Kilka tygodni temu, pod wpływem alkoholu, podjąłem idiotyczne dość zobowiązanie. Założyłem sobie, że dopóki nie osiągnę pewnej wagi, to nie mogę kupić butelki wina. Pić mogę, kupować nie. Trochę bez sensu. Od tego czasu żyję z tego czym mnie poczęstują dobrzy ludzie nie mogąc wybrać tego na co akurat mam ochotę. Zobowiązanie dotyczy szczęśliwie tylko wina, co zaowocowało poszerzeniem mojej świadomości w kwestii rumów i piw. Hipokryzja w pełnym zakresie:) Zresztą o rumach też coś wkrótce skrobnę.
W każdym razie jest to główny powód dlaczego ominąłem ostatnie Winne Wtorki. Tym razem naszym zadaniem było próbowanie białych win z Doliny Rodanu. Aby zadośćuczynić niekupowaniu, spróbowałem wymienić popsutą butelkę w jednym ze sklepów na poszukiwany Rodan. Reklamacja została bez kłopotów uwzględniona ( dzięki! ), ale Rodanu w sklepie nie było. Chwyciłem więc wino zrobione choć w części z rodańskiego viogniera, w tym przypadku kupażowanego z grillo. Nic w tym dziwnego, bo wspominane wino pochodzi z Sycylii, gdzie grillo bardziej lub mniej udanie rządzi. Dalila okazała się butelką, która poza śliczną etykietą ( powinna wpaść w oko chłopakom z Winnych Przygód ), ma też bardzo miłą podniebieniu zawartość. Pełne aromatów tropikalnych oraz tak typowych dla viogniera kwiatowych. Silne, konkretne, ale nieprzesadzone, nie znużyło wysokim alkoholem. Spokojnie można je wypić samo, ale z białym mięsem będzie jeszcze lepiej. Wino sprawia wrażenie drogiego i tu mam zagwozdkę. W warszawskim sklepie kosztowało 29,99 zaś we włoskim sklepie internetowym wycenione je aż na 8,55 Euro. Znaczy nic tylko kupować, szczerze polecam.
Odnośniki do białych win rodańskich pitych przez kolegów:
CZERWONE CZY BIAŁE - Kuba nie dopasował do pory roku
WINE TASTING - Drugi Kuba wybrał tańszego sąsiada Rodanu
SSTARWINES - Nie Rodan, ale wciąż viognier, czyli podobnie jak u mnie
PISANE WINEM - u Mariusza jest na bogato
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz