czwartek, 28 lutego 2013

The Tapas Wine Collection Verdejo 2011



SMACZNE+, 23 PLN
Pierwsze knajpy, które zaczęły pisać listę dań kredą na tablicy wniosły mnóstwo świeżości i jakże potrzebnego luzu. Tam zwyczajnie chciało sie wchodzić. Odniosły taki sukces, że od razu znalazły liczne ( zbyt liczne! ) grono naśladowców. Teraz chyba ciężej znaleźć lokal z menu tradycyjnym niż pisanym na bieżąco. Oczywiście tablica kredowa w wielu przypadkach oznacza tylko element wystroju, a nie zapewnienie o świeżości asortymentu. Dość wkurzające. Nie odbiera mi to jednak dobrych skojarzeń z takim typem komunikacji z klientem. Dlatego musiałem uśmiechnąć się na widok etkiety wina ze zdjęcia. Nie da się ukryć, kupiłem je oczami. Na szczęście w tym przypadku świeża etykieta zapowiedziała jeszcze świeższe wino. Być może to verdejo jest już ciut starawe, ale wciąż warto je kupić. Pełne aromatów rześkich cytrusów, po prostu bardzo smakowite. A na dodatek ta ośmiornica na etykiecie - bomba po prostu. Pijąc wino i patrząc na tak wyluzowaną butelkę uśmiechałem się coraz szerzej. Warto.
 


niedziela, 24 lutego 2013

Penélope Cruz w kalendarzu Campari


Tegoroczny kalendarz Campari zadał asa. Nie mówię nic więcej. Patrzcie i podziwiajcie.


STYCZEŃ

LUTY


MARZEC


KWIECIEŃ

MAJ

CZERWIEC


LIPIEC

SIERPIEŃ

WRZESIEŃ

PAŹDZIERNIK

LISTOPAD

GRUDZIEŃ


Jeśli chcecie wyrazić swoje zdanie która Penelope jest najpiękniejsza, to zapraszam na mój profil FB. Można "polubić" wszystkie 12 :)



piątek, 22 lutego 2013

Czasza czy nóżka?


Do wpisu zainspirowała mnie swoją notką Ewa Rybak ( przeczytajcie koniecznie! ). Podobnie jak Jej, mi równiez przeszkadza oglądanie filmów, w których aktorzy zasmarowują tłustymi paluchami kieliszki. Ewa dała przykład z Allena, tym bardziej bolesny, że w roli głównej winowajczyni mamy Scarlett Johansson. Przypomnijmy, że Scarlett jest twarzą ( bardzo, piękną twarzą!!! ) reklamową szampana Moet & Chandon. W sumie Moet jest tak cienkim szampanem, że pewnie bez większej straty można pić go z glinianego kubka, więc dziewczyna nabrała złych nawyków. Na naszym poletku większe spustoszenie czynią rodzime seriale. Tam trzymanie kieliszka za czaszę jest smutną normą. Z drugiej strony fakt, że wino jest stale obecne w serialach jakoś w moich oczach rozgrzesza twórców. Na edukację ze wszystkimi "ą" i "ę" przyjdzie pora.
Ale czym innym są seriale niosące winiarski kaganek oświaty Rodakom, a czym innym rodzime firmy winiarskie. Od importerów i sprzedawców win mamy prawo wymagać czegoś więcej niż tylko szerzenia stereotypów. Pobieżny przegląd kilkunastu stron winiarskich nie nastraja optymistycznie. Zresztą zerknijcie sami co znalazłem tak na szybko:


Pan trzyma poprawnie, pani gorzej. Ale zobaczcie, że oni mają różne kieliszki, może to dlatego?
@CENTRUM WINA
Tym razem mężczyzna daje ciała. Źle wróżę temu związkowi jeśli nie potrafią się dogadać nawet co do koloru wina.
@WYKWINTNE WINA


Pani trzyma jednocześnie poprawnie i błędnie. I za czaszę i za nóżkę. To wcale nie jest takie proste.
@WINEZJA

