GROUPON, czyli platforma umożliwiająca tańsze zakupy grupowe, ostatnio coraz częściej promuje importerów win. Skąd się wzięło takie zatrzęsienie ofert winiarskich i czemu ma służyć?
Najpierw, tytułem wyjaśnienia, kilka słów o tym jak działa Groupon. Platforma ta wymaga, aby cena promowanego przez nich produktu/usługi była obniżona co najmniej o połowę. Po sprzedaży określonej liczby pakietów reklamodawca płaci Grouponowi prowizję w wysokości ok. 50% kwoty, po której sprzedał swoje dobro. Zatem jeśli cena wyjściowa produktu wynosi 100 PLN, to na Grouponie możemy go nabyć za 50 PLN, a sam sprzedający otrzymuje z tego jedynie 25 PLN. Gdzie tu logika i zdrowy rachunek ekonomiczny? W przypadku usług charakteryzujących się wysokimi narzutami ma to sens. Oprócz wypromowania się na Grouponie, można jeszcze godziwie zarobić sprzedając swoją usługę nawet za 1/4 ceny. Nic zatem dziwnego, że na Grouponie najczęściej pojawiają się oferty, słynących z wysokich marż, salonów piękności, gabinetów stomatologicznych czy restauracji. Ostatnio do tego grona coraz śmielej dołączają firmy winiarskie. Ku mojemu zaskoczeniu nie cwaniakują i nie sprzedają ofert typu Dwugodzinny, profesjonalny kurs sommelierski czy Wirtualny kurs zakładania własnej piwniczki. Firmy winiarskie sprzedają, za pośrednictwem Grouponu, po prostu wina. Węsząc podstęp, spodziewałem się, że importerzy najpierw sztucznie pompują ceny, by móc zastosować wymaganą przez Groupon obniżkę. Tymczasem ceny wyjściowe win są dość wysokie, jak to w Polsce, ale z pewnością nie można mówić o ich sztucznym zawyżaniu. Skąd zatem biorą się tak niskie ceny?
Pierwsza możliwość to "odsłonięcie się" importerów. Pokazanie wszystkim krytykom wysokich cen, że na imporcie wina rzeczywiście stosuje się kilkusetprocentowe narzuty. W takiej sytuacji importer może sobie czasem pozwolić na tańszą sprzedaż wina. I tak zarabia, choć znacznie mniej. Patrząc jednak na to jakie konkretnie wina i w jakich cenach są proponowane na Grouponie absolutnie nie wierzę w taką ewentualność. Tych win po prostu nie da się kupić za ćwierć Euro.
Drugą możliwością jest swego rodzaju inwestycja w klienta. Firma decyduje się sprzedać wino znacznie poniżej kosztów zakupu po to aby związać klienta ze sobą, licząc na większe zyski w przyszłości. Myślę, że na to właśnie liczyły promujące się na Grouponie 6win czy ostatnio LPDV.Przy tej okazji warto nadmienić, że sprzedaż alkoholu poniżej ceny zakupu jest w Polsce przestępstwem. Zatem pozyskanie nowych klientów może te firmy słono kosztować. Co zaś do ewentualnych zysków w przyszłości, to raczej nie podzielam optymizmu reklamujących się w ten sposób firm.
Osobną kategorię stanowi agresywna oferta firmy Winoteka Domowa. Ten polski oddział brytyjskiej firmy Laithwaites Wine sporo robi by o jego ofercie dużo się mówiło. Z jednej strony dają wkładki reklamowe do Magazynu Wino, a z drugiej promują się na Grouponie. Na Grouponie sprzedają 12 win za 39 PLN!!! To oferta atrakcyjna nawet dla smakoszy mózgotrzepów. Nie jestem pewien czy te 39 PLN pokrywa choć koszty przesyłki. Skorzystanie z tej oferty, o czym WD lojalnie uprzedza, wiąże się z automatycznym przystąpieniem do Klubu Winoteki Domowej. Byłem przekonany, że w regulaminie jest jakiś haczyk o konieczności regularnych zakupów. Nic takiego jednak nie znalazłem. O co zatem chodzi? Chyba najsensowniejszym wytłumaczeniem jest to, że chcą oni, za niemal darmowe flaszki, po prostu kupić nasze dane osobowe. Potem można już bez opamiętania bombardować smsami, telefonami i całym tym reklamowym spamem. Szkoda, że przy okazji wizerunek wina będzie nieco nadszarpnięty.
Wina w Polsce wciąż są zbyt drogie. Na szczęście nie tak bardzo jak kilka lat temu i w dodatku nie wszędzie. Każdy z nas chce zaoszczędzić, ale sięganie w tym celu po Groupon nie wydaje mi się najrozsądniejsze. Znacznie lepiej wejść do któregokolwiek sklepu specjalistycznego i wynegocjować niższą cenę przy zakupie 12 butelek. Taki prywatny Groupon.
3 komentarze:
Wydaje mi się, że wszystkie winne groupony, które widziałem, oferowały wina nieznane na szerokim rynku, produkowane dla konkretnych dystrybutorów. W tej sytuacji trudno powiedzieć, czy kupując je za ćwierć normalnej ceny nadal nie przepłacamy. Jakoś nie rzucił mi sie w oczy groupon oferujący Petrusa za 1500 zł zamiast 6000 :-) Kupowanie badziewia tylko dlatego, że ktoś je oferuje taniej niż zwykle, wydaje mi się bez sensu.
nominowalam Cie do nagrody, mam nadzieje, ze zechcesz sie w to pobawic ...Odbierz ja ode mnie :)
@Deo Te z LPDV nie są takie anonimowe. Ale oczywiście co do zasady masz całkowitą rację.
@Artdeco
Pięknie dziękuję, dołączę do zabawy wkrótce po powrocie z wakacji.Dzięki!
Prześlij komentarz