Dwa nowe dla mnie wina z oferty Lidla to Rosso di Montalcino i Vacqueyras. Identycznie jak w przypadku Barolo pierwsze podejście do nich to był dramat. W winach tych nie dało się niemal nic wyczuć, ściśnięte jak tyłek zakonnicy. Godzinka natleniania nie zmieniła niemal nic, co powinno już niepokoić. Zostawiłem je bez większej nadziei na noc i wtedy chyba nadleciała Wróżka Lidluszka i podmieniła zawartość butelek. Oba wina smakowały kilka razy bardziej i wypiłem je z ogromną przyjemnością.
Rosso di Montalcino ( 44 zł ) okazało się sympatycznym, bardzo soczystym winem z wyraźnie wyczuwalnymi akcentami wiśniowymi. Ciepłe, łatwo pijalne i jak to się teraz pisze potoczyste. Co ważne rzeczywiście przypomina droższe wina z tej apelacji. Zdecydowanie warto.
Vacqueyras (30 zł ) zachował więcej powściągliwości. Zaryzykowałbym, że ociera się o pewną elegancję. Nie jest aż tak ciepłe i łatwe jak Rosso di Montalcino. Przyjemnie owocowe bez przesadnego ciała. Wydaje się, że pachnie po prostu winem. Spośród całej paczki to jest mój faworyt.
Lidl wytrwale promuje wina z najlepszych światowych apelacji od producentów bez nazwiska lub to nazwisko gdzieś skrywających. Zgadzam się ze wszystkimi piszącymi na innych blogach, że rozsądniej byłoby wyłuskiwać pyszne wina z mniej medialnych regionów. Ale skoro Lidl przyjął taką strategię, to cieszy, że swoimi wyborami trafia znacznie celniej niż Biedronka.
8 komentarzy:
Więc jednak smakują i całkiem nie zwariowałem. Ulżyło mi :-)
A tak na poważnie to jakiejś kolosalnej przewagi Lidla nad Biedronką nie ma - to tylko ostatnia promocja lub dwie w Owadzie były słabsze, lecz przecież wcześniej była Hiszpania i Portugalia, obie oferty świetne i nieustępujące bieżącemu Lidlowi (a tańsze).
Mi Lidl win nie przysyła, więc musiałem kupić sobie sam :) O Barolo już kiedyś pisałem na swoim blogu, było to moje pierwsze wino z tej apelacji. Rzeczywiście potrzebowało długiego napowietrzania. Później piłem też inne butelki Barolo, w mojej opinii jednak lepsze niż to z oferty Lidla. Vacqueyras jeszcze nie piłem, ale to właśnie to wino, na które wysupłałem trochę grosza. Czy będzie się nadawało do opisu? Zobaczymy. Na razie mam wolną rękę :)
pozdrawiam
Mariusz/Pisanewinem.pl
@Wojciech
Portugalia i bez promocji jest w Biedrze bardzo udana.
@Mariusz
No to czekamy Mariuszu. Tylko pamiętaj, żeby mu tlenu nie żałować
Vacqueyras pije się przyjemnie ale...nie zachwyca ani nie nie zatrzymuje nas nawet na moment. Miłe owocowe aromaty,delikatne i aksamitne w ustach,garbniki niewyczuwalne. Bardzo kobiece wino :)
Ale Barolo...to juz inna bajka...:)
Tak jak Ty dałem mu czas. Pierwszy kontakt przedwczoraj był nieprzyjemny. Poza ciekawymi 'dziwnymi' owocami w nosie reszta była nieprzyjemna i drażniąca. Wystający alkohol i kosmicznie drażniące garbniki. Zostawiłem na dobę.Wczoraj po przelaniu do karafki i odczekaniu 30min stało się duuuużo bardziej przyjemne. Te 'dziwne owoce' okazały się jakby spleśniałymi truskawkami , alkohol nie bił po nosie i podniebieniu . Garbniki pozostały bardzo ściągające ale do zaakceptowania. Po pierwszym dniu myślałem że już do niego nie wrócę ,a wczoraj sięgnąłem nawet po drugi kieliszek.Jest ciekawe i ta ciekawość chyba tak wciąga. Mogę je teraz nawet polecić amatorom mocnych wrażeń. To zdecydowanie nie jest 'kobiece' - moja małżonka po zaledwie jednym łyku przepłukała usta colą :)
@Grzegorz
Świetna recenzja, dzięki! Bardzo się pod nią w kwestii Barolo podpisuję, ale Vacqueyras będę bronił.
A wczoraj dokończyłem butelke :) Wino stało się zupełnie dobre.Przedwczoraj odradzałbym a dziś wręcz polecam.Oczywiście jeśli ktoś ma tyle samozaparcia by otworzyc na 48h przed spożyciem...:) Jest ciekawe a nie jak dotąd gdy stanowiło raczej ciekawostkę - 'lidlowskie Barolo'... Zanikł prawie całkowicie aromat owoców , zupełnie wygładził się alkohol a garbniki są na normalnym delikatnym poziomie.
Pytanie ślę o Rosso di Montalcino. Bardzo lubię ten temat, może i z wrodzonego galicyjskiego skąpstwa pijam z ukontentowaniem to Brunello dla ubogich... (W tym roku zresztą jakoś tak mocno podrożało -czyżby stało się , Boże broń, "modne" ?).
Ad rem : Ale jakże to pisze Recenzent, że to Lidlowe Rosso jest "sympatyczne" i "łatwo pijalne" ? Jeśli faktycznie, to czy nie brak mu (choćby skromnych, ale prężnych) muskułów, ciała pogarbionego ? Mówiąc niepoetycko - gdzie garbniki, gdzie ziołowe, nawet pieprzne nuty ? Gdzie ziemia, tytoń ? (ok, obowiązku beczki nie ma, ale Rosso bez beczki ?). Gdzie cokolwiek innego, niż kompot wiśniowy ?
W moim przekonaniu jakiekolwiek Rosso di Montalcino to musi być kawał wina - może być eleganckie, niechby i (tfu:) potoczyste, ale sympatyczne ? Sympatycznym wypada być Sangiovese z "alimentari" za rogiem, a dla Rosso to potwarz.
Jeśli więc dobrze odczytuję Pana recenzję, to wino z Lidla jest przyjemnie pijalne ale żenująco słabe jak na Rosso di Montalcino (i jak na kosmiczną w lidlowych standardach cenę)
Pozdrawiam
zacek
@Anonimowy
Fantastyczny komentarz!
Wracając do rzeczy. Rosso di Montalcino jest bliskie innym Rosso. Można je nazwać winem aspirującym do bycia prawdziwym Rosso. Gdybyś rzadko pijał Rosso di Montalcino i szukał tańszej alternatywy to polecam lidlowskie. Jeśli jednak traktujesz ( słusznie ) Rosso jako tańszy zamiennik Brunello, to chyba jednak rozsądniej będzie sięgnąć po wina innych producentów.
Prześlij komentarz