poniedziałek, 10 maja 2010

Profanacja skrzynek po winie

Co robi normalny człowiek gdy brakuje mu miejsca na schowanie różnych potrzebnych drobiazgów? Zazwyczaj udaje się do IKEI, kupuje szafkę powiedzmy Aspelund za jedyne 299,99 PLN, skręca ją w 5 minut, klnie, że nic nie pasuje, rozkręca, czyta instrukcję montażu i skręca ponownie ciesząc się, że tym razem się udało.
A co w sytuacji braku schowków robi winomaniak czyli powiedzmy ja? Idzie do swojego ulubionego sklepu z winami i kupuje skrzynkę Corton od Latoure’a po 360 PLN za butelkę, skrzynkę Sauternes Chateau l’Hermitage po 129 PLN za butelkę i skrzynkę Maquehua po jedyne 70 PLN za butelkę. Do tego trochę desek, śrubek, prowadnic, uchwytów za dodatkowe 60 PLN. Potem trzeba zawartość skrzynek szybciutko opróżnić, co może być najprzyjemniejszą częścią procesu twórczego. Następnie mając w pamięci koszmar dzieciństwa czyli programy Adama Słodowego "Zrób to sam" zaczyna zmagać się z materią drewna. Pan Słodowy w kluczowych momentach, gdy trzeba było coś połączyć z czymś innym, zwykł wyjmować gotowca spod stołu mówiąc z uśmiechem, że akurat to sobie przygotował wcześniej. Wtedy w mojej dziecięcej główce narodziło się uczucie bycia stolarskim nieudacznikiem, które towarzyszy mi po dziś dzień. Walcząc ze swoimi kompleksami spróbowałem jednak zbić te kilka desek i jakoś zjednoczyć szuflady powstałe z pustych skrzynek po winie. Chciałbym napisać, że zajęło mi to tyle co skręcenie szafki z IKEI. Prawda jest taka, że upłynął czas potrzebny do wysuszenia dwóch winnych butelek. O ilości przekleństw nie wspomnę, bo chyba nie wypada. Efekt końcowy jest taki, że całość nie jest dobrze spasowana, szuflady chodzą jak im się podoba ( najlepiej działa środkowa, ale to pewnie dlatego, że Latour był najdroższym winem ). Podsumowując trzeba uczciwie przyznać, że wydając kosmiczne 3414PLN możemy mieć rozlatującą się szafkę nocną, która pewnie wkrótce i tak wyląduje w piwnicy. Wiem, nie jest tak słitaśna jak Aspelund i chyba nie nadaje się jako wyzwanie rzucone Adamowi Słodowemu, ale co tam, przynajmniej jest niepowtarzalna. Jeśli ktoś skręci wszystkie śruby równie krzywo jak ja, to ma u mnie...oczywiście skrzynkę wina.

P.S. Oczywiście, istnieje wersja, w której wysępimy w zaprzyjaźnionej winiarni kilka skrzynek i wtedy koszta spadają diametralnie do jedynych sześciu dyszek, dwóch wypitych win i materiałów opatrunkowych:-)

7 komentarzy:

Blaha pisze...

Jak się bawić, to się bawić- za ułamek ceny dodałbym do tego 3 siłowniki i wszystko można by otwierać z pilota :)Do tego dyskretne podświetlenie oraz moduł Bluetooth, dzięki któremu na komputerze lub w telefonie była by możliwość sprawdzenia, czy jakieś wino jest w środku, czy przypadkiem nie trzeba wysłać kogoś do sklepu/piwnicy...

Białe nad czerwonym pisze...

Przetestuję przy czymś większym. Jeszcze trzeba wykombinować jakiś stabilizator temperatury.

Mariusz Boguszewski pisze...

No, szafka jak się patrzy. Na moje oko i umiejętności stolarskie wygląda doskonale :)

ewa pisze...

Chcę taką!!! Tylko droga...

Białe nad czerwonym pisze...

@Mariusz Zaręczam, że na fotce wygląda o wiele lepiej niż w realu.
@ Ewa Spójrz na to inaczej. Mogłem ją zrobić z 12-butelkowych skrzynek po Chateau Margaux. Tyle, że wtedy byłaby za szeroka jako szafka nocna.

Marcyś pisze...

Jestem pod wrażeniem, serio

Do stabilizatora temperatury dodałbym jeszcze czujnik wilgotności :)

froasia pisze...

:)) Świetne. Najbardziej mi się podoba to, że najlepiej działa środkowa środkowa szuflada, bo Latour był najdroższym winem :) Słodowy by tego w życiu nie wymyślił ;)