wtorek, 10 lutego 2009

Chateau de Fesles 2003

WYŚMIENITE+, 39 PLN
Oj stare, tak stare jest to Anjou, że wątpię abym pił wcześniej równie wiekowe. Sięgnąłem po nie z wielkim strachem, wiadomo 6- letnie białe, to zazwyczaj dobra okazja, żeby złożyć reklamację w sklepie. Tymczasem prawdziwa bajka. Przyznaję ze wstydem, że prawie wcale, a wcale nie znam tych win. Anjou kojarzy mi się wyłącznie z różowymi i trochę z czerwonymi. Jak miewałem nadmiar gotówki, to potrafiłem sięgnąć po Sancerre bądź Pouilly-Fume, gdy gotówki brakowało po niedoceniane, a często genialne Muscadet. A i szczep Chenin Blanc, to też raczej sikowate wina z Afryki niż cokolwiek innego. Warto jednak było czekać na wypite właśnie wino. Mocarne, 14,5%, kolor już niemal żółty. Wyczuwa się kilka rodzajów miodu, dojrzałe gruszki, lipę i dużo sosnowego igliwia, a gdzieś w tle również ananasa. W ustach pełne, żywe z całkiem niemałą przyjemną kwasowością. Wiem, że są to zupełnie inne szczepy, ale mi przypomniało Chardonnay minus nuda i przyciężkość . Świetnie smakuje samo - już pierwszy kieliszek wywołuje leciutki szum w głowie. W naszym przypadku dało sobie doskonale radę z rybką, a konkretnie z pstrągiem.

1 komentarz:

Luca and Sabrina pisze...

Siamo passati per un saluto, riesci sempre ad incuriosirci e a farci venire voglia di andare in enoteca alla ricerca di queste bottiglie!
Un abbraccio da Sabrina&Luca