poniedziałek, 28 listopada 2011

Zabawy z ogniem

Kiedy w butelce zostaje tak mało wina, że nie wiadomo komu je rozlać, można się zabawić. Filmik, jak to w polskim kinie - nic się nie dzieje, ale końcówka jest zaje, dotrwajcie.


A jako ekstra bonus widać moją dłoń, wczorajsze wino i kawałek szafy:-)
Oczywiście zabawę podejrzałem w Sieci.

niedziela, 27 listopada 2011

Saint Joseph Deschants M.Chapoutier 2009

WYŚMIENITE, 39 PLN
Chapoutier to winnica, której udało się połączyć wielkość wieloryba z bardzo wysoką jakością. Niestety win sygnowanych tym nazwiskiem nie pijam zbyt często, zwyczajnie mnie nie stać. Dlatego widząc, że mogę kupić poniżej 40 złotych wino ze świetnej apelacji, chwilkę przecierałem oczy. Nie znalazłem informacji o tym, że jest to promocja, wino nie było absolutnie zepsute, zatem okazja. Albo pomyłka sklepu, ale o tym nie miałem odwagi informować sprzedawców. W tym ostatnim utwierdza mnie cena ze strony producenta - 15 Euro.
Samo wino smakowało mi bardzo, ale chyba spokojnie mógłbym ( gdybym miał lepsze warunki i mniejsze łakomstwo ) na nie parę lat zaczekać. Pachniało jak to Syrah pachnie - pieprz, przyprawy jeżyny. Niby bez rewelacji, ale wszystko elegancko i jakoś tak spokojnie ułożone. Po prostu przepyszne wino.

A dla lubiących filmiki poniżej zdjęcia winnic Chapoutier.
M.Chapoutier : fin from GFILM on Vimeo.

środa, 23 listopada 2011

Teperberg Silver Sangiovese 2009

FATALNE
Duża ciekawostka. Zmielone drewno, a może wręcz drzewo, rozpuszczone w winie. W życiu czegoś takiego nie piłem. Pozostaje tylko pytanie czy zrobił je jakiś niedouczony winiarz czy raczej szalony bednarz chcący zobaczyć jak drewno wpływa do butelki. Jestem pewien, że gdyby zalać winem drewniane stateczki umieszczane przez hobbystów w butelkach, to i tak równie silnych aromatów dębiny nie dałoby się osiągnąć. Nie pachnaiło absolutnie niczym innym, choć producent bredzi o aromatach kwiatowych, owocach leśnych i korzennych akcentach. Swoją drogą ten produkt może odnieść sukces rynkowy, wystarczy nieco zmienić jego pierwotne przeznaczenie n.p. na:

  • preparat służący do konserwacji podłóg wykonanych z drewna egzotycznego
  • substytut wiórów dębowych używanych przez niektórych winiarzy; trzy krople nadadzą winu krągłość na poziomie Crianzy
  • odświeżacz zapachowy do toalet o zapachu leśnym


Twarzą reklamową produktu mógłby zostać Pinokio albo Grzegorz Rasiak.

Kilka tygodni temu, przy okazji Winnych Wtorków, koledzy pili o wiele lepsze Sangiovese spoza Toskanii:
Viniculture
Winniczek
Środkowa półka
Sstarwines

wtorek, 22 listopada 2011

Julienas Antoine Barrier 2009

SMACZNE+, 26 PLN
Niektórzy utyskują, że wsiowe święto Beaujolais Nouveau, które obchodziliśmy w zeszły czwartek, zdemolowało cały region Beaujolais. Malkontenci nie dostrzegają, że obok naprawdę sympatycznej zabawy zyskaliśmy coś jeszcze. Otóż poważne wina z tego regionu muszą płacić karę za wybryki swego najmłodszego dziecka w myśl zasady: "za szkody wyrządzone przez dzieci...". Reputacja rodziców nieco spada ( totalnie niesłusznie! ), a za spadkiem reputacji podąża również spadek cen. Dzięki temu możemy napić się win zupełnie wyjątkowych za grosze niemal. Łowcy promocji zdecydowanie powinni penetrować półki z winami z Beaujolais. W moje ręce trafiła butelka Julienas z jednego z dziesięciu Cru Beaujolais. Pyszne, świeżuteńkie, łatwe w piciu, ale jednocześnie intrygujące. Aromaty gumy balonowej, fiołków, maliny, porzeczki i cynamonu. Do wypicia jednym haustem. Nie mam wątpliwości, że gdyby je opakować w bardziej medialną apelację mogłoby kosztować znacznie więcej. Dla winiarzy bieda, dla klientów okazja.