Czy to nie jest ta sama modelka co powyżej? W każdym razie śliczna.
@VINORAMA

Przy kieliszku napełnionym tak po brzegi, to nawet nie widać tłustych odcisków palców. Niezły patent.
@VININOVA


Znów robią z kobiety blondynkę.
@VOYAGER WINE CLUB

I to lubię! Chociaż jedna firma jest konsekwentna. Druga fotka z VOYAGER WINE CLUB


Jeśli to białe jest laptopem, to rozumiem człowieka. W tej sytuacji pewny chwyt go usprawiedliwia.
 @DOM WINA

Domyślam się, że większość fotek jest kupowana w serwisach z gotowymi zdjęciami. Wszystko w porządku, ale ktoś to musi zobaczyć, przemyśleć i zaakceptować. Wygląda to jakby fotki trafiały na stronę tylko dlatego, że jakas modelka ma ładne oczy. Troche wioska, że teoretycznie miłośnicy wina idą tą drogą. Potem taki Woody Allen naogląda się naszych stron i sadzi babole w filmach :)

wtorek, 19 lutego 2013

Garofoli Farnio 2011


SMACZNE, 34 PLN
Winne Wtorki znów wracają do Włoch. Tym razem za sprawą Winniczka mamy pić wina z apelacji Rosso Piceno bądź Rosso Conero. Kierunek zupełnie nieoczywisty i bardzo dobrze, bo ileż to można pić Toskanii czy Veneto. Trochę szkoda, że win z Marche jest tak mało na naszych półkach. A trochę dobrze, bo ceny tych win zaskakują bardzo pozytywnie. Zresztą nie tylko w Polsce. Wydaje mi się, że osoby nie przywiązujące się do nazw słynniejszych apelacji na etykietach, mogą dokonać w tych stronach doskonałych zakupów win rządzących w swojej kategorii cenowej.
Ja troszkę za bardzo uwierzyłem w to, że za bardzo nieduże pieniądze można dostać perełkę. Kupiłem najtańsze wino z winnicy Garofoli sprzedawane w sklepach Marka Kondrata. 34 złote to za mało by oczekiwać fajerwerków w postaci wina rzucającego na kolana. Farnio ma jednak istotną przewagę nad wieloma bardzo wysoko ocenianymi winami. Ono się po prostu nie nudzi, czuję, że mógłbym je pić niemal codziennie jako wino, które mnie nie odciąga od innych spraw. Po prostu dobra robota. Świetnie owocowe, sprawia wrażenie lekkiego, ale nie sikacza. Z pewnością w lecie będzie smakować jeszcze lepiej. Acha, składa się w 70% z Montepulciano i w 30% z Sangiovese.

Winniczek jak zwykle szaleje w kuchni i to z niejedną butelką
Winne Przygody wzięły na warsztat inne wino od "mojego" producenta.
Czerwone czy białe skorzystał z promocji.

niedziela, 17 lutego 2013

Hiszpańskie plusy z Biedronki

Winiarska blogosfera się przydaje. Dzięki kolegom, którzy jakiś czas temu spróbowali biedronkowych nowości i to opisali, mogłem uniknąć kilku wpadek. Kupiłem tylko wina bądź polecane bądź kontrowersyjne. Po takim odsianiu ziaren od plew muszę przyznać, że zdecydowanie warto wpaść do Biedronki na szybkie zakupy. Szału w postaci wina za dychę, a smakującego za stówę nie będzie, ale kilka bardzo przyzwoitych pozycji można znaleźć.

Zacznijmy od wina dosłownie za dyszkę bez jednego grosza. SANTANA TEMPRANILLO 2010 jest jednym z najlepszych win w swojej kategorii cenowej w Polsce. Jeśli dodamy, że kosztuje połowę tego co Carlo Rossi, to w ogóle jest żart. Dinozaury, takie jak ja, pamiętają to wino gdy było sprzedawane przez sieć FW&S. Wtedy kosztowało 24 złote, a i tak cieszyło się powodzeniem. Aromaty konfiturowe z jakimiś budyniowymi. Nie są to do końca moje klimaty, ale nie przesadzajmy. Za 10 złotych rządzi.






