niedziela, 25 stycznia 2009

Corvina D.O.C. Garda 2006

SMACZNE+, 35 PLN
Dużo się mówi o roli fachowego sprzedawcy przy zakupie wina. Ja trafiłem w Weronie do malutkiego sklepiku prowadzonego przez mężczyznę zupełnie niemłodego. Zresztą potem stale tam wracałem, dziadek naprawdę miał cierpliwość do mojego włoskiego. W każdym razie gdy zobaczyłem nadgardziańską Corvinę zapytałem czym się różni od tej z Valpolicelli. Na to dziadek zapytał mnie skąd jesteś? Ja na to, że z Warszawy, a on wtedy wytłumaczył mi tak: Widzisz, ty jesteś z Warszawy, a ja z Mantui, chociaż obaj jesteśmy facetami to jednak coś nas różni, bo jesteśmy z różnych miejsc, tak samo jest z tymi dwiema Corvinami. Odpowiedź rozbroiła mnie i usatysfakcjonowała zupełnie.
Dzisiejsza Corvina miała prześliczny głęboko rubinowy kolor ocierający się o czerń. Nuty wiśniowe i czereśniowe, może trochę pieprzu. Natomiast niezwykle ciekawy był pierwszy nos, Przyjaciel zauważył, że pachnie jak domowe, później to wrażenie przeszło.

sobota, 24 stycznia 2009

ST.URBANS-HOF OEKONOMIERAT NIC.WEIS RIESLING 2007

WYŚMIENITE+, 39PLN
Prędzej pójdę do grobu niż cokolwiek rozkminię w winach niemieckich. Opisywałem już raz Rieslinga od St. Urbana, ale nieco innego. Ten dzisiejszy bardziej skłania się ku półwytrawności. Aromaty ananasa, gruszki, dojrzałego jabłka z odrobiną benzyny. W ustach radości dopełnia posmak miodu gryczanego. Na koniec nie daje o sobie szybko zapomnieć przyjemnie ściągając dziąsła. Fantastyczny Riesling za naprawdę nieduże pieniądze.

Wino w kartonie - Tavernello

MIERNE-, 1,10 Euro
Myślę, że na tle napoju winopodobnego można rozważyć naprawdę istotny problem. Krew mnie zalewa gdy słyszę o winach za 5o PLN, że świetnie się sprawdzają jako wina na codzień. Znaczy się trzeba by wydawać 1500/miesięcznie? Dopóki nie staniemy się krajem winiarskim i dopóki importerzy nie pójdą po rozum do głowy i nie zechcą poszerzyć rynku obniżając ceny, jesteśmy skazani na słone przepłacanie. Pewnie stąd tak wielki opór przed sprowadzaniem win w kartonach. O ile sikacza zapakowanego w butelkę można próbować promować jako ulubione wino Sarkozy'ego czy Berlusconiego, o tyle w takie bajki w przypadku wina kartonikowego nikt zdrowy by nie uwierzył. Szybko wyszłaby pazerność co poniektórych. Oczywiście mam świadomość, że dla wszystkich win koszta transportu i akcyzy są podobne więc relatywnie najbardziej się to przekłada na cenę win tanich. Ale na Boga nie aż tak! Wiem, że masowe ściągnięcie do Polski morza naprawdę tanich win nie przyczyni się skokowo do podniesienia edukacji winiarskiej Rodaków. Dałoby jednak szansę na zdjęcie z wina metki towaru luksusowego, który zwykły człowiek może pić tylko od wielkiego święta. A z grubsza o to nam chodzi by coraz więcej osób sięgało po wino choćby zaczynając od cienkuszów.
Samo Tavernello jest winem nie pozostawiającym nadmiernych doznań. Chociaż w tym przypadku już brak syndromu dnia następnego jest sukcesem. Pije się je bez przykrości, a sposób konfekcji czyni je idealnym winem piknikowym. Od wciąż "rządzącej" u nas Sophii dzieli je przepaść, oczywiście na niekorzyść bułgarskiej Zośki.
Jako dodatek reklama innego kartonikowego wina.



P.S. Post dedykowany Robertowi, koneserowi Tavernello :-)

wtorek, 20 stycznia 2009

Reklama kanału sportowego



Śmieszy zwłaszcza osoby choć trochę rozpoznające piłkarzy grających w Serie A.

