niedziela, 23 września 2012

A Cappela crianza 2008

FATALNE, 15 PLN
A cappella to, w wielkim uproszczeniu, termin mówiący o śpiewie bez akompaniamentu instrumentów. Biedronkowe wino z Ribery del Duero przyjęło taką nazwę. Tłumacząc z biedronkowego na nasze, trzeba powiedzieć, że ich A CAPPELA nie mówi o braku instrumentów, tylko o braku winiarza robiącego to wino, braku smaku, braku naturalnych aromatów, braku regionu pochodzenia ( choć etykieta mówi co innego ). Co w winie zatem jest? Znajdziemy sok owocowy z alkoholem i całą garścią chemii. Nie da się tego pić, nie ma sensu o tym pisać. Wrzuciłem je tu z poczucia obowiązku, aby ostrzec bliźnich przed kupowaniem go. Najbardziej boli, że wino ma certyfikat jednej z wybitniejszych apelacji hiszpańskich. Skoro dali go takiemu produktowi winopodobnemu, to już naprawdę nie wiadomo komu wierzyć.

wtorek, 18 września 2012

Zabawy alkomatem

Osoby śledzące mój profil na FB wiedzą, że ponad miesiąc temu zostałem obdarowany przez Mamę alkomatem. Podarunek boleśnie nawiązał do mądrości ludowej "któż Cię lepiej zna niż własna Matka?". Prezent przyjąłem jednak z godnością czy nawet wdzięcznością. Wziąłem się za ostre testowanie alkomatu. Zaznaczę, że alkomat jest daleki od tych profesjonalnych za 3-4 tysiące, ale na zabawkę też nie wygląda. Pomiary mogą się nieco różnić od właściwych. Niemniej, przy wszelkich zastrzeżeniach, jakieś wnioski udało mi się po miesiącu zabawy wyciągnąć.
MAM ŁEB JAK KOŃ
Wbrew pozorom nie chwalę się. Nie uważam, żeby mój metabolizm był jakimś wyjątkowym powodem do chwały. Niezależnie od tego ile wina wypiję, to rozkładam je maksymalnie po 2 godzinach. Jedni powiedzą, że to fajnie tak momentalnie trzeźwieć. Dla mnie jest raczej wytłumaczeniem czemu sięgam po kieliszek tak regularnie. W sumie to dziwne, że jeszcze nie wstaję w nocy podpijać...
NAWET PROFESJONALNE DEGUSTACJE SĄ NIEBEZPIECZNE
W czasie testowania sprzętu udało mi się uczestniczyć w profesjonalnych degustacjach, takich z wąchaniem, siorbaniem i odpluwaniem ( niemal żadnego picia ). Po przepłukaniu ust 30 próbkami win czułem się jak zwykle czyli trzeźwy. Niestety alkomat wskazywał grubo ponad 0,5 promila, co już nawet nie jest wykroczeniem tylko przestępstwem. Kiedy podczas podobnych degustacji delikatnie podpijałem najlepsze z win, to wskazania alkomatu dramatycznie wzrastały.
BEZ WODY NIE MA JAZDY
Niezależnie od tego ile się wypije powinno się napić wody i odczekać 10 minut. Bez płukania ust wodą wynik alkomatu zwykle był grubo zafałszowany. Nawet pół kieliszka wina może sprawić, że w oczach kontrolującego policjanta, będziemy wyglądać jak totalnie pijani. Ja od zawsze wożę na tylnym siedzeniu butelkę wody.
PAWEŁKI TO NIE MIT
Wszyscy słyszeliśmy, że po batonach Pawełkach alkomaty wariują. U mnie wyszło wskazanie 0,25 promila po jednym batoniku. Na przeróżne cukierki też trzeba uważać. Teść po zjedzeniu rano miętusów miał wskazanie 0,75 promila, musiał odczekać kwadrans i zeszło. Polecam to zwłaszcza uwadze osób podjadających różne słodycze podczas długiej jazdy. Prawdziwym pogromcą alkomatu jest jednak płyn do ust. W dwie chwile po użyciu go miałem podobno 4 promile. W miarę szybko to zeszło, ale jednak robi wrażenie.
JEDZENIE MA WPŁYW NA WSKAZANIA ALKOMATU
Kolejna nieodkrywcza myśl. Zaskoczyło mnie jednak jak mocno jedzenie wpłynęło na zmniejszenie wskazań alkomatu. Wypicie tej samej pół butelki wina solo i przy obiedzie to dwa skrajnie różne odczyty alkomatu. Oczywiście niższe gdy jemy. Kolejne potwierdzenie słuszności, że wino najpierw się je, a potem pije.