Przy okazji Winnych Wtorków całą baterię bożolaków testował Mariusz.

poniedziałek, 21 listopada 2011

Vinya Carles Crianza 2007

SMACZNE, 20 PLN
Priorat jest jednym z symboli współczesnego winiarstwa hiszpańskiego. Region, który wyskoczył niczym królik z kapelusza. Zamiast mozolnie piąć się po pięterkach winiarskiej sławy od razu wskoczył do Ligi Mistrzów. Z błyskawicznym sukcesem win z Prioratu mógł się równać tylko równie szybki wzrost cen. Wzrost do pewnego stopnia pozostający pod kontrolą. Apelacja Priorat jest niewielka, a wydajność zbiorów jest legendarnie niska. Zatem pole dla ewentualnych "łamistrajków" chcących zaproponować tanie wina z Prioratu jest stosunkowo niewielkie. Tym bardziej byłem zaskoczony po otrzymaniu z Lidla wina z tamtego regionu za niecałe 20 złotych. Węszyłem zagrywkę marketingową w stylu "przyciągniemy klienta tanim Prioratem, a nadrobimy to sobie sprzedając kilka jogurtów". No cóż, jeśli rzeczywiście taka była strategia dyskontu, to raczej jednorazowa. Vinya Carles nie ociera się nawet o wielkość, głębię i wielotorowość win ze swojego sąsiedztwa. Absolutnie nie można na jego podstawie wyrabiać sobie zdania o regionie. Abstrahując jednak od apelacji, trzeba przyznać, że jest to wino po prostu bardzo smaczne i nieźle zrobione. Wyraźnie owocowe, z akceptowalnymi nutami beczkowymi i rewelacyjnie wtopionym wysokim (14,5%) alkoholem. Po delikatnym schłodzeniu piło się je z dużą przyjemnością. Polecam je wszystkim chcącym spróbować rześkiej Hiszpanii i wszystkim, którzy chcą zmieścić się w dwóch dyszkach za butelkę wina. Ale jeśli ktoś chce zacząć przygodę z Prioratem, niech na start wybierze inną butelkę.

niedziela, 20 listopada 2011

Rioja w Lidlu

Dziś jest szczęśliwy dzień dla Hiszpanów - po siedmiu latach pożegnali socjalistów Zapatero. Nowym premierem ma zostać urodzony w Santiago de Compostella Mariano Rajoy. Warto to uczcić butelką Riojy. Tym bardziej, że miasto rodzinne Rajoya niemało zrobiło dla wypromowania win z Riojy. Pielgrzymi zmierzający do grobu Św. Jakuba posilali się między innymi tymi winami, a swoją dobrą o nich opinię nieśli w cały ówczesny świat.
Minęło kilka wieków i sława dotarła również do polskich sklepów Lidl. Jak widać Lidl konsekwentnie wprowadza do sprzedaży wina z regionów z najsilniejszymi markami. I konsekwentnie chce, żeby kosztowały jak najmniej, choć w przypadku nowych win z Rioja nie można mówić o cenach dumpingowych. Przyznam, że gdybym nie dostał tych win w prezencie od Lidla ( dziękuję! ), to w życiu bym po nie nie sięgnął. I to ne tylko dlatego, że hiszpańskie nie są winami z moich marzeń. Obie butelki, przez zawieszki na etykietach, mocno podpierają się ocenami Parkera. Jednych to może kokietować, innych, znających upodobanie R.Parkera, niekoniecznie.
Soligamar Reserva 2007 za 50 PLN jest winem wyraźnie przyciężkim. Dwa lata leżakowania w nowej beczce zrobiły swoje. Ma silne aromaty jeżyn oraz porzeczki, a także wanilię i aromaty tostów. Nie ma rzecz jasna nic w tym złego, ale jest zwyczajnie nieciekawe. Rozumiem, że Reserva za 50 złotych, to niemal okazja, ale ja w tej cenie chętniej sięgam po krócej beczkowane i z reguły ciekawsze Crianzy.
Znacznie bardziej interesująca była druga Rioja z Lidla - Saxa Loquuntur Uno z 2009 za 25 złotych. Wino nie zostawiło swojego życia w beczce, spędziło w niej zaledwie kilka miesięcy. Jest żwawe, przyjemnie owocowe, ciut kwiatowe ( fiołki ). Może wielkiego szału z tą tańszą Rioją też nie ma, ale od Reservy jest zdecydowanie smaczniejsze.
Jeśli jednak chcecie spróbować naprawdę pysznego wina z Hiszpanii za zupełne grosze, to poczekajcie do wpisu jutrzejszego.