Azul Portugal Dao 2005

MIERNE +, 35 PLN
To zupełnie niezrozumiałe, że pierwszy raz opisuję coś z Portugalii. Kraj cenię ogromnie za nieuleganie modom, wierność tradycyjnym szczepom oraz to ile wniósł do winiarskiej Europy. Mam tu na myśli hiciory rozpoznawalne również przez osoby pijące wina sporadycznie: Madera, Porto czy Vinho Verde. Ale nie samą historią się żyje. Obecnie powstaje tam całe morze rewelacyjnych win i to niekoniecznie w Douro. U nas najciemniejszą stroną są niezrozumiale wysokie ceny. Odliczając szalone promocje typu "Tydzień win portugalskich w Biedronce", niemal wyłącznym importerem jest jedna firma. Choćby i była najlepsza to żaden monopol nie służy rynkowi. Z tym większą frajdą zobaczyłem opisywane wino. I z ciekawego regionu i cena chrześcijańska. Niestety samo wino zanadto nowoczesne. Nos przerażająco mocny z przykrywającą wszystko smażoną konfiturą, dużo jeżyn. Gęste jak smoła. Powinno być sprzedawane w małych butelkach, po pierwszym kieliszku nie mamy ochoty na następny. Oczywiście taki drobiazg nie zrazi mnie do Portugalii co mam wkrótce zamiar udowodnić również i tu.

poniedziałek, 19 stycznia 2009

Alfa Romeo ostrzega


Znalezione gdzieś w Sieci. Również marka najpiękniejszych samochodów świata odradza jazdę po winie.

niedziela, 18 stycznia 2009

Chocalan Viognier Reserva 2007

SMACZNE - , 49 PLN
Jeszcze jedno wino z prezentacji. I znów udowodnienie mojej niekompetencji. Wydawało mi się, że choć Viognier swój bastion ma w Dolinie Rodanu, to prawdziwy renesans zawdzięcza winom powstałym w Nowym Świecie. Tymczasem prowadząca prezentację Aida tłumaczyła, że to dla nich nowość i że poza Europą Viognier prawie nie istnieje. Dziwne zwłaszcza wziąwszy pod uwagę coraz powszechniejszą w Australii modę mieszania go z Shirazem.
Samo wino udane, miało typowe dla szczepu aromaty brzoskwini, moreli i zwłaszcza zielonego jabłka. Ponadto dało się wyczuć, że 1/5 dojrzewała w beczce, było nieco wanilii i masełka. Niestety ogólnie kojarzyło mi się ze szpitalem. Kwasowość wysoka, a 13,5% to dla mnie zbyt dużo jak na białe.

P.S. Obawiam się, że moje oceny win będą przez jakiś czas nieco zafałszowane. Z powodu drakońskiej diety prawie nic nie jem, a wiadomo, że wino bez jedzenia jest jak Tytus bez Romka i Atomka :-)

Chocalan Cabernet Sauvignon Reserva 2005

SMACZNE+, 49 PLN
A jednak jest życie po drugiej stronie Atlantyku. Z prawdziwą przyjemnością wziąłem udział w prezentacji win Chocalan prowadzonej prze Aidę Toro z tejże winnicy. Zawsze jest zupełnie inaczej usłyszeć wszystko z pierwszej ręki. Przy całym morzu informacji znanych wszystkim zawsze można wychwycić coś nowego. Ogromnie mnie zaskoczyła niska wydajność jaką osiągają - 8ton/hektar. Pani Aida próbowała także obalić mit, że w Nowym Świecie wszystkie roczniki są z grubsza do siebie podobne, może nie ma aż takich dysproporcji jak w Europie, ale jednak różnice się wyczuwa. Ponadto duży plus za faktyczną rodzinność firmy. I odwaga do przyznania się, że nie wiedzą wszystkiego, enologa zatrudnili z Francji, co zresztą daje się wyczuć. Win było sześć i zdecydowanie największe wrażenie zrobił na zebranych opisywany Cabernet. Dla ścisłości trzeba dodać, że z 7% domieszką Cabernet Franc. Dojrzewał przez rok we francuskich beczkach. Wino bardzo wyraziste o czerwieni tak głębokiej, że wpadającej w atrament. W ustach przede wszystkim jeżyny, czerwona porzeczka a także wyraźne tofi. Wiem, że to niewiarygodne, ale następnego dnia spróbowaliśmy tego samego wina będąc w gościach i wrażenia wcale nie były słabsze. Ja najbardziej czekałem na czyste Cabernet Franc, ale pite po C.S. przeszło bez echa, trzeba będzie kiedyś powtórzyć, bo to nie lada ciekawostka.