Oczywiście wiem, że wszystkie powyższe pseudo mądrości są ogólnie znane. Przetestowane jednak na własnej skórze znacznie skuteczniej wbiły mi się w świadomość. Wiele razy byłem trzeźwy jak szkło, a pomimo to mogłem stracić prawo jazdy. Doświadczenia ostatniego miesiąca są dla mnie kolejnym argumentem na rzecz podniesienia dopuszczalnego limitu do 0,5 promila, tak jak jest w większości krajów Unii. Kiedyś nawet próbowałem w tej sprawie przepytywać naszych polityków. Po takich zmianach moglibyśmy sobie częściej pozwalać na szaleństwa sobotniej nocy w postaci zjedzenia aż dwóch Pawełków. Tymczasem, dopóki zmiany nie zostaną wprowadzone, wiem, że na degustacje muszę jeździć komunikacją miejską.

piątek, 14 września 2012

Konkurs WINNA FOTKA - WYNIKI

Zakończył się największy konkurs w mojej blogowej historii. Pora na wyniki.

Najwięcej głosów zdobyło zdjęcie Bogdana - aż 478 !!! GRATULACJE Bogdanie. Najlepiej mobilizowałeś swoich Znajomych do głosowania i wygrałeś ze sporą przewagą. Ta nagroda została przyznana przez Was i to dzięki Wam do Bogdana trafi butla niemieckiego rieslinga.

Sam miałem o wiele większy kłopot. Wahałem się właściwie do ostatniej chwili komu przyznać nagrodę. Przysłaliście aż 78 zdjęć. Startując z konkursem spodziewałem się, że będzie maksymalnie 10 fotek. Z takiego bogactwa bardzo ciężko było wybrać to ulubione. W końcu padło na zdjęcie Marty. Przede wszystkim dlatego, że sam lubię robić podobne fotki. Ładnie złapane Marto, brawo.

Gdyby nie zdjęcie Marty, z radością bym wybrał któreś ze zdjęć z tego kolażu. W moim oku znalazły się tuż tuż za Zwyciężczynią. Pierwsze zrobione przez Agatę jest rewelacyjnie prawdziwe, cudna jest ta nieostrość. Środkowe, wykonane przez Justynę, jest dla mnie kompozycją idealną. Prawe zaś, strzelone przez Anittę, chyba najbardziej fantazyjne w całym konkursie. Przykro mi drogie Panie, że nie miałem więcej nagród, każda z Was na nią zasłużyła. Może następnym razem.
Wśród osób lajkujących wylosowałem Huberta i Klaudię, oni otrzymają korkociągi. Mam nadzieję, że niejedno dobre wino nimi otworzą.

Chciałbym jednak przedstawić tu wszystkie zdjęcia ( mam nadzieję, że żadnego nie ominąłem ). Aby uniknąć oczopląsu podzieliłem je na kilka kategorii.

Co zrozumiałe często fotografowaliście butelki. Butelki pojedyncze, w parach, w piwnicy czy nawet na drzewie.


















Jak już butelkę udało się otworzyć, to wino wlewaliście do kieliszków.




















Piliście wino w pięknych okolicznościach przyrody.






















Najczęściej w towarzystwie innych osób. 





















A zwłaszcza pięknych kobiet. Tych zdjęć mogło być więcej:)


















I całe mnóstwo innych, najróżniejszych zdjęć.