ENATE CABERNET MERLOT 2009 kosztuje już jak niedyskontowe wino, bo "aż" 25 złotych. Wino raczej dla tych co piją, a nie wąchają. Owszem są aromaty jagodowe i porzeczkowe miłe dla nosa. To co "robi" to wino to usta. Wino jest tak gładziutkie i miękkie, z dużą słodyczą na końcu, że sporo osób może się dzięki niemu odzwyczaić od przywiązania do win opisywanych jako półwytrawne. Jest smakowite, a pije się je niebezpiecznie łatwo. Zdecydowanie warto, a w połączeniu ze stekiem to prawie bajka.






I na koniec PAGOS DEL GALIR GODELLO 2011 również za 25 złotych. Tego wina nie powinno się sprzedawać ani w Biedronce, ani w specjalistycznych sklepach winiarskich. Wino należy wlać w elegancki flakon i postawić na półce w Sephorze. Takiej perfumy to już dawno nie piłem. W sumie to nie wiem od jakich aromatów zacząć. Jest całe mnóstwo kwiatowości, pełno owoców południowych, wiele świeżości z jednoczesną budową, a wszystko ( sorki za megagrafomanię ) okraszone jakimiś zapachami elektrycznymi. Jedyna rzecz, której się czepiam w tym winie, to właśnie nadmierne zgromadzenie wszystkich aromatów w jednym kieliszku. To wcale nie pomaga. Takie przesycenie sprawia, że po dwóch kieliszkach ciężko sięgnąć po kolejny. Tak czy inaczej zdecydowanie warto.


Sporo osób psy powiesiło na ofercie win hiszpańskich w Biedronce. Jestem bardzo daleki od tego. Patrząc na wspaniałe regiony, bądź punkty Parkera, pyszniące się z etykiet i przywieszek, można czuć się zawiedzionym. Biedronka jednak to nie żadna wybitna enoteka. Mają sprzedawać porządne wina do obiadu. Patrząc z tej perspektywy na kilka nowych win z Hiszpanii nie mogę narzekać.

poniedziałek, 11 lutego 2013

Brunello z Żabki


Pewnie już wszyscy wiedzą, że sieć sklepów ŻABKA rzuciła rękawicę Lidlowi i Biedronce i też postanowiła powalczyć o klientów rozszerzając półkę z winami. O planach Żabki mogliście przeczytać na WINICJATYWIE, dobrze też została wypunktowana w poście DOTRZECHDYCH. Nie wiem czy wypada się wypowiadać o planach Żabki już teraz, czy nie lepiej poczekać kilku miesięcy. Na razie wygląda to na potężny falstart. Media zostały poinformowane, imprezka zrobiona, gazetka również, a zabrakło podstaw. Żabka chce sprzedawać swoje nowe wina z regałów samoobsługowych. Pomysł bardzo dobry. Na razie wina są schowane gdzieś za plecami pań ekspedientek; Brunello wciśnięte między Kadarkę i Fresco nie umie wzbudzić mojego pożądania. Regały w dużej mierze rozwiązują ten problem więc warto żeby się pojawiły, a nie żeby tylko o nich mówić. Druga, a może nawet pierwsza, sprawa to sprzedawcy. Odwiedziłem blisko dziesięć Żabek i wszędzie na pytanie o nowe Chablis czy Brunello reagują strachem bądź agresją ( serio! ). Przed szkoleniowcami naprawdę długa droga. 
Pozostaje jeszcze pytanie kluczowe. Po co Żabce takie drogie wina na półce? Tego zupełnie nie kumam ( taki czerstwy żarcik ). Czy ze względów wizerunkowych czy naprawdę chcą na nich zarabiać? Jeśli wizerunkowo, to kompletnie bez sensu. Sieć nie ma opinii taniej, dyskontowej. To są po prostu sklepy osiedlowe, których główną zaletą jest to, że są blisko domu. Raczej robi się tam zakupy na szybko. Jak skończy się piwo, albo dowiadujemy się, że za kwadrans ktoś do nas wpadnie. W takich sytuacjach na pewno nie sięgniemy ani po szampana, ani po Brunello. 
Jeśli więc celem Żabki jest po prostu zarobek, to sugerowałbym skupienie się na segmencie 15 - 30 złotych; w tym przedziale można znaleźć całe mnóstwo smacznych win do obiadu. Dlatego w ciemno ( bez próbowania ) mogę zaryzykować, że wprowadzone do oferty Chianti za 20 złotych może okazać się hitem.
Pół słowa o Brunello di Montalcino Uggiano 2007. Większości osób o nim piszących smakowało, ja jestem w mniejszości. Najfajniejszą ma barwę - wypłowiałą, zgaszoną, lubię takie. Na plusy też trzeba zaliczyć taniczność i wyraźnie zauważalne wiśniowe aromaty. Wino sprawiło jednak wrażenie smutnego, jakiegoś przykurzonego. Po Brunello ( nawet za 70 złotych ) oczekuję większych fajerwerków. Czytając jednak opinie innych nie wykluczam, że to po prostu ja miałem gorszy dzień. Na razie jednak nie potrafię go polecić.                                     Żabkę będę obserwował. Zobaczę co z zapowiedzi wcieli w życie. Możliwe, że to tylko złe dobrego początki. A możliwe, że po hucznym starcie, pokażą się słabe wyniki i Żabka ze swej winiarskiej ofensywy zacznie się wycofywać rakiem. Oby nie.
Butelkę Brunello di Montalcino otrzymałem do spróbowania od sieci ŻABKA, za co uprzejmie dziękuję.

