. Etykieta i zawartość są bardzo spójne. Ma być lekko i bez napuszenia i tak właśnie jest.

Inną bajką jest Cotes du Rhone Villages 2011. To bardzo porządne wino, trochę oldskulowe, nie próbujące się do nikogo łasić. Gorzkawe, delikatnie taniczne, niezbyt kwasowe, a przy tym wszystkim naprawdę owocowe. Nie wygląda nazbyt muskularnie, ale pomimo tego lepiej pić je do obiadu, a nie do telewizora. Nie do końca rozumiem czemu jest o 2 złote tańsze od pierwszego choć smakuje na 10 złotych więcej. Tak czy inaczej warto je kupić. Nawet w większych ilościach, bo pewno znów zniknie.

Oba wina są, po przerwie, dostępne w Lidlu. Zresztą pojawiło się tam więcej nowości o czym wkrótce.

piątek, 15 marca 2013

Chianti Superiore 2011 Banfi


MIERNE+
Nie ma co udawać, kupiłem to wino oczami. Lubię Damę z łasiczką ( jeszcze bardziej dzięki filmowi Machulskiego Vinci ), lubię Chianti więc szansa na sukces była. Po raz kolejny jednak okazało się, że jedynym co gwarantuje apelacja Chianti jest totalna niespodzianka. Nigdy nie wiem czy w środku będzie sikacz czy mocarz, aromat wiśni czy dżemu jagodowego. Tym razem w butelce znalazł się jakiś przegrzany owoc plus aromaty pieprzu. Gdyby ktoś powiedział, że to australijski shiraz, to pewno bym uwierzył. Wino było tak niesmaczne, że musiałem odstawić butelkę. Jednodniowy odpoczynek bardzo jej pomógł. Pieprz uleciał, wino się fajnie wygładziło, pojawił się owoc. Ale to wciąż było nudne, przemysłowe wino. Piękna kobieta z pustym wnętrzem i tyle.



Wpis dedykuję Przyjacielowi, który zna Vinciego na pamięć.

sobota, 9 marca 2013

Dinozaury winnej blogosfery

Bogactwo nowopowstałych blogów cieszy, mnie również. Większość staram się śledzić. Jedne powierzchownie, inne z prawdziwą przyjemnością. Zauważyłem smutną regułę - im bardziej jakiś blog polubię, tym większa szansa, że wkrótce zakończy on swoją działalność. Dlatego nie będę pisał o moich ulubieńcach, którzy ( jeszcze? ) działają. Nastrój mam nostalgiczny więc przypomnę kilka świetnych miejsc, które były, ale się zmyły. Starszym może przypomną się młodsze czasy, a młodsi będą mogli sięgnąć po świetne wzorce. Warto zerknąć.

WINOBRANIE
Zamilkli ponad rok temu po pięciu latach pisania. Zawsze ciekawie, zawsze kompetentnie, zawsze z biglem. Powody swojego zamilknięcia wyjawili w ostatnim poście, który powinien nam wszystkim dać do myślenia. Najlepsze, niemal zawsze aluzyjne, tytuły postów. Choć rzadko się zdarzało pić nam te same wina, to zawsze czytałem z ogromną przyjemnością. Bardzo szkoda.


SOFANES - VITIS VINIFERA
Blog działał przez dwa lata. Dawka wiedzy tam zawarta jest imponująca. Co ciekawe Sofanes skupiał się raczej na Nowym Świecie. To był mój ulubiony blog, czekałem każdej notki.


W DZIKIE WINO ZAPLĄTANI
W sumie to właśnie od Marty się zaczęło. Bardzo lekkie pióro. Nie udawała, że pozjadała wszystkie rozumy świata. Spokojnie można się było rozwijać razem z Nią.

EWA RYBAK
Nie linkuję, bo pierwszy blog Ewy zniknął na dobre. Najpiękniejsza polszczyzna połączona z niebywałą lekkością i imponującą wiedzą. Jeden z pierwszych komentarzy na blogu miała ode mnie:)  Ewa okazała się tak dobra, że zaczęła pracować dla Magazynu WINO. I od tej chwili się skończyło niestety. To znaczy Ewa wciąż pisze, ale jedną - dwie notki miesięcznie - to zdecydowanie za mało jak na Jej talent. Ewo, do roboty!

