sobota, 21 marca 2009

Domaine Grand, Chateau Chalon 2000


WYBITNE, 249 PLN
Zacznijmy od rozwiązania zagadki z poprzedniego posta. Oczywiście rację ma Alu - gratulacje! Napiszę o winie żółtym z Jury. Po wyjaśnieniu naprowadzenia wydają się czytelne aż nadto.
A teraz do rzeczy. Wina z Jury należały dla mnie do kategorii " gdzieś za siedmioma górami...". Może słabo ich szukałem, ale prawda jest taka, że przy byle pochodzie po sklepach specjalistycznych możemy się wręcz potykać o Petrusy ( stawiane chyba raczej dla prestiżu ) zaś win jurajskich się nie uraczy. Wiadomo, trochę o nich czytałem i tylko ślinka bardziej leciała więc i obawa przed rozczarowaniem była większa. A czy się zawiodłem? Po kolei.
Zacznijmy od tego, że w Jurze robi się też "normalne" wina zarówno białe jak i czerwone ( choć specjaliści mówią, że normalne to nie znaczy jeszcze, że pospolite ). Niemniej region słynie najbardziej z win słomianych - vin de paile oraz win żółtych - vin jaune. Mówi sie, że to nie od win żółtych powinno się rozpoczynać przygodę z winem, że bywają trudne, wymagające przygotowania. Mój dobry kolega podobnie mawia o sherry - do nich trzeba dorosnąć. Trudności w odbiorze wina kreują winiarze, nauczyli się w średniowieczu robić wina i od tego czasu niemal nic nie zmieniają. Wina powstają z niezbyt szeroko znanej odmiany Savagnin, która jest kuzynem Gewurztraminera. Owoce zbiera się późno gdyż na przełomie października i listopada. Te najsłynniejsze z win żółtych pochodzą z apelacji Chateau Chalon. Tu mamy pierwszą zmyłkę, z reguły Chateau... kojarzy nam się z nazwą konkretnej posiadłości, a nie apelacji. Po fermentacji wina wlewa się do barriques. Nie wlewa się jednak wina do końca, jak to zazwyczaj bywa, ale zostawia się przestrzeń dla powietrza. Normalnie taki sposób potraktowania wina powinien je zwyczajnie utlenić i popsuć. Tymczasem w tym przypadku jest nieco inaczej. Za sprawą dość wysokiej temperatury w piwnicy 17-18 stopni oraz specyfiki szczepu na powierzchni wina wytwarza się charakterystyczny kożuch zwany voile, co musi nam przypominać flor od sherry. Wina są starzone prze 6 lat i 3 miesiące ( niektórzy winiarze idą na rekord i wydłużają proces nawet do 15 lat ). Po starzeniu wina wlewa się do bardzo poręcznych pękatych butelek clavelin o dziwacznej pojemności 0,62l. Skąd wzięli taką miarę? Uważają, że po rzeczonych 6 latach i 3 miesiącach dorzewania z jednego litra wina zostaje właśnie 620 ml. Co potem zrobić z taką butelką? Mozna rzecz jasna wypić, a można też uzbroić się w cierpliwość. Wina żółte należą do najlepiej starzejących się win białych wytrawnych. Bez problemu poradzą sobie ze 100-letnim dojrzewaniem, a ci którzy pili wina z XVIII wieku są nimi zauroczeni.
Może nieco przydługi wstęp, ale już z radością przechodzę do tego konkretnego, mojego wina. Zgodnie z zaleceniami poczekałem kilka godzin po otworzeniu aż się natleni. Co nie znaczy, że nie sprobowałem kapki zaraz po odkorkowaniu. Na początek mała reklamacja, wino nie jest tak żółtego koloru jak sobie wyobrazałem. Jest rzeczywiście dośc ciemne, ale bez przesady, nie jest to kolor etykiety Veuve Clicquot. Za to aromaty.... bajka. Tak jak sugeruje fotka wszystko jest przyćmione przez orzechy, do tego mamy miód gryczany, rukolę, klej do sklejania modeli samolotów. Ukochanej pachnie tez świeżym, ciepłym Murzynkiem ( ciastem znaczy ). Zaś na początku dawało złudzenie aromatów bimbrowych, znów spostrzeżenie Ukochanej, że wino pachnie prawie jak grappa. Fakt, aromaty silne i niełatwe, ale genialne. Poza tym niezwykle wręcz skoncentrowane, winem pachnie naprawdę w całym pokoju. W ustach wspaniała delikatnośc, alkohol na poziomie 14,5% praktycznie niewyczuwalny. Przy tym pełność, naprawdę ciężko jest wypić więcej niz dwa kieliszki na wieczór.
Wino teoretycznie powinno podawać się do dań kuchni jurajskiej ( juryjskiej?), ale z Gorgonzolą poradziło sobie fenomenalnie. Niemniej sprawia wrażenie zazdrosnego więc lepiej je pić samo.
A cena, no cóż... drogie jak diabli, ale z pewnością warto!
A co do mojej oceny ( maksymalna ) to mogę być nieco nieobiektywny, bo nie umiem porównać tego wina z innymi z regionu. Potraktujmy ocenę jako ukłon dla wszystkich win żółtych.

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Z Wisłą Kraków? Jestem kibicem, ale widocznie niedostatecznym, żeby wychwycić wzajemną korelację. Proszę o wyjaśnienie.
Pozdrawiam

Białe nad czerwonym pisze...

Oczywiście miałem na myśli drugi człon nazwy zespołu, który może przywodzić na myśl Jurę KRAKOWSKO-Częstochowską. Generalnie popełnłem błąd nie umieszczając jedynego sensownego klubu z Grodu Kraka czyli Cracovii ( zaprzyjaźnionej z najwspanialszym klubem Polski - Polonii Warszawa ). P.S. Na weekendwpadam do Krakowa.

Maciej Klimowicz pisze...

Właśnie wróciłem z narciarskiej wyprawy do Francji - polowałem w tamtejszych hipermarketach na żółte wino ale niestety - ceny odstraszające. Choć po tym co napisałes to może trzeba było się skusić. Aha - kożuch nazywa się voile a nie voila. pozdr!

Białe nad czerwonym pisze...

Już poprawiłem :-) Dzięki. A wino rzeczywiście zupełnie inne, zdecydowanie warto.

Anonimowy pisze...

W dniu wczorajszym dałem się skusić... ale poczekam z otwarciem... Skoro może leżeć - niech leży... piwniczka wilgotna o odpowiedniej temperaturze... zobaczymy co z tego leżenia będzie za kilka lat :-)

Białe nad czerwonym pisze...

@Anonimowy
Ale żeby była zabawa to trzeba skrzynkę kupić, otwierać co kilka lat jedną butlę i porównywać.