czwartek, 29 października 2009

Praca w winiarni


Dziś nietypowo, bo ogłoszeniowo.


Bardzo zaprzyjaźniona winiarnia z Warszawy szuka pracownika do jednego ze swoich sklepów. Jeśli ktoś z Was, Drodzy Czytelnicy, chciałby podjąć wyzwanie, to napiszcie do mnie na bialenadczerwonym@gmail.com


Skoro zaglądacie na moją stronkę, to znaczy, że czujecie wobec wina co najmniej sympatię. Wiem, z doświadczenia, że nie ma nic przyjemniejszego niż praca będąca równiez pasją.

Więc DO DZIEŁA!


poniedziałek, 26 października 2009

Vana Tallinn

MIERNE+, ok. 8 Euro
Przykro, że tak nisko oceniam trunek z sympatycznej Estonii. Na kontretykiecie tego likieru przechwalają się, że ma on wiele wspólnego z rumem. Akurat! Z rumem to ma chyba tylko podobną zawartość alkoholu. Jest niewyobrażalnie słodki, ciężki. Aromaty orzechów i migdałów, najbliżej mu do taniego amaretto. Czułem, że coś mi przypomina i w końcu olśnienie. Jest jak niedrogie likiery sprzedawane turystom w San Marino. Maleńka próbka musi pachnieć na tyle silnie żeby łatwowierny turysta się skusił. Niestety pite już w warunkach domowych są zawstydzająco płaskie. Ale nie ma tego złego. Tak silne aromaty też dadzą się dobrze wykorzystać. Albo do polania lodów, albo użyte do najlepszego deseru świata - Tiramisu.
Jeśli ktoś się nie zraził, to odsyłam do stronki, na której znajdziemy propozycje drinków na bazie likieru Vana Tallinn.

niedziela, 25 października 2009

40 zadań dla winomaniaka

W lipcu w Decanterze ukazał się artykuł Margaret Rand "40 rzeczy, które każdy winomaniak powinien zrobić". W pełni zgadzam się z Autorką, że prawdziwego miłośnika win rozpoznaje się nie tylko po ilości i jakości wypitych butelek, ale również po emocjach i okolicznościach jakie temu towarzyszą. Obok zadań oczywistych jest sporo mniej dla mnie zrozumiałych ( jak podpatrywanie kangurów na przykład ). Mi troszkę przeszkadza nadmierne skupienie się Autorki na doznaniach z Portugalii, Francji i Australii, ale jednak większość pomysłów jest dość uniwersalna.
Część zadań nieco w tłumaczeniu skróciłem. Tekst oryginalny jest dostępny tutaj.

1. Naucz się dekantować.

To nie mogło być prostsze, nachyl szyjkę butelki nad karafką i lej. Miej tylko na uwadzę ostrożność i delikatność, polewaj powoli. Jeśli będziesz potrząsał butelką, będzie się to mijało z celem. Zresztą, nie musisz dekantować jedynie z powodów praktycznych: wina białe i różowe wyglądają zdumiewająco ładnie w karafkach. A zbieranie antycznych karafek to kompletnie nowe pole do popisu kiedy przychodzi do wydawania na coś swoich pieniędzy.

2. Kup sobie kilka kieliszków od Riedla (a następnie jeden upuść).

Szkła od Riedla są genialne i naprawdę pomagają winom się wyrażać. Lecz są zarazem drogie, więc zachowaj je tylko dla najlepszych butelek. Jednak gdy ktoś któryś z nich stłucze, Ty też upuść jeden. Teraz masz cztery kieliszki zamiast sześciu i zaczynasz się zastanawiać czy nie mógłbyś korzystać z czegoś tańszego. Oczywiście, że mógłbyś! W dodatku gdy zniszczysz jedne z najdroższych kieliszków jakie tylko można kupić, narodzi się w tobie ogromne poczucie wyzwolenia.

3. Poślub producenta wina.

Nawet producenci wina muszą kiedyś za kogoś wyjść. Jak zwykle, zacznij od zbliżenia się do kogoś. W tym celu udaj się pod numer 33. Jednak musi Ci się również podobać na wsi – nawet w lutym – i musisz przyzwyczaić się do wczesnego wstawania.

4. Pij wina z roku, w którym się urodziłeś.

A poza tym, postaraj się urodzić w jakimś wspaniałym roczniku! Jeśli jesteście po czterdziestce, polecamy Bordeaux, Porto, Sauternes, słodkie Vouvray albo niemieckie Rieslingi.



5. Uprawiaj seks w winnicy.

6. Zjedz foie gras wraz z Château d'Yquem.

Jest to najbardziej wysublimowane połączenie jedzenia i wina, które istnieje, więc od razu kup najlepsze foie gras, jakie tylko będziesz mógł znaleźć.

7. Wypij wino klasy Premier Cru z plastikowego kubka z jedzeniem na wynos z fast-foodu.

Tak, to było praktykowane. Możesz również uczynić z tego ironiczny hołd dla Bezdroży lub wypić swoje Premier Cru z kubka do przekąsek z hotelowego minibaru.

8. Odwiedź Vega Sicilia albo zrób zakład z przyjaciółmi o to, kto dostanie się tam pierwszy.

Vega Sicilia jest jak Fort Knox: zwiedzającym wstęp wzbroniony. Nawet największym handlowcom świata winnego odmawia się tam wstępu, chyba że to dobrzy znajomi, z którymi to oni chcą się spotkać, nie odwrotnie.

9. Wypij Maderę z czasów kiedy Maria Antonina była na tronie Francji (lub przynajmniej z czasów, gdy Wiktoria zasiadała na tronie brytyjskim).

Czy istnieje bardziej bezpośredni i emocjonalny kontakt z przeszłością? Madera jest trunkiem praktycznie nieśmiertelnym, dlatego też takie antyki potrafią być zaskakująco dobre. Spodziewaj się smaków, które są surowo ostre, skomplikowane i jedyne w swoim rodzaju.

10. Pozbieraj skamieniałości w winnicy Chablis Grand Cru.

Tam jest ich pełno, wystarczy spojrzeć w dół i nie patrzeć na winorośle. Są to głównie skamieniałe muszelki, w większości ostryg. Łatwiej zabrać do domu skamieniałości niż butelki.

11. Idź na charytatywną akcję win.

12. Zobacz na własne oczy wyścigi na plaży w Sanlucar de Barrameda.

Mniej nadęte niż te w Ascot. Najpierw plażą przejeżdża specjalny pojazd, by oczyścić ją z ludzi pracujących nad swoją opalenizną, dzieci, wiaderek i łopatek. Konie podążają za nimi z wielkim rykiem, a łomot wydawany przez ich kopyta powala. Nie ma na plaży nikogo, kto nie obejrzałby się za nimi. Potem wszyscy spędzają wieczór na mieście, jedząc tapas i popijając Manzanillą.

13. Wypij Grüner Veltlinera w półlitrówce w Buschenschank.

Jeśli zastanawiacie się co to jest, Buschenschank to austriacki bar winny. Buschenschanki blisko Wiednia są na ogół przepełnione turystami, jeśli możesz odwiedź te położone trochę dalej.

14. Załóż klub winiarza.

Przydaje się do doskonalenia umiejętności degustacji. Wybieramy region, granice cenowe i każdy przynosi butelkę. Do klubu można włączyć profesjonalistę prowadzącego spotkanie.

15. Zatrzymaj się w Hotelu Les Crayeres w Szampanii.

Jest to prawdopodobnie jeden z najlepszych hoteli. Tak naprawdę jest to restauracja z pokojami, dlatego po jedzeniu nie musisz iść daleko do swojego pokoju.

16. Zjedz winogrona z wielkiej winnicy.

Jeśli jesteś gościem właściciela jest to łatwiejsze. A jeśli jesteś sam, nie zrywaj całej kiści tylko pojedyncze grona. Nie daj się złapać, chyba że chcesz się nauczyć wielu nowych słów w obcym języku.

17. Zorganizuj architektoniczno-winiarską podróż po Rioja.

Rioja jest ciekawa nie tylko winiarsko, ale i architektonicznie. Bodegas Isios została zaprojektowana przez Santiago Caltavar zainspirowanego rzędem beczek do stworzenia aluminiowych fal na dachu. Zaś dla Marquesa de Riscal botegę zaprojektował Frank Gehry.

