wtorek, 21 sierpnia 2012

Ogio Primitivo 2011

MIERNE+, 10 PLN !!!
Jak sobie radzić z upałami? W wersji dla mięczaków można leżeć w hamaku, liczyć liście na drzewie i pić świeże białe wino. W wersji dla twardszych ( czytaj: głupszych ) biega się 10 km w samo południe, poświęca pracom wykończeniowym ( lakierowanie, malowanie, wiercenie ) i pije, niekompatybilne z pogodą, wina czerwone. Niestety znalazłem się w tej drugiej grupie. Mniejsza o bieganie i machanie pędzlem, ale czerwień w taką pogodę to już przegięcie. Stało się tak za sprawą Winnych Wtorków. Winniczek zaproponował, żebyśmy napili się Barbery. Trochę poszukałem w okolicy, ale że zacząłem szukać na ostatnią chwilę, to Barbery nie znalazłem. W moich stronach to towar równie deficytowy co kompetencje i uczciwość rządzących. Tak przy okazji, to BARBERA świetnie się nadaje na nazwę baru winnego. Nie mogąc kupić zadanego wina wziąłem cokolwiek. Chciałem być w porządku wobec kolegów i też się pokatować czerwienią. Ręka chwyciła w Tesco Primitivo Ogio za dyszkę jedyną. Byłem pewien, że wypiję kieliszek, a potem użyję w kuchni. Tymczasem Ogio okazało się winem akceptowalnym. Oczywiście szału nie ma, ale to naprawdę daje się wypić bez grymasu. Nie ma w nim przesady typowej dla tak wielu Primitivo. Fajna kwasowość, trochę lekkości i trochę ciała, mięciutkie, delikatnie schłodzone nie zaliczyło wtopy. Nie będzie to moje wino roku, ale zamiast kompotu poradzi sobie przy obiedzie. Raczej polecam.
A w linkach relacje Kolegów, którym udało się kupić Barberę:
Winniczek podlewa Barberę do ozorów.
Pisane winem składa deklarację o samoograniczeniu.
Jongleur wyznaje, że nie lubi risotto.
Środkowa Półka to aż dwie Barbery.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Nam sie jakoś nieco bardziej spodobała ta butelka:
http://dotrzechdych.pl/primitivo-ogio-tesco/

Białe nad czerwonym pisze...

Ale jak widzę tylko troszkę bardziej.