wtorek, 15 listopada 2011

Rondo 2009 Pałac Mierzęcin

SMACZNE+
Nie będę pisał o ostatniej Gali Magazynu Wino. Nie dlatego, że uważam tę imprezę za nieistotną, wręcz przeciwnie. Po prostu inni opisali to i sprawniej i szybciej. Dla zainteresowanych lista medali jest w tym linku. Pochylę się ( ulubione słowo politycznej nowomowy ) jednak nad jednym winem, którego spróbowałem przy tej okazji. Podczas Gali swoje stanowisko miała winnica Pałacu Mierzęcin. Stanowisko służyło chyba bardziej podkurzeniu zwiedzających niż autopromocji. Okazało się, że wina sprzedają się na tyle dobrze w samym Pałacu, że ich twórcy nie muszą ich sprzedawać na zewnątrz. Słowem jeśli chcecie spróbować tamtejszych win, to musicie dojechać do Mierzęcina albo na Galę MW. Ja nieświadomie skorzystałem z łatwiejszej drogi. Zaserwowano mi trzy wina białe, wszystkie dość podobne do siebie. Czyżby siła siedliska? Wina dość dziwaczne. Wewnątrz każdego z nich była zupełnie rozjechana kwasowość ze słodyczą i owocem. Zupełnie jakby występowało kilka win w kieliszku. Nie umiem powiedzieć czy była to wada czy cecha. Po kieliszku degustacyjnym ciężko wyrokować. Na pewno warto by się było im przyjrzeć na spokojnie w warunkach domowych. Po białasach poczęstowano mnie polewanym spod lady Rondem z 2009 roku. I to już było objawienie. Ronda nie lubię, a miłości polskich winiarzy do tej odmiany nie rozumiem i nie podzielam. Piłem do tej pory dobre ( nawet bardzo! ) Rondo jeden raz. Mierzęcińskie było drugim. Dominowała w nim beczkowość intensywna, ale nie przesadzona. Dużo gładkich nut czekoladowych i kakao. Fantastycznie układało się w ustach, piło się z prawdziwą radością. Wynika z niego nauka dla naszych winiarzy, jeśli chcecie bawić się z Rondem, inwestujecie też w drewno - warto! Nie będę bajdurzył, że warto dla tego wina pół Polski przejechać i odwiedzić Mierzęcin, ale jeśli będziecie w okolicy, to zawadzić z pewnością warto.

Przy okazji Winnych Wtorków inne rodzime wina pili:
Jongleur
Uncle Matt
Czerwone czy białe

piątek, 11 listopada 2011

Blanka Winnica Płochockich 2010

WYBITNE-, 50 PLN
To było dobre Święto Niepodległości. Najpierw Bieg Niepodległości ( w moim przypadku raczej trucht ), potem gąska, wypada zatem dzień ukoronować kilkoma słowami o rodzimym winie. A zdecydowanie jest o czym. Ostatnio wypiłem półtorej buteleczki wina Blanka z Winnicy Płochockich. Pierwsze wino z nieco odświeżoną etykietą z tejże winnicy. Aby oszczędzić przynudnych wstępów powiem od razu, że nic pyszniejszego Made in Poland jeszcze nie próbowałem. Wino absolutnie kosmiczne, choć na większości masowych degustacji by pewnie poległo. Jego cienkość i cherlawa budowa sprawia, że przy pierwszym łyku mamy wrażenie próbowania Cisowianki Perlage. Z tym winem trzeba się na spokojnie zaprzyjaźnić w domu. Aromatów ma tak dużo, że nie wiadomo, które wybrać najpierw. Są guma balonowa, nafta, brzoskwinia, czarna porzeczka, pełno kwiatów, a na koniec smak spalonego drzewa. Nie miałem do tej pory pojęcia, że można tak przeciwstawne aromaty zmieścić w jednym winie. A wszystko współgra ze sobą idealnie. Osoby kochające Rieslingi polubią to wino, miłośnicy Gewurza go nie odrzucą, może być interesujące nawet dla wielbicieli beczkowego Chardonnay (niskoalkoholowego). Pozycja absolutnie obowiązkowa.
Dodajmy, że wino powstało w trudnym 2010 roku.

