piątek, 7 września 2012

Mayfair London Dry Gin

WYŚMIENITY+, 130 PLN
Igrzyska Olimpijskie w Londynie pozwoliły Brytyjczykom błysnąć blaskiem minionego Imperium. Wyścigi kolarskie, triathlon oraz maraton, które rozgrywano na ulicach Londynu, w wielu budziły podziw i tęsknotę za dawnymi czasami. We mnie również. Odżyły stereotypy, przypomniały się czytane lata temu książki Poe, Conan Doyle'a, a nawet Dickensa. Piękny i imponujący jest ten Londyn. Zapragnąłem się napić po brytyjsku i sięgnąłem po gin. Żaden z tych, które znam. Wybrałem ( w sumie to mi wciśnięto, ale DZIĘKI! ) gin, którego nazwa ma kojarzyć się z ekskluzywną dzielnicą Londynu. Mayfair London Dry Gin powalił mnie na łopatki. Teoretycznie giny są zwierzakami koktajlowymi i takie zamiary miałem również wobec Mayfair. Coś tam nawet spróbowałem zmieszać, ale to było bez sensu. Ten gin jest zbyt genialny by mieszać go z jakimiś głupotami. Jako dodatek wystarczy lód, tonik, limonka i jakieś drobne ziółko ( mięta, rozmaryn ). Mayfair bez żadnych poprawiaczy jest pełen aromatów cytrusowych. Do tego stopnia, że pijąc go pierwszy raz zastanawiałem się czy wcisnąłem do niego cytrynę, co nie miało miejsca. Chyba po raz pierwszy pijąc gin, zapomniałem, że jest to jałowcówka. Nuty kojarzące się z leśniczówką schowały się gdzieś z tyłu, ustępując miejsca aromatom bardziej kojarzącym się z dawnymi koloniami Imperium. Cudny gin.

1 komentarz:

Dorota pisze...

Wspaniały jest też Monkey 47 i Citadelle