IWINES
Kolejny dinozaur. Blog Maćka to były głównie notki degustacyjne win. Czasem, zwłaszcza pod koniec, wrzucał tematy ogólniejsze. Po przeprowadzce do Tajlandii zawiesił bloga winiarskiego na rzecz najlepszego bloga podróżniczego. Bardzo, bardzo polecam. Czytam go tak regularnie jak winiarskiego.

WINOGRANIE
Jak w tytule. Andrzej Daszkiewicz fantastycznie łączył wino z muzyką. Muzyką trochę ambitniejszą niż zespół Weekend. Blog zupełnie unikatowy. Doskonale się czytało i słuchało po północy

VINICULTURE
Maciek Gontarz czasem jeszcze coś wrzuci na bloga, ale to już raczej tak przez pomyłkę. Skupia swoje siły na Winicjatywie. Na Viniculture można było znaleźć, obok treści winiarskich, wiele treści z obrzeża naszej pasji, na przykład z pogranicza wina i marketingu. Wszystko podane bardzo atrakcyjnie graficznie.

WINOMANIA
Trochę strona, trochę blog. Sławomir Chrzczonowicz założył stronę chyba w 2005. Czyli nie jest nawet dinozaurem, ale wręcz ojcem dinozaurów. Obok aktualnych wpisów jest bardzo rozbudowana cała część encyklopedyczna. Lektura obowiązkowa. Podobnie zresztą jak obecne teksty Sławka publikowane na Winicjatywie. Powinno się je drukować i wczepiać do skoroszytu. Fantastyczne kompendium wiedzy.

4 SENSES
Pierwszy winiarski videoblog. Kompetencja, humor, luz i bardzo wysoki, zupełnie nieamatorski, poziom realizacji. Prowadzący go Jurek Kruk zawiesił poprzeczkę bardzo wysoko.


Zdecydowaną większość blogów warto prześledzić od pierwszych wpisów. Dopiero wtedy wiadomo co autor miał na myśli.
Po co ja o tym wszystkim? Trochę z nadzieją, że część winopisarzy powróci do klawiatury - nie ma nic gorszego niż wychować sobie czytelnika, a potem go opuścić.  A trochę licząc na to, że współcześnie piszący nie pójdą ich śladem i nie zarzucą pisania o swoim hobby.

wtorek, 5 marca 2013

Chateau Tour de Montredon 2010

SMACZNE-, 25 PLN
Chateau Tour de Montredon to dla mnie niemal wspomnienie dzieciństwa. W końcówce lat 90-tych było jednym z nielicznych win z apelacją, na które mogłem się czasem szarpnąć. Wtedy mi smakowało jak nie wiem co, dziś trochę mniej. Fajnie o rozczarowujących wspomieniach możecie poczytać w felietonie Wojtka Bońkowskiego.
Do Corbieres z fotki wróciłem za sprawą Kuby, który zaproponował ten region jako temat Winnych Wtorków. Nie ma się co o nim rozpisywać, ale trzeba powiedzieć, że jest to naprawdę smaczne wino. Raczej się go nie zapamięta na całe życie, ale jako przyjemny towarzysz posiłku sprawdza się świetnie. Trochę staroświeckie, ale w tym dobrym sensie, bardzo bezpieczny zakup. Owocowe, gorzkawe z wyraźną taniną. Do wypicia na ławce za ostre, ale do padlinki pasuje idealnie.
Kosztuje mniej więcej tyle ile kosztowało kilkanaście lat temu. Wtedy jednak siła nabywcza mojego portfela była jeszcze niższa. Sporo się ostatnio mówi o tym czy osoby rozpoczynające swą winną przygodę od tanich win raczej się zrażą do tego trunku czy w nim rozsmakują. Przeważa ta druga opinia, którą w pełni podzielam. Na swoim przykładzie widzę, że rozpoczynanie od Chateau Tour de Montradon ( między innymi ) nieźle wciąga w zabawę winami. Polecam.
Koledzy pili trochę ambitniej niż ja:
Kuba z Wine Tasting
Kuba z Czerwone czy białe
Chłopaki z Winnych Przygód
Irek jako Blurpp