Forras Egri Cuvee 2009 od Thummerera posmakował mi bardzo, tak na SMACZNE+ (33 PLN ). Producentowi udało się zrobić wino mocne ( 13% ), ale zachowujące wrażenie lekkości. Sporo aromatów, wszystkie trzymane pod kontrolą bez dominacji któregokolwiek z nich. Wyczujemy nuty cytrusowe, miodowe, gruszkę. Bardzo pijalne, butelka wyparowała momentalnie. Jeśli tak smakuje podstawowe wino od Thummerera, to z radością kiedyś spróbuję czegoś z wyższej półki.
Na czerwone czekałem z o wiele większą niecierpliwością. Wszak Egri Bikaver jest kultowym winem z pokolenia naszych rodziców. Wciąż wielu producentów węgierskich robi wszystko by zohydzić nam Bikavery. Coraz częściej możemy się jednak spotkać z ambitnym podejściem do tego wina. Dobrze zrobiony Bikaver rzeczywiście może zasługiwać na koronę, która wykwitła na etykiecie opisywanego wina. Egri Bikaver 2007 od Lajosa Gala wprawił mnie w świetny nastrój jeszcze przed otwarciem butelki.
Informacja o tym, ze winiarz jest doktorem coś nam mówi o jego ego. Od razu przypomniał mi się dr Kulczyk oraz mgr Adam Polanowski ( szef jednej z największych w Warszawie agencji nieruchomości ), który eksponował swoje wyższe wykształcenie w każdym możliwym miejscu. Niewykluczone jednak, że Lajos Gal doktorem nie jest, pewne zamieszanie powoduje kropka po literkach dr. Być może miało być po prostu Dr.(ogi) Gal Lajos. Jeśli tak, to od razu jest sympatyczniej. Wracając do wina, to oceniam je jako SMACZNE- ( 40 PLN ). Sympatycznie owocowe, jakaś truskawka z maliną. Trochę przeszkadzał mi zapach starego kościoła. Wino sprawiło wrażenie smutnego. Przyzwoite, choć bez fajerwerków, ale smutne. Nie ma sensu podawać go ludziom rozkochanym w winach egerskich, raczej może być niezłą odtrutką dla wszystkich mających wysypkę na myśl o wypiciu Egri Bikavera.
Pozostałe opinie:
17 komentarzy:
Zapach starego kościoła - RULEZ!!!
w końcu zostało wydobyte z Krakowskiego kredensu:-)
Taki u bratanków zwyczaj, że jak doktora mają, to go sobie wszędzie stawiają, trudno to oceniać z naszej perspektywy, u Czechów tak samo jest z inżynierami. A Gal Lajos doktorem jest, zresztą doktorat pisał właśnie na temat bikavera :-)
Pozdrawiam!
A ja omijam wielkim lukiem wina wegierskie i widze, ze chyba nieslusznie!
@Andrzej Daszkiewicz
Cisną mi się na usta jakieś złośliwości na temat czasu spędzanego w bibliotece, a nie w winnicy, ale odpuszczę doktorowi:-)
@Wildrose
Zuuupełnie niesłusznie, to naprawdę świetne wina. Ponadto najbliższe nam geograficznie.
Lajos Gal czas spędzał nie tylko w winnicy, ale i w węgierskich urzędach (ale też np. w polskich sklepach, gdzie w latach 1990. kupował butelki skandalicznych win sprzedawanych jako bikavery, żeby mieć materiał dowodowy) walcząc o wprowadzenie rygorystycznej kontroli jakości win egerskich. W dużej mierze jemu możemy zawdzięczać odrodzenie egri bikavera jako kategorii win jakościowych, to on wymyślił i zmaterializował kategorię bikaver superior. Prywatnie zaś jest niezwykle skromnym człowiekiem i szczerze powiem, że poczułem się osobiście dotknięty uwagą na temat jego ego, stąd ten przydługi komentarz :-)
Podstawowego bikavera z roku 2007 chyba nie piłem, trudno więc mi się wypowiadać na temat tego wina, polecam jednak jego wina z nieco wyższej półki, a także (a może przede wszystkim) jego olaszrizlingi!