18. Spróbuj Tokaja Essencia.

Tak naprawdę jest mniej interesujący niz 5-6 Puttoniowy Tokaj Aszu, ale ma bogatszą mitologię.

19. Pojedź pociągiem z Oporto do Pinhao.

To magiczna przejazdzka wzdłuz rzeki, podczas której mijasz winnice, rybaków, kobiety piorące w rzece...

20. Przejedź się na wielbłądzie w McLaren Vale.

Wielbłądy nie pochodzą z Australii, ale są tam tak długo jak Cabernet. Australijskie wielbłądy są dwugarbne co sprawia, że są mniej wygodne do podróżowania niż jednogarbne.

21. Ugniataj nogami winogrona w kadziach kamiennych w Porto.

Ciepły sok podchodzi do Twoich kolan, a w środku znajduje się wiele śliskich skórek i twardych pestek. Nie wskakuj do środka, ani nie wrzucaj tam nikogo, Twoim zadaniem jest tylko uwolnienie koloru i smaku ze skórek.

22. Otwórz butelkę Szampana szablą.

23. Ukończ kurs winiarski.

Samotne kobiety traktują kursy winiarskie jako miejsce gdzie mogą spotkać odpowiedniego kawalera:-) . Mistrzowskie kursy służą przede wszystkim cieszeniu się winem, a ewentualne wymiany numerów to bardziej kontakty ze sprzedawcami wina.

24. Kup wino bezpośrednio od producenta.

To nie musi być droga do znalezienia najlepszego wina, ale służy zabawie i rozrywce. Odwiedzaj dobre posiadłości. Pamiętaj, że nie masz obowiązku kupowania czegokolwiek, ale skoro popróbowałeś, pouśmiechałeś się do wszystkich, to nie miej nikomu za złe oczekiwań wobec Twoich zakupów.

25. Wypij młode rocznikowe Porto z puddingiem.

Rocznik 2007 jest określany jako pyszny. Otwórz je dopóki jest soczyste. Masz na to 3-4 lata zanim się zamknie.

26. Przeleć się helikopterem nad regionem winiarskim.

Z lotu ptaka Medoc wygląda jak zestaw zabawkowych zameczków dla dzieci.

27. Spróbuj wina lodowego.


28. Pobiegnij w maratonie w Medoc.

W "punktach żywieniowych" tego maratonu znajdziesz najlepsze wina i ostrygi.


29. Rozpoznaj wino korkowe i posprzeczaj się z sommelierem.


30. Zjedz śniadanie z topowym, rocznikowym Szampanem.


Nie chciałbyś taniego szampana na śniadanie, prawda? Tak rano pasuje tylko najlepszy. Pomiń sok pomarańczowy i zjedz jajecznicę z tostem, z jaj strusich oczywiście.


31. Zaplanuj przyjęcie wyłącznie z winami.


Niech goście lepiej będą odpowiedni. Po co otwierać Twoją najlepszą butelkę jeśli goście tego nie docenią. Przygotuj proste jedzenie i nie pozwól by goście podeszli do tego zbyt snobistycznie.


32. Zwiedź piwnice Chateau de Beaunne.


Siedziba Bouchard Pere et Fils posiada najsłynniejszy zbiór win we Francji, jeśli nie na świecie. Miliony butelek w ogromnych podziemnych korytarzach ocalone przed nazistami dzięki generałowi, który był miłośnikiem win. Bouchard czasami otwiera stare butelki, 1863 Mersault - ktoś chętny?


33. Popracuj przy winobraniu.


Zapracujesz się na śmierć, zapomnisz czym jest sen i będziesz świetnie się bawić. Twój sprzedawca wina moze Ci pomóc znaleźć pracę, albo sam jej poszukaj tam gdzie zechcesz.


34. Zjedz obiad w Factory House.


Factory House w Oporto został wybudowany przez miejscowych angielskich sprzedawców dla ich własnych potrzeb i do tej pory w środy jadają tam obiady.


35. Pij wina zrobione z winorośli starszych niż Ty.


Stare winorośle ( vieille vignes ) wcale nie są tak stare jeśli są młodsze od Ciebie. Barossa zaś ma jedne z najstarszych, nawet Twoja babcia byłaby zdumiona.


