8-ego marca, w Dzień Kobiet, w Hotelu Marriott odbyła sie wystawa win z regionu Veneto. Uważni Czytelnicy mojego bloga wiedzą, że nie ma regionu bliższego memu sercu niż Veneto właśnie. Nie bez powodu ostrzyłem sobie zęby na to spotkanie.
Spotkanie rozpoczęło seminarium prowadzone przez Wojciecha Bońkowskiego. Był to krótki przegląd wybranych win z głównych apelacji regionu połączony z degustacją. Zgrabnie poprowadzone, treściwie i na temat. I choć niczego nowego się nie dowiedziałem, to zdecydowanie warto było pójść na seminarium. Największą zaletą tego typu spotkań jest możliwosć spokojnego porobienia notatek i niespiesznego spróbowania win. Wszystko w ciszy i spokoju, w warunkach jakże różniących się od pozostałej części popołudnia.
Po zakończeniu seminarium zaczęła się degustacja, która przebiegała w sposób standardowy. Najpierw pojawiło się trochę osób z branży naprawdę zainteresowanych możliwoscią bezpośredniego porozmawiania z winiarzami. Następnie doszło jeszcze więcej osób z okolic branży zainteresowanych wyłuskiwaniem co lepszych win. A pod koniec miała miejsce typowa dla bezpłatnych degustacji nawałnica osób przypadkowych, których łączyła chęć znalezienia "winka półsłodkiego, a jak nie ma to obojętnie jakiegoś innego". Spragnionych zbiegło się na tyle sporo, że część winiarzy pochowała swoje najlepsze wina przed publiką, a jeden nawet demonstracyjnie zamknął swoje stanowisko i poszedł zwiedzać Warszawę.
Pomijając jednak przewidywalne okoliczności, sam pomysł prezentacji win z całego Veneto uważam niestety za chybiony. Region jest trochę ofiarą własnego sukcesu. Jest tu tak wiele doskonałych siedlisk, taka różnorodność odmian, tak ciekawe sposoby produkcji, że nie sposób tego wszystkiego ogarnąć jednego dnia. Niezwykle interesująco prezentowały się wina z okolic Vicenzy, Gambellary, Piacenzy, a Piave D.O.C. było dla mnie odkryciem dnia. Niestety wszystkie te wina nie miały szans zabłysnąć na tle win z Valoplicelli na czele z Amarone ( w sumie nie dziwię się ). Sam idąc na degustację zastanawiałem się tylko nad tym ilu różnych Amarone skosztuję. Widziałem, że całkiem sporo osób ( jeśli nie większość ) nastawienie miała podobne. Było to wielkim wyróżnieniem dla ukochanego przeze mnie wina, ale daleko krzywdzące dla win pozostałych. Wyglądało to tak jakby wina prostsze ( ale wciąż dobre ) były karane przez swojego większego i sławniejszego sąsiada. Pozostawały w cieniu Amarone jak nie przymierzając Ciechanów żyje w cieniu Warszawy. Nie jest niczyją winą, że podczas takich spotkań chce się spróbować win najlepszych, najsłynniejszych. Myślę, że nie warto walczyć z ludzką naturą. Znacznie lepszym pomysłem byłoby zorganizowanie prezentacji, na której byłyby przedstawione jedynie wina centralnego i wschodniego Veneto. Z pewnością na to zasługują. A ja ze swej strony poświęcę w najbliższym czasie jedną czy dwie notki winom z Piave.
3 komentarze:
No tak...a ja ostatecznie, mimo umówienia się nie dotarłam... Skleroza podobno nie boli ;)
@zemfiroczka Spróbuj może dziś ( w środę ) dojechać na Gambero Rosso w Sheratonie
Kurczę pióro - dzisiaj oddaję się nauce ;) No i pech! Eh!
Prześlij komentarz