wtorek, 5 lutego 2013

Feudo Arancio Syrah 2010

SMACZNE, 42 PLN
Wybaczcie, że tak ciągle wrzucam tu Sycylię. Tym razem jednak "przymuszono" mnie. Temat Winnych Wtorków wybrał Jongleur i chwała Mu za to. Sięgnąłem po to po co sięgnąć mogłem. Jak się szuka na ostatnią chwilę, to wcale nie jest łatwo znaleźć coś sensownego z Sycylii. Wino od wielkiego producenta Feudo Arancio. Nie jest to, ani pierwsza piątka, ani pewnie nawet setka moich ulubionych winiarzy. Syrah zrobili jednak bardzo przyzwoicie. Potwierdza to głoszoną od dawna przeze mnie tezę, że na Sycylii zwyczajnie nie da się zrobić marnego wina z Syrah. Wiem, że się powtarzam, ale dla mnie to właśnie wyspa pozostająca w cieniu Etny jest nową Ziemią Obiecaną dla Syrah. Pomińmy fakt, że Sycylijczycy dość śmiało uważają, że Syrah urodził się na Sycylii, czego dowodem ma być skojarzenie Syrah-Syrakuzy. Zostawiając na boku domniemaną etymologię muszę przyznać, że nawet jeśli Syrah się tu nie urodził, to z pewnością rozkwitł w pełni.
Syrah od Feudo Arancio jest soczysty i szczodry. Do typowych dla odmiany nut pieprznych i przyprawowych udało się "dołożyć" zgrabną owocowość. Miłe aromaty leśnych owoców przyjemnie zaokrąglone przez dojrzewanie w beczce. Spróbowałem wina z kaczką z grzybami mun ( matko, jaki ja badziew jem w robocie ) i nie zagrało. Potem popiłem Syrahem moją ulubioną gorzką czekoladę i zagrało bardzo pierwsza klasa.
Koleżanka i koledzy też pili:
Pora na wino - Nero od producenta, od którego piłem kiedyś Syrah
Pisane winem - Mariusz nie kupuje, ale pije. Szczęściarz.
To co pijemy - bardzo dobra Etna, nie umiem ukryć zazdrości.
Jongleur - pomysłodawca zabawy sięgnął po wino z jednej z najlepszych sycylijskich winnic. Zazdroszczę podwójnie.
Winniczek - popija spaghetti woźniców:)
Winne przygody - podeszli do sprawy przekrojowo