A doktorów w Egerze jest więcej, Tamas Pok i Gyorgi Lorincz też na wizytówkach tego dra sobie drukują. Pewnie jakaś epidemia.
Panie Andrzeju, ja oczywiście żartowałem z tym ego. Sam bardzo się ekscytowałem, że spróbuję wina od tak wielkiego winiarza. Samo wino jednak nie podąża za sławą Lajosa Gala. Wśród wielu przyzwoitych Bikaverów jest wręcz wyraźnie poniżej średniej ( wyłączam produkty bikaveropodobne).
Nie wiem, czy nazwałbym Lajosa Gala wielkim winiarzem, są w Egerze od niego więksi, natomiast podobnej pasji u innych nie widziałem :-) Jeśli zaś o wino chodzi, przeczytałem kilka innych opisów i sądzę, że w tym roczniku, tak jak i w kilku wcześniejszych, Lajos miał jakiś problem z jakością korków (podobne problemy miało zresztą więcej węgierskich - w tym egerskich - winiarzy, także tych najbardziej znanych). Być może stąd problemy z odbiorem wina.
Niewykluczone, że z korkami było coś nie halo, choć ja tego nie odczułem zupełnie.
Na pocieszenie wszystkich myślących o zakupie tego wina dodam, że następnego dnia smakowało znacznie lepiej. Albo ja byłem bardziej spragniony...
Panie Andrzeju, dzieki za sporo fajnych informacji zawartych w komentarzach :) Wina wegierskie nie sa mi (jeszcze) bliskie, milo bylo zatem przy okazji tej degustacji dowiedziec sie troche wiecej o postaci Lajosa Gala i o samych Bikaverach.
Tymczasem, o ile zadne z tych win mi nie podeszlo (a Bikaver mial ewidentny problem z korkiem), to z duza checia zainteresuje sie nieco wyzsza polka win Thumerrera i Gala. Olaszrizling tez sie nie ustrzeze mojemu oku :)
Nawiasem mówiąc, bardzo się ucieszyłem, że znowu pokazaliśmy w Winnych Wtorkach nieco odmienny pogląd na świat. Piotrek, tym razem Ty pokazałeś bardziej ludzką i przystępną stronę tych win :-)
Ah, poedytować się nie da. Thummerera oczywiście.
@Mateusz
Białas mi naprawdę smakował, a Bikaver korkowy nie był. Szczęście, że zrobiłem fotki etykiet, bo bym pomyślał, że piliśmy inne wina.
W sumie rozbieżność opinii jest jedną z większych zalet takiego wspólnotowego picia.
@Mateusz
Bardzo lubię wina od Thummerera, choć przyznam, że tych tańszych nie miałem okazji pić. W Polsce są one relatywnie drogie, podczas gdy w jego piwniczce we wsi Noszvaj te z wyższej półki są w doskonałej cenie. Bardzo mi przypadło do gustu Egri Bikaver reserve (choć teraz na stronie www Thummerera go nie widzę - jest za to takie, które ma w nazwie Superior), nie mówiąc już o Vili Papa.
Ech, żałuję, że do Egeru nie ma autostrady.
@Maxredaktor
Z tą autostradą tym bardziej szkoda, że jest to jeden z najbliższych nam geograficznie regionów. Potencjalnie doskonałe miejsce na wypady weekendowe.
Nie tylko w byłej Monarchii Jaśnie Oświeconego Cesarza Franciszka panuje tytułomania... również i w "mojej" Portugalii każdy chciałby być tytułowany "Panem Inżynierem" lub "Panem Doktorem" :)
Taki zwyczaj i już! W przypadku pana Gala Lajosa, jak widać, tytuł ma mocne uzasadnienie.
Wypada więc udać mi się do Krakowskiego Kredensu i zlustrować półki z flaszeczkami ...
zapomniałem dodać, że "zapach starego kościoła" naprawdę mnie zaintrygował! :)unbur
@Janusz - czyli Portugalczycy mają tu dużo wspólnego z Włochami. Tam do osób, które skończyły studia także zwraca się per dottore, dottoressa :)
Prześlij komentarz