36. Kup skrzynkę wina en primeur.


Może nie w tym roku. Ale jeśli zdarzy się świetny rocznik dobrze będzie powiedzieć: "Nie kupiłem zbyt wiele, tylko troszkę Cheval Blanc".


37. Odkryj zamki w Dolinie Loary i tamtejsze winnice jeżdżąc rowerem.



Wolne tempo pasuje do Loary. Wyszukuj bocznych dróg, znajdź dni miejscowych targów i zatrzymuj się kiedy tylko chcesz. Pamiętaj tylko, że regiony winiarskie są z reguły pagórkowate.




38. Zgub się w Pomerol.


Region Pomerol wcale nie jest zbyt mały, aby się w nim zgubić. Jest płaski, cała okolica wygląda podobnie, a drogowskazy wskazują mało ważne miejsca. Producenci z tamtych stron są przyzwyczajeni do telefonów od niedoszłych zwiedzających: " Jestem na skrzyżowaniu, widzę Chateau X po prawej stronie". Innym miejscem gdzie nie da się nie zgubić jest Haut-Brion: jest schowane daleko na przedmieściach Bordeaux bez żadnego pomocnego drogowskazu.

39. Wybierz się na obserwowanie kangurów w Hunter Valley.

W przeciwieństwie do innych regionów australijskich, Hunter Valley zdaje się produkować kangury na zamówienie. Weź ze sobą lornetkę, są nieśmiałe i ciężko je zobaczyć wśród listowia. Najlepszy czas na oglądanie ich to wieczór.

40. I... wypij swoje najlepsze wino.

Pij wino gdy jego najlepszy czas juz minął i powiedz: " Gdybym otworzył to wino 5 lat temu...". Otwórz je troszeczkę zbyt wcześnie i czerp przyjemność z obserwowania jak się otwiera w kieliszku. Wino jeszcze zbyt młode będzie pełne przyjemności i zachwytu, to zbyt stare będzie stratą.

poniedziałek, 19 października 2009

Campos de Luz Crianza 2006

SMACZNE, 39 PLN

Zwodnicze, że w regionie Carinena robią wina z odmiany Garnacha. Jak na Garnachę wino jest dość ciepłe. Aromaty wiśni, smażonych owoców, trochę wanilii. Najprzyjemniejsza jest delikatnie kwasowa końcówka. Miłe, niezobowiązujące, warte swojej ceny. Co ciekawe było zdecydowanie smaczniejsze niz dyszkę droższa Reserva. Ale tu może wychodzić moja niechęć do nadużywania beczki.

środa, 14 października 2009

Eiswein Gres 2007

WYBITNE-, 14,90 Euro
Czy to jest duże faux pas zrobić Eisweina z Pinota?

