poniedziałek, 19 grudnia 2011

Alternatywa dla kafelków




Skonstruowanie pokracznej dość szafki ze skrzynek po winie nie zatrzymało mojego zapędu w "upiększaniu" mieszkania. Tym razem wyzwaniem była przestrzeń pomiędzy szafkami kuchennymi standardowo dekorowana kafelkami. U mnie w sumie jest podobnie, tylko kafelki dość spore, nieregularne ( również jeśli chodzi o grubość ) i z drewna zamiast z ceramiki. Fajna zabawa, polecam!



poniedziałek, 12 grudnia 2011

Dary z Lidla

Lidl przestał mnie tylko poić, teraz wzięli się również za karmienie. Otrzymałem w prezencie z Lidla gustowny koszyk zawierający trzy wina oraz całe mnóstwo smakołyków prezentowanych jako świąteczne wyroby delikatesowe. Rozpakowując paczkę uśmiechnąłem się z wdzięcznością, osoby znające mnie wiedzą, że bardziej niż wypić lubię tylko zjeść. Tyle, że w Lidlu tego chyba jednak nie wiedzą, skąd zatem pomysł żeby dołączyć do win spożywkę? Wdzięczność przeszła w zakłopotanie, a zakłopotanie wręcz w podejrzliwość. Odrzuciłem jednak brudne myśli; nie wierzę, aby Lidl był tak nierozsądny by podkopywać dobre relacje z blogerami jakąś zawoalowaną quasi łapówką. Zresztą i o mnie by nie świadczyło najlepiej gdybym dał się kupić za paczkę orzeszków:-)
Wracając, już odrzuciwszy podejrzliwość, do zawartości koszyka. Rioja Soligamar Reserva 2007 od poprzedniego wpisu nie zdążyła się zmienić, zatem odsyłam do starej notki. Może dziś byłbym mniej surowy i jakiegoś małego plusika bym jeszcze dorzucił.
Nowozelandzkie Sauvignon Blanc Cimarosa 2011 za 25 złotych okazało się winem słabiuteńkim. Pomimo doskonałego regionu - Marlborough i aktualnego rocznika, wino nie dało wiele radości. Silna kwasowość, dużo aromatów agrestowych oraz winogronowych, jakoś słabo poskładane wszystko, mocno nienaturalne. To nie tak, że wina się nie dało wypić, ale porównania z tańszym o dychę biedronkowym Hans Greyl nie wytrzymuje. 
Na deser, niemal dosłownie, spróbowałem 10-letniego Porto Tawny Armilar za 40 PLN. 10-letnie Porto w tej cenie to towar absolutnie nieosiągalny, nawet "zwyczajne" kosztują drożej. Co z tego skoro te tańsze i młodsze również o wiele lepiej smakują. 10-letniemu Armilarowi na plus zapisuję niewyczuwalny alkohol. Oprócz tego więcej zalet nie znalazłem. Dominują aromaty Butaprenu przykrywające wszystko inne. Chcąc dać winu setną szansę dowąchałem się zapachu pączków, ale to tak trochę na siłę. Potężne 20% wino i jeszcze potężniejszy zawód.

Czy taki krytyczny opis znaczy, że nie znalazłem jasnych punktów w podarowanym mi koszyku? Wręcz przeciwnie! Produkty spożywcze, na które na początku notki trochę frymaczyłem, okazały się nad wyraz smaczne. I makarony smakowe i krem orzechowy i syrop z orzechów laskowych i przede wszystkim orzeszki Macadamia są bez wątpienia godne polecenia. Całą ofertę znajdziecie w tym linku. Nie chcę tu budować skomplikowanych konstrukcji, że Lidl jest mocniejszy w spożywce, choćby i noszącej znamiona luksusu, niż w winach. Nie, po prostu wina z tego koszyka znacznie mniej mnie zachwyciły niż na przykład lidlowe Barolo. A ich winną ofertę będę śledził choćby przy okazji wpadania do sklepu po orzeszki.

