czwartek, 11 listopada 2010

Gęsina na Św. Marcina

Nawet gdyby zwyczaj jedzenia gęsiny na Św.Marcina był nowy i lansowany nieco na siłę, to i tak bym mu ochoczo przyklasnął. Jako odtrutkę na wszystkie plastikowe walentynki i halloweeny niemające najmniejszego przełożenia na naszą tradycję. Prawda jest jednak taka, że jedzenie gęsi na 11 listopada jest w Polsce obecne "od zawsze" i dopiero stosunkowo od niedawna zyskało również kontekst świętowania niepodległości. Gęsinę jadło się na Św. Marcina z dwóch dość praktycznych powodów. Po pierwsze była to ostatnia okazja do porządnego najedzenia się przed rozpoczynającym się wkrótce postem adwentowym. A po drugie gąski dorastały do odpowiedniego rozmiaru właśnie w tym czasie. Nie chcąc się więc skazywać na jedzenie gęsi mrożonych należy potraktować tę potrawę w kategoriach sezonowych. Jedzenie gęsi ma samiuteńkie plusy. Pierwszy i najważniejszy, to obłędny smak tego mięsa. Jest ciemne, pełne, treściwe, aromatyczne. Wbrew obiegowym opiniom gęsina zawiera niewiele tłuszczu, znacznie mniej niż na przykład cielęcina, o świnkach nawet nie wspominając. Ponadto tłuszcz wytopiony z gęsi jest i zdrowszy i smaczniejszy. Zjedzenie gęsi ważącej około 4 kg jest zbyt wielkim wyzwaniem dla jednej czy dwóch osób. Chcąc, nie chcąc musimy zaprosić rodzinę czy przyjaciół, co jest fajnym elementem tworzenia wspólnoty przy okazji jedzenia. Na naszej gęsinie poznał się świat, a zwłaszcza Niemcy. Wyczytałem, że eksportujemy 18-20 tys. ton, sami przy tym zjadając ledwie 700 ton gęsiny rocznie. Nie jest to pierwszy raz gdy o wysokiej jakości tego co polskie musimy przekonywać się dzięki obcokrajowcom. Dodatkowym plusem gęsiny jest jej uniwersalność w połączeniu z winami. Można do niej śmiało dawać aromatyczne, ciężkie białe wina takie jak Gewurztraminer czy beczkowe Chardonnay. Bardziej klasycznie będzie jednak postawić na stole Pinot Noira czy jakieś Nebbiolo. Wymarzyło mi się aby w Święto Niepodległości napić się Pinot Noira z Polski, ale w tym roku Jaworek wypuści swoje czerwone wina z 2009 z pewnym poślizgiem.
Moja gąska jest przyrządzona mało nowocześnie. Natarta czosnkiem, majerankiem, rozmarynem i solą. Nafaszerowana kwaśnymi jabłkami z suszonymi morelami i rodzynkami. Troszkę podlana Żubrówką w trakcie pieczenia. Podana z pieczonymi jabłkami i surówką z czerwonej kapusty. Zapewniam, że na żywo wyglądała znacznie smakowiciej niż na fotce z prawej. Oczywiście nie odpuściłbym sobie możliwości ćwiczeń warsztatowych p.t. "Jakie wino najlepiej pasuje do gęsi?". Podałem Pinot Noira z Palatynatu i alzackiego Gewuztraminera z niemałym cukrem resztkowym. Mi pasował bez porównania bardziej Pinot, ale Mama i Ciocia postawiły na Gewurza. Trochę tak wbrew nazwie blogu Białe nad czerwonym.
Zdaję sobie sprawę z tego, że tekst jest wrzucony trochę po czasie i nadaje się bardziej jako zachęta do jedzenia gęsi za rok. Z drugiej strony nie trzeba jeść gęsiny wyłącznie 11 XI. W celu wypromowania tego drobiu ruszyła świetna akcja GĘSINA NA TELEFON.  Można telefonicznie zamawiać gąskę, która będzie do odebrania podczas festynu w jednym z miast. W Warszawie na przykład taka akcja będzie przeprowadzana w Hali Mirowskiej 26 i 27 XI, więc jest jeszcze czas by zadzwonić. Dodam, że ceny są wyjątkowo atrakcyjne, bo 1 kg kosztuje 19 PLN.
Mam nadzieję, że za rok wszyscy w Święto Niepodległości usiądziemy przy stołach zastawionych gąskami i oczywiście Pinot Noirem:-)

10 komentarzy:

Luca and Sabrina pisze...

