Degustacja pionowa to delikatne nadużycie, spróbowałem zaledwie dwóch roczników wina, ale za to jakich! Otworzyłem trzymane na wielką okazję rieslingi z Winnicy Jaworek z czasów jeszcze przed możliwościami legalnej sprzedaży własnego wina w Polsce. Byłem pełen obaw o kondycję otwieranych win. Wiemy, że rieslingi starzeją się z ogromną klasą. Tym razem jednak były to wina z młodziuteńkim krzewów, od winiarzy dopiero uczących się, z marnego dość siedliska. Rieslingi jednak nie tylko się obroniły, ale wręcz zauroczyły. Bez wątpienia są to najlepsze białe wina z tej winnicy jakie piłem. Jeszcze raz się okazało, że czas jest wielkim sprzymierzeńcem rieslingów. Niewykluczone, że jest też w tym trochę szczęścia początkujących.
Rocznik 2006 pachniał pięknie jabłkami, cytrusami, grejpfrutem i przyjemnie wyczuwalną naftą. Po prostu rewelacja. Wiem, że w to ciężko uwierzyć, ale spokojnie dałoby się pomylić to wino z uczciwym Rheingau. Gładkie, eleganckie, długie, wyważone.
Rocznik 2007 zaskoczył ciemną, bliską pomarańczowi, barwą. Nad aromatami jabłek dominowały nuty miodowe. W ustach znacznie żywsze, co wcale jeszcze nie znaczy, że kwaśne. Rześkie i dużo bardziej zadziorne od o rok starszego kolegi. Mniej rewelacyjne, ale wciąż przepyszne.
Winnicy Jaworek chyba ktoś zapomniał powiedzieć, że w Polsce jest za zimno zarówno na uprawę rieslinga jak i pinot noira. Dzięki tej niewiedzy możemy spróbować najlepszego polskiego czerwonego wina. Teraz się okazuje, że możemy też śledzić wspaniałą ewolucję polskich rieslingów. Chciałbym, żeby więcej naszych winiarzy zaufało normalnym odmianom z vitis vinifera. Robiąc wina z przeróżnych hybryd ciężko przejść na poziom gwarantujący prawdziwie wielkie emocje, takie jak w opisywanych dziś winach. Moim zdaniem warto zaryzykować, choćby tylko na jakiejś części swojej winnicy. Bo wiadomo - kto nie ryzykuje, ten nie pije rewelacyjnego rieslinga.
Więcej fotek z mojej wizyty w Winnicy Jaworek znajdziecie na fanpage'u na FB.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz