Zanim obrażę winiarskich purystów i opiszę wino, bądź napój typu winnego, powstały z pigwy, najpierw chwila wyjaśnienia. Zacznijmy od dobrodziejstw Google Analytics. Najpierw zobaczyłem, że ktoś mnie odwiedza z tej strony . Strona to dość uniwersalny blog z wyraźną przewagą elementów magicznych czyli tematów około komputeropodobnych i innych równie zaawansowanych kwestii. Zacząłem dośc regularnie czytywać wpisy i nawet co trzeci rozumieć. Gdy okazało się, że autor zrobił rzeczone wino z pigwy nie mogłem się powstrzymać i poszedłem na żebry. Twórca wina był tak miły, że zadał sobie trud i przesłał mi butelkę. Dla mnie czad! Wspomnieć trzeba, że zrobił to za zupełne friko. W tym miejscu polecam innym spragnionym zobaczyć opis swojego wina na moim blogu o śmiałe przesyłanie butelek. Zwłaszcza polecam się wszystkim producentom Brunello i Amarone:-)
A teraz o samym winie. Zdjęcie niestety nie do końca oddaje śliczny jego kolor, barwa dość ciemnożółta. Zaskakuje też klarowność, generalnie oceniając okiem nie widać różnicy z winami profesjonalnie wykonanymi. Etykieta podpowiada, że mamy do czynienia z winem półwytrawnym i to się zgadza, tak "na czuja" jest tu jakieś 20g cukru/litr, mniej więcej. W ustach spodziewałęm się czegoś na kształt wina babuni nie oszczędzającej cukru. Tymczasem wino jest żywe z wyraźną kwasowością. Jest w ustach jeszcze jedna cecha. Początkowo myślałem, że Chaenomeles jeszcze pracuje, ale nie ani śladu bąbelka. Wydaje mi się, że to smak jakby elektryczny, jeśli ktokolwie w dzieciństwie próbował łączyć językiem dwa bieguny płaskiej baterii wie o czym mówię :-)
Aromaty, bo to one są solą wina, nie mogą zaskakiwać. Jest pigwa, pigwa i jeszcze raz pigwa, może ciut miodu. Swoją drogą zazdrość może brać, "normalne" wina tak rzadko pachną winogronem. Właśnie za zapach, za jego jednotorowość dałem mały minusik.
Chaenomelesa nie trzeba niczym uszlachetniać, ale polecam na lato połączyć z wytrawnym winem musującym.
Jeszcze raz pięknie dziękuję Michałowi i życzę powodzenia w dalszych eksperymentach.
P.S. To niesamowita frajda wypić jedną z kilku-kilkunastu powstałych butelek, prawdziwe winiarstwo garażowe:-)
3 komentarze:
Bardzo dziękuję za tak pozytywny odbiór mojego wina :) Po przeczytaniu tego wpisu duma po prostu mnie rozpiera- dziękuję raz jeszcze :)
A gdyby, któryś z producentów Amarone chciał usłyszeć, jako skromny dodatek do oceny bialenadczerwonym, moją opinię, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby drugą butelkę posłał do krakowa;) P.S. Czyżby rodziła się nowa jakość wśród tzw. polish wines?
"Ktoś kiedyś powiedział, że wino można zrobić ze wszystkiego, w ostateczności nawet z winogron"
Prześlij komentarz