Obiecuję, że to nie jest ostatni konkurs na blogu. Wszystkim pięknie dziękuję za super zabawę.
Konkurs zorganizowałem z okazji dołączenia dwusetnego fana. Teraz jest nas ponad 500. Mam nadzieję, że choć część spośród osób, które dołączyły ostatnio, zostanie tu na dłużej.

czwartek, 13 września 2012

Plebiscyt Czasu Wina na WINIARSKI BLOG 2012

W 2009 roku MAGAZYN WINO zapowiedział przyznawanie nagród za winiarski blog roku. Na zapowiedziach się niestety skończyło. Za próbę ich realizacji bierze się w tym roku CZAS WINA. CZAS WINA będzie wybierać zwycięzcę spośród blogerów amatorów. Jak sami piszą "nie znajdziecie wśród nich ( wybranych blogów ) blogów dziennikarzy - Mistrzów pióra". Z założenia zatem przyjęto, że rywalizacja będzie trochę jak o mistrzostwo drugiej ligi. Szkoda. Inna sprawa, że nie wiadomo czy, wybierając miedzy blogami profesjonalnych dziennikarzy, mielibyśmy materiał do oceniania. O ile swoje artykuły piszą rzetelnie, to aktywność w Sieci, dla zdecydowanej większości z nich, sprowadza się do jednego wpisu miesięcznie, albo i rzadziej. Wiem doskonale, że ilość nie przechodzi w jakość. Niemniej jednak jeśli Czytelnik polubi czyjś styl pisania, to nie w porządku jest takiego porzucanie go. Mistrzowie pióra - do roboty ! :)
W plebiscycie CZASU WINA bierze udział 20 blogów. Myślę, że od końcowego wyniku, istotniejsza jest możliwość poznania wszystkich. Może ktoś zauważy coś ciekawego dla siebie o czym nie miał do tej pory pojęcia? Na pewno warto kliknąć we wszystkie i choć przez chwilę zagłębić się w posty. Sam również się zabawiłem i oddałem swój głos:
KONTRETYKIETA - to pomyłka, że Kuba Janicki znalazł się w tym gronie. Jest dla mnie profesjonalistą w 100%. Nie zmienia tego nawet fakt, że część Jego metafor jest tak odjechana jakby przejął i wykorzystał przesyłkę przeznaczoną dla Ramonki.
PISANE WINEM - podobno wykarmiłem Mariusza na własnej piersi. Polecam czytanie Jego bloga od początku, świetnie widać kolejne stopnie wtajemniczenia Mariusza. Dzięki ciągłemu podkreślaniu ( moim zdaniem to przesadna skromność ), że Mariusz wciąż zaczyna, czytając bloga nie czujemy, że ktoś nas naucza. To raczej wspólna przygoda.
BLISKO TOKAJU - jak w tytule. Niby bardzo monotematycznie, ale za to jak ciekawie. Żadnego rozstrzału - dziś Chile, a jutro Burgundia. Tutaj wszystko się kręci wokół jednego z najbliższych nam regionów winiarskich. Dla mnie bomba.

Chętnie bym oddał jeszcze kilka głosów na pozostałych kolegów. Właściwie niemal o każdym da się napisać ciepłe słowo:
CZERWONE CZY BIAŁE - choćby za całe działania około blogowe, jak na przykład pomysł Winnych Wtorków i Zakorkowanych
ŚRODKOWA PÓŁKA - rzetelne, wręcz aptekarskie analizy i cudne zdjęcia.
DTD - miliony fanów i przekucie zabawy w prawie biznes.
NIEWINNE HISTORIE - nie wiem na jak długo Filipowi wystarczy amunicji, ale na razie jest super ciekawie.
WINE TASTING - kolejny Jakub z Poznania pokazuję, że poza Warszawą jest życie:)
WINO Z WYBORU - Piotr wyszukujący wina najbardziej odjechane
I wielu, wielu innych. Również, a nawet zwłaszcza, tych, których w konkursie zabrakło.
Jeśli będziecie chcieli na kogoś oddać głos, to zapraszam na stosowne strony CZASU WINA ( to przypadek, że mój blog wskakuje tam jako pierwszy ). Panel głosowania wygląda bardziej na XX-wieczny niż współczesny, ale podobno ma być poprawiony. Tam też poczytacie o nagrodach dla głosujących. Miłej zabawy dla wszystkich.

poniedziałek, 10 września 2012

Eidosela Albarino 2011

MIERNE +, 25 PLN
Jakiś czas temu zdradziłem się, że albarino jest szczepem, który wdarł się przebojem do grona moich ulubionych odmian. Nie mogłem zatem przejść obok nowego wina z tych winogron dostępnego na naszym rynku. Nowym nabytkiem jest biedronkowa Eidosela. Spora część blogerskiej braci ( Mariusz, Wojtek, DTD ) zachwyciła się tym winem. Pozazdrościłem wrażeń kolegom i zapragnąłem się również zachwycić. Dodatkowo moje pragnienie podkręciła świetna etykieta wina. Cena jak na galicyjskie albarino bardzo, atrakcyjna, choć jak na wino z Biedronki, to już tak tanio nie jest. Niestety tylko cena okazała się dla mnie atrakcyjna. Nie powiem, Eidosela to bardzo przyjemne i rześkie wino. Taki lekki kwasiorek w sam raz na ciepłe dni. Niemniej od wina z tej apelacji oczekuję czegoś więcej niż tylko aromaty cytrusowe. Eidosela jest smaczliwa i absolutnie jej nie wypluwałem. Gdyby jednak to było moje pierwsze albarino w życiu, to chyba nie ruszałbym na poszukiwanie kolejnych.

piątek, 7 września 2012

Mayfair London Dry Gin

WYŚMIENITY+, 130 PLN
Igrzyska Olimpijskie w Londynie pozwoliły Brytyjczykom błysnąć blaskiem minionego Imperium. Wyścigi kolarskie, triathlon oraz maraton, które rozgrywano na ulicach Londynu, w wielu budziły podziw i tęsknotę za dawnymi czasami. We mnie również. Odżyły stereotypy, przypomniały się czytane lata temu książki Poe, Conan Doyle'a, a nawet Dickensa. Piękny i imponujący jest ten Londyn. Zapragnąłem się napić po brytyjsku i sięgnąłem po gin. Żaden z tych, które znam. Wybrałem ( w sumie to mi wciśnięto, ale DZIĘKI! ) gin, którego nazwa ma kojarzyć się z ekskluzywną dzielnicą Londynu. Mayfair London Dry Gin powalił mnie na łopatki. Teoretycznie giny są zwierzakami koktajlowymi i takie zamiary miałem również wobec Mayfair. Coś tam nawet spróbowałem zmieszać, ale to było bez sensu. Ten gin jest zbyt genialny by mieszać go z jakimiś głupotami. Jako dodatek wystarczy lód, tonik, limonka i jakieś drobne ziółko ( mięta, rozmaryn ). Mayfair bez żadnych poprawiaczy jest pełen aromatów cytrusowych. Do tego stopnia, że pijąc go pierwszy raz zastanawiałem się czy wcisnąłem do niego cytrynę, co nie miało miejsca. Chyba po raz pierwszy pijąc gin, zapomniałem, że jest to jałowcówka. Nuty kojarzące się z leśniczówką schowały się gdzieś z tyłu, ustępując miejsca aromatom bardziej kojarzącym się z dawnymi koloniami Imperium. Cudny gin.

niedziela, 2 września 2012

Gorgorito Tinta de Toro 2011

MIERNE- , 13 PLN
W Biedronce pojawiło się całe mnóstwo win hiszpańskich z nowej akcji tej sieci. Gorgorito stało się pretekstem do gorącej dyskusji, tyczącej polityki cenowej Biedronki, pod wpisem na Winicjatywie, warto poczytać. Niestety samo wino okazało się cienkie jak nóżki kury z etykiety. Bardzo lubię wina lekkie, niezobowiązujące, ale to nie jest lekkie tylko jest cienkie. Dziwnie pachnie jakimiś bananami, zupełnie jakby przeszło macerację węglową. W ustach znika zanim tam się pojawi. Totalnie bez wyrazu. Szkoda więcej słów. Ja kończę pisać, a Wy czytać.
Plusiki za świetną cenę i super etykietę.