Już kiedyś pisałem o genialnym pomyśle na zrobienie wina jakim jest Eiswein. Dziś znów kilka ciepłych słów o tym zimnym winie. Tym bardziej, że pogoda za oknem sama podpowiada temat.
Ale zacznijmy nietypowo, od czerwonych win niemieckich. Prawda jest taka, że nigdy nie pałałem do nich miłością. Uważałem, że jest tam po prostu zbyt zimno, aby powstała jakaś rozsądna czerwień. Pierwszy dzień ostatniego pobytu w Niemczech tylko mnie utwierdzał w tym przekonaniu. W dniu drugim zdarzyło się trafić na całkiem przyjemne Pinot Noir, zwane tu Spatburgunderem. Zaś trzeciego dnia dostrzegałem plusy w wątłej budowie i nienachalności tutejszych Pinotów. Strach pomysleć co bym o nich sądził gdybym został tam na dłużej. Niemniej, pomimo pewnych zalet, wciąż ciężko mi zrozumieć dwie rzeczy. Po pierwsze czemu wiele doskonałych siedlisk "marnuje się" próbując, nieco na siłę, sadzić Spatburgundera zamiast sprawdzonego Rieslinga. I po drugie kto jest skłonny płacić kilkanaście-20 Euro za te wina, skoro w tych cenach można dostać absolutnie wybitne pozycje na przykład z Włoch.
Winnica Gres tyle zgrabnie, co zaskakująco, połączyła determinację Niemców w uprawie czerwonych gron i ich umiejetność robienia win białych. Teoretycznie wszyscy wiemy, że sok z czerwonych winogron jest biały i bez większego kłopotu można z nich zrobić białe wino. Ale nieliczni się na to porywają. Gres się porwał i wyszło genialnie! Chociaż nie piłem zbyt wielu win lodowych w życiu, to bez kłopotu dostrzegłem przeogromną klasę opisywanego. Barwa wina, to chyba jedyny jego feler, wygląda jak brudna woda. Natomiast aromatami możnaby obdzielić kilka przyzwoitych win. Znajdziemy tu: lody waniliowe, jabłko, dojrzałą gruszkę, limonkę, pełno kwiatów ( smolinosy ), miód, winogrona. Ale najciekawsze, że wyczujemy też typowe dla Pinot Noir nuty "sierściuchowe". W ustach słodziutkie z fantastycznie delikatnie kwasową końcówką. Przewrotnie mówiąc jest to najlepsze wino jakie w Niemczech można zrobić z czerwonych winogron. Dodajmy jeszcze, że dopisało nam nieco szczęścia. W 2007 roku był zaledwie jeden dzień odpowiednio zimny by zebrać zmarznięte winogrona.
Warto również spróbować innych, mniej eksperymentalnych, słodyczy od tego producenta. Powstają one z tradycyjnego Rieslinga i z popularnej w tamtych stronach krzyżówki Huxelrebe. Zaskakująco dobrze wypadło jedno z podstawowych win winnicy - Rivaner.
Podsumowując to naprawdę przyzwoity i wart odwiedzenia winiarz, choć w przewodnikach winiarskich raczej nie błyszczy.
W Polsce niestety niedostępny:-(



wtorek, 13 października 2009

Meursault du Chateau 2004

WYŚMIENITE-

Przyjemnie jest czasem liznąć klasyki. A jeszcze przyjemniej jest jej powąchać. Zwłaszcza w tym przypadku. Gdybym miał oceniać jedynie zapach, to byłoby znacznie lepiej. W nosie było trochę orzecha i dużo, bardzo dużo pigwy suszonej. Oczywiście w kwestii pigwy nie mogło się równać z opisywanym tu Chaenomelesem :-) Miało też lekki naftowy ogon budzący u mnie skojarzenia z Sauternes. Do tego możemy dodać jeszcze nutki miodowe. Po tak mile zachęconym nosie usta czekały na naprawdę wiele. Niestety w ustach okazało się stosunkowo krótkie, cierpkawe. Nie znaczy to jeszcze, że mi nie smakowało, tyle że smaku sobie narobiłem na znacznie więcej. Dysonans między dwoma zmysłami taki jakby mi ktoś w trakcie podnoszenia kieliszka podmienił wino.

piątek, 9 października 2009

Natlenienie wina

Nie wiem czy przypadkiem się nie skompromituję, ale przyznaję, że urządzonko ze zdjęcia powyżej widziałem pierwszy raz w życiu. W założeniu jest to bardzo szybki sposób na natlenienie wina, coś w stylu "prawie jak dekanter". Nie wiem czy fotka jest dość czytelna więc opiszę. Wino wlewamy szerokim gestem do naczynka od razu w tej ilości jaka ma być w kieliszku. Następnie wino spływa cieniutkim strumieniem i jest od razu dotlenione. Jest to, moim zdaniem, twórcze rozwinięcie nalewania wina z dużej wysokości, też po drodze coś powietrza łapie. Niemniej gadżet wygląda dość elegancko i na upartego może się zmieścić w kieszeni. W przeciwieństwie do dekantera.