niedziela, 6 listopada 2011

Kutjevo Grasevina 2009

SMACZNE+
Makro ma stalowe nerwy. Różnie ( częściej słabo ) opisuję ich wina, na warsztaty nie przyjeżdżam, a oni wciąż jeszcze nie skreślili mnie ze swej listy. Dzięki temu otrzymałem z Makro flaszkę wina, z regionu przeze mnie zupełnie nieznanego. Kutjevo jest podobno najlepszym winiarsko regionem chorwackiej Sławonii, zaś Grasevina jest odmianą najlepiej tam się udającą. Znaczy po gwiazdorsku będzie, pomyślałem. Blichtru dopełniła wypaśna skrzyneczka z akcesoriami młodego winomaniaka, w której buteleczka przyjechała. Z podpisu na skrzynce dowiedziałem się, że importuje je Guccio Domagoj . Przyznam, że otwierałem butelkę bez większych nadziei, bo nieznana odmiana i region, bo akcesoria, a na koniec jeszcze ten Guccio. Tymczasem Grasevina okazała się winem wyjątkowo zgrabnym. Pijąc ją miałem wrażenie przechadzania się po pobliskim targu. Całe mnóstwo aromatów dojrzałych jabłek, może gruszek, moreli. Raczej z gatunku tych pełnych, nie przepływających przez usta. Wino bardzo jesienne, idealnie skrojone pod tegoroczny, pięknie słoneczny, listopad. Trochę nostalgiczne, ale do smuty jesiennej mu daleko. Zdecydowanie warto.



sobota, 5 listopada 2011

Amarone z Lidla kontra Amarone z Makro


Za sprawą artykułu na stronach Gazety dowiedziałem się, że dyskonty dopieszczają blogujących o winach Polaków. Artykuł był najdelikatniej ujmując taki sobie, ale niemało prawdy zawierał. Rzeczywiście ostatnio Lidl zauważył, że strategia marketingowa zapoczątkowana przez Makro ma sens i też wysłał kilku osobom swoje nowości. My pewnie i tak byśmy część z tych win kupili, ale fajno, że ktoś to zrobił za nas otwierając dość hojnie swój portfel. Dzięki temu mogłem zabawić się z Przyjacielem w porównanie dwóch butelek Amarone – Lidlowskiego i z Makro. Zacznę od plusów. Żadne z nich nie przypominało krążących po rynku karykatur tego pysznego wina. Nie miały żadnych 17% alkoholu czy aromatów łatwych w piciu, kojarzących się bardziej z Primitivo, ale nietypowych dla tego wina. Wina postawiliśmy obok siebie, etykiety bardzo podobne to i potraktowaliśmy je identycznie. Przyznam, że nie spodziewałem się tak diametralnej różnicy. Amarone z Lidla smakowało jak stosunkowo niedrogie, ale jednak uczciwie zrobione wino. Pełne aromatów śliwkowych, czarnej porzeczki oraz czereśni. Dobre, choć jednak bez zachwytów. Nie było w nim żadnego drugiego dna tak oczekiwanego gdy otwiera się butelkę wina do medytacji. Wino kosztuje 78 złotych, za te pieniądze można przebierać w najlepszych Valpolicellach Ripasso, wiele z nich okaże się o niebo ciekawszych. Jeśli ktoś jednak koniecznie chce mieć odhaczone wypicie Amarone, to po spróbowaniu wina z Lidla nie powinien czuć się oszukany. Inna sprawa, że nie po to pije się wina z najwybitniejszych apelacji, aby je tylko zaliczyć.
Ewentualne niedociągnięcia Lidlowego Amarone Tenuta Pule przykryło z nawiązką Amarone Altane z Makro. To wino to głęboka pomyłka. Owszem aromaty dojrzałych czy suszonych owoców pojawiają się, ale dopiero po przedarciu się przez opary alkoholu. To wino zwyczajnie wódką pachniało. Jakby ktoś dolał spirytusu do świątecznego kompotu. Duże rozczarowanie. Nie potrafię go polecić za żadne pieniądze, niestety. No chyba, że ktoś chce dolać je do świątecznego bigosu.