piątek, 16 stycznia 2009

Cidre Artisanal le Brun demi-sec

SMACZNE
Znów nie o winie i znów prezent. Choć cydr znają w Polsce wszyscy, to prawie nikt nie wie gdzie to cudo można kupić. Nie udało się wypromować tego przefermentowanego soku z jabłek jako alternatywy dla wina podawanego do obiadu. Dla mnie jest to przede wszystkim dobry pomysł dla kierowców i oczywiście na lato. Ze swoimi odświeżającymi aromatami jabłek i lekkimi bąbelkami przy ledwie 4% alkoholu można go pić niemal na okrągło. Cydr z fotki był w kolorze złota, sympatycznie mętny z aromatami szarlotki. A ilości bąbli mógłby mu pozazdrościć każdy szampan.

czwartek, 15 stycznia 2009

Querciabella Camartina 2003

WYBITNE-, 299 PLN
Często bywam pytany jakie wina lubię najbardziej. Choć brzmi to jak super wyświechtany slogan odpowiadam, że te pite w miłej atmosferze z przyjaciółmi. Bo picie wina jest czynnością zdecydowanie społeczną. Więc na otworzenie Camartiny zaprosiliśmy z Ukochaną Przyjaciół. Udało nam się utrzymać takie wielkie wino w domu aż przez dwa miesiące. Jakoś nigdy nie zgromadziłem tzw. piwniczki i to nie tylko dlatego, że w domu z centralnym ogrzewaniem jest to dość trudne. Po prostu zawsze przegrywam ze swoim łakomstwem:-)
Daliśmy Camartinie odpowiednią oprawę. Było wino wprowadzające, była dekantacja i ... chyba warto było! Nie jestem zwolennikiem Supertoskanów, mają w sobie zbyt wiele pretensji, takie pawie karzące patrzeć na siebie mówiąc patrz jaki piękny jestem. Camartina jest niezwykle subtelna i zniuansowana, zupełnie nieoczywista. Większość wina dojrzewała w nowym francuskim dębie, a tymczasem prawie wcale tego się nie czuło; wanilia bardzo delikatna, jeśli już coś dębowego to czekolada. Na pierwszym planie była jednak wisienka, może nutki kakao. W ustach przyjemnie jedwabiste. Nad wszystkim górowało poczucie harmonii, ten sam nos co usta. Widać, że Giuseppe Castiglioni świetnie wyważył proporcje między Cabernet ( 70 % ) a Sangiovese ( 30% ), w innych rocznikach mieszanki mogą być nieco inne. Słyszałem, że 2004 jest obłędny, może kiedyś... Tymczasem okazało się, że i w 2003 , uważanym przez niektórych za zbyt upalny, wybitny winiarz może stworzyć perełkę.
Malutki minusik dałem chyba tylko za cenę.

sobota, 10 stycznia 2009

Trivento Chardonnay Torrontes 2006


MIERNE-, 23 PLN
Wino tak małe jak ilustrujące je zdjęcie. Kolejna podróż w czasie. Jakieś 5 lat temu wypiłem go całkiem sporo; nigdy nie było świetne, choć cena zawsze była akceptowalna. Teraz została już tylko miła cena. Wino po prostu kwaśne i gorzkie w jednym. I ta kwasowość niewiele ma wspólnego z aromatem świeżych owoców, co nam sugeruje producent. Duża szkoda, bo choć firma jest argentyńskim megamolochem, to większość win robi co najmniej dobrze czy wręcz świetnie.

Na osłodę reklamówka win argentyńskich.

poniedziałek, 5 stycznia 2009

Merlot Garda Monte del Fra 2006


SMACZNE+, 35 PLN
Byłoby głupio gdyby pierwszy wpis w nowym roku nie dotyczył włoszczyzny. Dziś coś z obśmiewanej D.O.C. Garda. Obśmiewanej ponieważ powstała rzekomo z myślą o turystach ( głównie niemieckich) tak licznie odwiedzających jezioro Garda. Trochę w tym prawdy. Miejscowi albo kupują z dobrych, "eksportowych" regionów jak Valpolicella czy Soave albo odwrotnie - z cieszącej się mniejszym szacunkiem, acz popularnej Custozy, czy też po prostu wybierają codzienne stołówki. Z D.O.C. Garda nie piłem zbyt wiele, bo za łatwo można się naciąć. Ceny wyśrubowane jak za sensowne wino, a w środku... Okazuje się jednak, że można zrobić coś dla turystów nie oszwabiając ich nadto. Ten 100% Merlot pachnie dojrzałą śliwką i malinami i gdzieś pod koniec wyraźnym anyżem. Przyjemnie zrównoważony i naprawdę długi.

Wygląda jak fotomontaż, prawda?