sobota, 10 grudnia 2011

Quindals 2007


WYŚMIENITE-, 58 PLN
W dzień El Clasico dobrze jest się napić wina hiszpańskiego, a jeszcze lepiej katalońskiego. Mi się trochę trafiło, bo zostałem obdarowany butelką przez firmę Prados. Choć Hiszpanię pijam z umiarkowanym entuzjazmem, to widząc wino Quindals na początku mocno mi się uśmiechnęły oczy. Prześliczna, trochę małoksięciowa, etykieta - elegancka, ale z dystansem do samej siebie, znaczy zapowiada się dobrze. Kontretykieta niestety przyprawiła mnie o zgrzytanie zębów - kolejne południowe wino z przesadzonym, bo 15% alkoholem, do tego niemal obowiązkowy dla Hiszpanów rok w beczce. Chcą nie chcąc otworzyłem i ... pełne zaskoczenie. Uderza przeogromna siła owocu - jeżyny, porzeczki, borówki. Niby aromaty standardowe, ale w wyjątkowym bogactwie. Prawdziwym zaskoczeniem był jednak wysoki alkohol z etykiety, bo niemal niewyczuwalny. Owszem, czuło się, że wino ma sporo ciałka, ale na pewno nie było to przeszkadzające. Wszystko bardzo spójne, jakby grało w jednej orkiestrze: i owoc i beczka i alkohol. Chcąc określić wino jednym słowem najlepiej powiedzieć o nim, że jest megasoczyste, zdecydowanie warto.

wtorek, 6 grudnia 2011

Les Terrasses Rigal 2008

SMACZNE, 29 PLN
Cieszy mnie przywracanie przez Nowy Świat mody na szczepy nieco zapomniane. Jedni odświeżyli Syrah, inni Carmenere, kolejni Tannata, a Argentyńczycy Malbeca. Pewno gdyby nie Nowoświatowcy, to we Francji wciąż byśmy nie mogli przeczytać na etykietach co pijemy. Z drugiej strony w Nowym Świecie lubią wulgaryzować wiele win. Czasem warto więc wrócić do korzeni.
W przypadku Malbeca, którego jako bohatera Winnych Wtorków zaproponował Mariusz, jest to region Cahors. Z zakupem argentyńskiej wersji Malbeca problemów nie ma wcale, Cahors jednak jawi się jako dinozaur. Nie mając zbyt wiele czasu musiałem brać co było, a był Rigal z 2008 roku. Nie da się uniknąć porównywania tego wina do Malbeców z Ojczyzny Tanga. Rigal z Cahors ani nie był tak intensywnie czarny, ani tak mocny w nosie, alkoholem też nadmiernie nie szpanował. Szczerze mówiąc wydał się dość nijaki. Ale to tak tylko na pierwszy łyk. Potem weszły sympatyczne aromaty jeżyny i czarnej porzeczki plus obezwładniająca soczystość. Wypiłem butelkę szybciutko i do tego z dużą frajdą. Z argentyńskimi Malbecami męczę się przez długie godziny. Ale trzeba przyznać, że reklamówki winiarstwo argentyńskie ma przednie ( tą już kiedyś umieszczałem, ale jest cudna ).

Koledzy z Winnych Wtorków też pili Malbeki:
Uncle Matt
Czerwone czy białe ( śledźcie na FB, zaraz ruszy konkurs )
Winne Przygody
Środkowa półka
Winniczek ( piliśmy to samo, choć wrażenia różne )


niedziela, 4 grudnia 2011

Gewurztraminer Arthur Metz 2010

SMACZNE =
Gewurztraminer dla początkujących, idealny na pierwszy kontakt z tymi winami. Można się na nim uczyć książkowych cech szczepu. Pełen aromatów płatków róż, owoców liczi i może trochę przypraw. Ciężkawy i przysadzisty pomimo niskiego jak na tę odmianę alkoholu - 12,5%, kwasowość niziutka bliska półwytrawności. Uczciwie można polecić to wino wszystkim zaczynającym swoją winną przygodę. Jeśli jednak ktoś wypił w życiu więcej niż 20 butelek Gewurza, lepiej niech je omija, zawiedzie się. Próżno w nim szukać niuansów, wgryzania się w terroir czy stylu winiarza, o czym traktuje najnowszy numer Magazynu WINO.


Wino piłem dzięki uprzejmości Makro, w którym jest dostępne.