W trakcie oglądania piłki zawsze mam niemalże hamletowski dylemat: piwo czy wino? Z reguły wygrywa rzecz jasna piwo. Ostatnio jednak poznałem sprytną metodę na połączenie dwóch żywiołów. Jest to mieszanka w proporcjach pół na pół wytrawnego wina musującego z porterem. Ma same zalety: pozwala pozbyć się w cywilizowany sposób marnej jakości bąbelków, wchłania się do organizmu o wiele szybciej niż piwo "niepodkręcone", zachowuje smak portera i ma fantystyczną, długo utrzymującą się piankę. Niestety jest i wada: taki napój niemal natychmiast mnie uśpił choć nie mogę wykluczyć, że była to jednak zasługa beznadziejnego meczu RPA - Urugwaj.
Miłej zabawy
2 komentarze:
Jednak przestroga na przyszlosc, nie mieszac!
Jak mnie tutaj strasznie dawno nie było! Dzień dobry. Jestem po chorobach, urlopach i innych. Wróciłam do blogowego życia. Footballowego też trochę, ale ponieważ o Brazylię jestem spokojna, postanowiłam sobie trochę pokomentować podglądając mecz tylko jednym okiem ;)
Prześlij komentarz