niedziela, 22 lipca 2012

Flor de Cana Centenario 12

SMACZNY+, 129 PLN
Jakiś czas temu, gdy kupowałem dominikański rum Barcelo, koledzy z deka mnie obśmiali, że za podobne pieniądze mogłem mieć świetny Flor de Cana. Poczułem się jak juhas ze starego dowcipu. Barcelo, po pierwszym leciutkim rozczarowaniu, okazał się rumem wyśmienitym i nawet kiedyś był u mnie bohaterem drugiego planu. Wciąż jednak miałem z tyłu głowy zakodowane, że trzeba spróbować Flor de Cana. Stało się klasycznie, im większe oczekiwanie, tym ich spełnienie jest trudniejsze. Nikaraguański 12-latek Flor de Cana jest oczywiście świetnym rumem, ale żeby głowę urywał, to raczej nie. Poetyckie opisy na stronie producenta nie zrobią mi wody z mózgu. Rum ten pachnie przede wszystkim beczką i klejem do sklejania modeli samolotów. Ostro szarpie język i podniebienie i to szarpnięcie zostaje na naprawdę długo. Delikatne potraktowanie go wodą zdecydowanie mu służy. I nie piszę tu o drobnej kropelce, która jak w przypadku whisky, ma otworzyć aromaty. W moim przypadku rum padł ofiarą zbyt wygórowanych oczekiwań. Początkowo byłem zanadto sknerowaty, żeby 12-letniego trunku używać do drinków. Ta droga okazała się dla niego jednak idealna. Wielu składników używać nie trzeba. Wystarczy połączyć z wodą gazowaną, albo z odrobiną soku ananasowego, albo moja ulubiona wersja z lodem i plasterkiem pomarańczy. Na lato w sam raz.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Kwestia gustu. Centenario 12 nie piłem, ale Flor de Cana 5 jest znakomity. Zdecydowanie najlepszy z rumów środkowoamerykańskich, szkoda,że w Polsce jest prawie niedostępny.