Caro Piotr, siamo passati solo per un saluto! Hai sentito che disastri in Veneto, con tutta la pioggia che è caduta? E' terribile, tanti nostri amici si sono ritrovati le vigne completamente distrutte e allagate, per non parlare di tutto coloro che hanno perso anche la casa!
Un abbraccio
Sabrina&Luca

Białe nad czerwonym pisze...

@Luca e Sabrina
Si, ho visto Soave sottto l'acqua. Mi dispiace molto.

Unknown pisze...

Super sprawa. Dzięki wielkie za wpis i informację. W poniedziałek zamawiam gęsinę :)

froasia pisze...

A ja sobie zjadłam pyszną gęsinę w Esencji Smaku ostatnio. Bardzo mi się ta akcja podoba. Szkoda, że gęsina tylko raz w roku obecna.

PS. Witam po przerwie. Jakoś zaniknęłam, ale wróciłam ;)

Białe nad czerwonym pisze...

@Michał
Witam na blogu i ...SMACZNEGO!!!!! Z pewnością się nie zawiedziesz.
@froasia
Witaj ponownie. A patrząc na postęp wobec zeszłego roku, to wierzę, że akcja z gęsiną przyjmie się i rozprzestrzeni.

Sad Clown pisze...

Wiele różnych myśli przyszło mi na myśl czytając Twój przemiły wpis.
Gdybym je wszystkie chciałbym wyrazić tutaj, to wyszedłby dość długi wpis.
Ograniczając się powiem, iż jest bardzo przyjemnie na Twoim blogu.
Poczynając od tytułu, poprzez świetne wpisy, a kończąc na niebiańskim trunku, który traktujesz z takim namaszczeniem.
Przyznam się, że gęsinę jadłem tylko raz w życiu i był to w Niemczech.
Było to bardzo dawno temu, i niestety nawet nie pamiętam, czy mi to smakowało.
Raczej nie wywarło to na mnie wrażenia, ale przypominam sobie w czyim wydaniu była ta gęś i stąd może brak pozytywnych wrażeń, ale o tym nie będę pisać.
Po Twoim wpisie z pewnością podejmę próbę upieczenia gęsi wg Twojej instrukcji.
Gdy się do tego będę zbliżał, to pozwolę sobie poprosić Ciebie o bardziej szczegółowy przepis.
Na winach też się nie znam i chętnie zaznajomię się ze wszystkim co tu piszesz.
Zapewne kiperem już nie zostanę, ale może pozwoli mi to w przyszłości odpowiednio dobrać wino do potrawy.
Na koniec zacytuję tutaj wiersz i myślę, że nie będziesz mi miał tego za złe.


Sen miałem w nocy prześliczny,
a był on o mroku piwnicznym.
Lecz nie piwnica mnie zachwycała,
a jeno beczka, która tam stała.

Pod beczką jam się położył,
ręce pod łeb żem podłożył,
gębę otworzył jam szeroko,
gdy po szpuncie otwarło się oko.

Wpierw usta zaczęły kosztować,
co z antała zaczęło wypływać.
Potem trzewia radość wyraziły,
gdy wino wewnątrz zobaczyły.

Och me wino, pyszne, ukochane!!!
Obudź wnętrze moje zaspane,
porwij w taniec gorący, szalony,
bo chcę tańczyć ja z winem czerwonym.

Wypełniało wino me wnętrze,
ciesząc głowę, duszę i serce,
a gdy dziura po szpuncie już wyschła,
cała magia ze snu tego prysła.

Tak więc zaraz po przebudzeniu,
udałem się w podróż w przeświadczeniu,
że gdy w nocy sny mam tak wielkie,
to posiąść muszę choć jedną butelkę.

Wiersz jest mojego autorstwa i powstał wcześniej, mam go na swoim blogu zresztą.
Mam tam też wiersz o winie prawdziwego poety :)
Nie poczytuj mi mojego wpisu jako spamu.
Myślę, że jest on na temat, a chciałoby się jeszcze dożo więcej napisać.

Pozdrawiam serdecznie.

http://zapiski-clowna.blogspot.com/2010/09/dusza-wina_26.html

Sad Clown pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Sad Clown pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Sad Clown pisze...

Ale Ci nabałaganiłem.
Przepraszam za to.
Najpierw edytor poinformował mnie, że mój koment jest za długi, a gdy podzieliłem go na dwoje, to okazało się, że jednak został opublikowany.
Przepraszam raz jeszcze za zamieszanie.

Białe nad czerwonym pisze...

@SadClown
Częściej możesz tak bałaganić:-) Dziękuję za ciepłe słowo i najdłuższy komentarz na moim blogu:-)
Wpadaj tu częściej.