środa, 7 października 2009

Ijalba Crianza 2005

WYŚMIENITE, 58 PLN

Wino spróbowane podczas ostatniej degustacji organizowanej przez Wine4You. Próbowanie win na tego typu spotkaniach jest zazwyczaj dość karkołomnym zadaniem. Za dużo osób, za gorąco, zbyt wiele zacnych win rozpraszających uwagę. Trzeba dobrze wiedzieć przed spotkaniem po co się przychodzi. Po spróbowaniu tego czego chciałem i o czym wkrótce tu naskrobię, podszedłem do win z Rioja. Prawdę mówiąc to nie z własnej woli podszedłem, tylko Przyjaciel mnie zaciągnął. Zachwalał, że pił jedno cudeńko w Hiszpanii i że ja również muszę. Mus to mus. Największym wabikiem tego wina jest jego organiczność. Ja do całej organiczności podchodzę jak pies do jeża. Węszę w tym rzadziej dbałość o ekologię, a częściej zabieg marketingowy mający na celu sięgnięcie do portfeli zielonomyślących klientów. Mniejsza o to jak jest w tym przypadku, wino broni się doskonale. Na początku uderza w nas słodziutki nos. Super mocna czerwona porzeczka, wiśnia i ... pomidory prosto z krzaczka. W ustach przyjemnie ciepłe, pełne, ale bez przesady. Było tak interesujące, że łamiąc reguły degustacji nie odplułem i rozkoszowałem się długą, dość niepokojącą końcówką. Finisz miał zdecydowanie dymny charakter ( odzywa się rok leżakowania w dębie ), jakbym zaciągnął się papierosem. Zaś już po przełknięciu najpierw nieco ściąga dziąsła, a pod koniec zjednuje zmysły lekką słodyczą. Gdyby tak wyglądałby wszystkie wina z Rioja, to chyba pijałbym je znacznie częściej niz trzy razy do roku.

wtorek, 6 października 2009

Johannisberg "S" Kabinett feinherb 2008

WYŚMIENITE, 8,80 Euro

Choć termin feinherb jest teoretycznie zamienny z fruchtig, to w rzeczywistości wina feinherb są nieco mniej słodkie niż fruchtig. Kolejna zawiłość niemieckich etykiet, które bardzo ułatwiają wybór konsumentowi, ale pod warunkiem posiadania umiejętności odpowiedniego ich odcyfrowania. Dla nas najistotniejsze jest, że są to wina tak delikatnie półwytrawne, że niemal ocierające się o słodycz. Ale zostawmy terminologię, skupmy się na winie. Dla mnie to prawdziwa bomba owocowa. Aromaty uderzają natychmiast w nozdrza i są pięknie ułożone nie zostawiając wrażenia dysharmonii. Najsilniejsze były nuty melona, oprócz tego sporo gruszki, zielonych jabłek, limonki. Wiele radości daje fakt, że tych aromatów wcale nie trzeba szukać wwąchując się w kieliszek, przychodzą do nas same. Spora zawartość cukru resztkowego sprawia, że pije się je świetnie po obiedzie. Jednak jeśli ktoś nie chce kupować kilku win na jedno spotkanie i zmieniać ich w zależności od okoliczności, to spokojnie może zdecydować się na tego Rieslinga. Jest fantastycznie uniwersalny, ale najchętniej będzie się łączył z warzywami. Szkoda, że czas szparagów już się skończył... Na przyszły rok będzie jak znalazł, zwłaszcza, że leżakowanie może mu wyjść tylko na dobre.

A więcej ciepłych słów o winnicy już wkrótce, bądźcie czujni.

niedziela, 4 października 2009

Chateau Hauteville 2006

WYŚMIENITE, ok. 75 PLN
Jak kwiat to róża, jak samochód to Mercedes, jak wino to Bordeaux. Człowiek szuka po całym świecie i niepotrzebnie wyważa otwarte drzwi podczas gdy spełnienie jest tak blisko i tak oczywiste. Jest chyba tylko jeden powód czemu tak niewiel pijam tamtejszych win. To ceny oczywiście. Tanie bordówki są dużo słabsze od innych win w tej samej kategorii cenowej. Zaś drogie są genialne, ale kosztują naprawdę sporo. Tym chętniej sięgnąłem po Chateau Hauteville z Saint Estephe, jest w rozsądnej cenie ( tym rozsądniejszej, że to nie ja płaciłem).
Wino z fantastyczną strukturą. Silne, pełne, zdecydowane, ale nie za bardzo, pięknie zbudowane. Nieco ziemiste plus aromaty dżemu porzeczkowego. Byłoby ciut toporne gdyby nie sympatyczne przełamanie zgrabną kwasowością. Dzięki temu nie można się nim łatwo znudzić.
Ciekaw jestem jak będzie smakować za kilka lat, picie tak młodego Saint Estephe ma jednak jakąś dozę barbarzyństwa.